Marszałek parlamentu Czarnogóry wyznaczył 19 marca br. na datę wyborów prezydenckich. Mogą one zakończyć rządy prezydenta Milo Djukanovicia, sprawującego urząd od trzech dekad.

Uprawnienia prezydenta Czarnogóry są w dużej mierze symboliczne, ale od nowej głowy państwa oczekuje się zakończenia trwającego od miesięcy impasu politycznego. Zaczął się on, gdy Djukanović odrzucił kandydaturę na premiera Miodraga Lekicia, zaproponowaną przez większość parlamentarną.

Zgodnie z wolą parlamentarnej większości Lekić miał zastąpić Dritana Abazovicia, którego rząd w sierpniu ub.r. otrzymał wotum nieufności w czarnogórskim parlamencie.

Z kolei w lutym ub.r. wotum nieufności otrzymał rząd premiera Zdravko Krivokapicia, popieranego przez Serbski Kościół Prawosławny.

W Czarnogórze, kraju liczącym zaledwie 625 tys. mieszkańców, polityka od dawna uwarunkowana jest podziałami pomiędzy tymi, którzy identyfikują się jako Czarnogórcy, a prorosyjskimi Serbami, którzy sprzeciwiali się niezależności Czarnogóry od Serbii. (PAP)

zm/ mms/