Nabyłem numer szacownego, acz niszowego pisma „Przegląd Polityczny”, a tam w bród Tukidydesa. Czytam. Czuję się młodszy, znacznie. W czasach mojej młodości, niech to zostanie powiedziane uczciwie, nie omieszkałem zajrzeć do Tukidydesa, de Tocqueville’a, de Custine’a, a nawet, co było mniej popularne, Anonima zwanego Gallem (polecam!); o takich drobiazgach jak „Bunt mas” Ortegi y Gasseta to nawet nie ma co pisać. Tacy byliśmy.

Potem przyszła transformacja i tempo życia wzrosło, kosztem długich, klasycznych lektur – Balcerowiczu, coś ty nam uczynił!
Czytanie w 2023 r. „Wojny peloponeskiej” wydać się może nieco eskapistyczne. Tu KO i PiS, tam cancel culture, a tu, proszę, starożytni Grecy? Pomysł „Przeglądu Politycznego” jest jednak trafiony w dziesiątkę. Tak, jest w tym pewna nostalgia za czasami, w których słowo „lektura” oznaczało coś innego niż przejrzenie drwin umieszczonych przez złośników na Twitterze. Najważniejsze jest jednak, że już starożytny Grek osią swoich rozważań uczynił zachowanie ludzi podczas wojny.
Wojna – tym razem putinowska – stanowi najważniejsze moralne i polityczne wyzwanie Europy. Nie spojlerując, już starożytni Grecy nie podołali podobnemu wyzwaniu. Ich bratobójcza walka była prowadzona z jeszcze większym okrucieństwem niż ich starcia z Persami. A jej uzasadnieniem były wolność, honor, solidarność, a jej realia najobrzydliwsze z możliwych – na czele z zabijaniem cywilów z powodu, jak analizuje Tukidydes, przyjemności, jaką daje mordowanie, zwłaszcza w otoczce pięknych uzasadnień.
Trudno nie odnieść wrażenia, że współczesne elity Europy próbują podejść do napaści Rosjan na Ukrainę jako do zagadnienia, które, chociaż przerażające, da się jakoś skanalizować w pragmatycznych decyzjach. Tu sankcje, tam dostawy broni – w końcu Kreml powróci do mitycznego stołu negocjacji, Rosjanie wrócą do jako takiej (no, ruskiej) normalizacji, a Ukraina zbuduje sobie demokratyczne państwo prawa dzięki kredytom, grantom i ukraińskiej wersji KPO. Tak jakby można było nie wierzyć Tukidydesowi, kiedy pisze: „Wojna, niszcząc normalne, codzienne życie, jest brutalnym nauczycielem kształtującym namiętności tłumu według chwilowej sytuacji”.
Jeszcze zanim się nasza wojna nikomu nie śniła, już nastąpiła powszechna admiracja namiętności, wyzwolenia prawdziwego ja, zbiorowego szczucia i zarządzania polityką poprzez wzbudzanie fali nienawistnych emocji. Wojna nie złagodzi tych postaw, tylko wzmocni, i to bardzo. Nie widać, kto odważyłby się zerwać z tej smyczy i skutecznie poprowadzić Europę w innym kierunku. ©℗