Podniesienie limitu długu publicznego, budżet obronny, małżeństwa tej samej płci i wsparcie dla Ukrainy – głosowania w tych sprawach czekają nas prawdopodobne jeszcze w tym roku na Kapitolu.

Większość w Izbie Reprezentantów

Choć w wyborach z 8 listopada demokraci utrzymali przewagę w Senacie, to od stycznia stracą większość w Izbie Reprezentantów. Na poniedziałek według stacji CNN republikanie mogli liczyć w niej na pewne 219 miejsc, a partia prezydenta Joego Bidena na 212. Cztery pojedynki pozostają nierozstrzygnięte, trzy w Kalifornii oraz jeden na Alasce. Nie mają one już wielkiego znaczenia, różnica między ugrupowaniami będzie wynosić maksymalnie 11 a minimum 3 kongresmenów. Niedużo, ale dla republikanów wystarczająco, by blokować inicjatywy administracji i flagowe pomysły demokratów. Z pewnością w drugiej połowie kadencji Bidena będą torpedowane przez nich ambitniejsze plany reform dotyczące zielonej transformacji energetycznej czy poszerzenia systemu świadczeń społecznych.

Demokraci zapowiadają intensywny koniec roku

Pamiętając o nadchodzących zmianach na Kapitolu, demokraci zapowiadają intensywny koniec roku, tak by jak najwięcej przegłosować, gdy jeszcze mają kontrolę nad obiema izbami. Czeka nas „ciężka praca” i „długie godziny” - zapowiadał lider demokratów w Senacie Chuck Schumer. Czas mają do 3 stycznia, gdy zostanie zaprzysiężony nowy 118. Kongres. Do tej daty amerykański parlament będzie działać w trybie lame duck session (tłumacząc dosłownie na polski - „sesji kulawej kaczki”).
Na pierwszy plan pójdą sprawy fiskalne. Kongres ma czas do 16 grudnia, by uniknąć shutdownu, czyli częściowego zamknięcia działalności rządu. Prawdopodobnie przed porozumieniem o dłuższym okresie zostanie przegłosowane to o krótszym horyzoncie czasowym, kupujące parlamentarzystom czas na negocjacje. W najgorszym razie co najmniej kilkuset tysiącom rządowych pracowników grozi jednak na przełomie roku przymusowy urlop, tak jak ostatni raz miało to miejsce w grudniu 2018 r. i styczniu 2019 r.
Demokraci sygnalizują, że mogą także zająć się sprawą podwyższenia „sufitu długu” (ang. debt ceiling). Ta kwota, o charakterze nominalnym i niezależnym od PKB, ustanawiana jest regularnie przez Kongres i stanowi maksymalną liczbę pieniędzy, którą Stany Zjednoczone mogą pożyczyć przez emisję obligacji. Obecnie wynosi ona nieco ponad 31 bln dol. Tu demokratów czeka prawdopodobnie sprzeciw republikanów, tradycyjnie opowiadających się za niższymi publicznymi wydatkami i bardziej konserwatywną polityką gospodarczą.

Kongres zajmie się sprawami politycznymi i światopoglądowymi

Prócz spraw gospodarczych Kongres zajmie się także politycznymi i światopoglądowymi. W Senacie czeka głosowanie nad tym, czy stany powinny zostać zobligowane do uznawania małżeństw tej samej płci zawartych poza jego granicami. Demokraci będą chcieli również wygospodarować środki dla Departamentu Sprawiedliwości na śledztwo dotyczące szturmu na Kongres z 6 stycznia 2021 r. A także przegłosować ustawę utrudniającą unieważnienie wyborów prezydenckich, tutaj przy wsparciu czołowych republikańskich senatorów. Nie ma natomiast większych nadziei, by demokraci zebrali w najbliższych dniach wystarczającą liczbę głosów koniecznych do pozbycia się słynnego filibustera, czyli dość uciążliwej procedury obstrukcji parlamentarnej w Senacie.
Na polu wojskowym amerykański parlament jest zobowiązany do przyjęcia wartej w tym roku 839 mld dol. corocznej ustawy o budżecie obronnym (National Defense Authorization Act, NDAA). W przeszłości to właśnie w niej zapisywano m.in. sankcje na gazociąg Nord Stream 2. W tym roku jest ona ważna ze względu na wojnę w Ukrainie i przewidziane w jej projekcie środki na uzupełnienie zapasów amunicji, która jest przekazywana nad Dniepr. Możliwe, że do ustawy zostanie wprowadzona poprawka nakładająca ograniczenia na współpracę wojskową z Arabią Saudyjską, w ramach odpowiedzi na przedwyborczą decyzję Rijadu o ograniczeniu wydobycia ropy.
Polskę natomiast najbardziej będą interesować głosowania nad kolejnym pakietem wsparcia dla Ukrainy, o który Biden zwrócił się do Kongresu. Tym razem kwota opiewa na ponad 37 mld dol. Ta suma, choć mniejsza, niż wynikałoby z pierwszych przecieków z Białego Domu, jest tak duża, bo administracja obawia się, że przy większości republikańskiej w Izbie Reprezentantów o środki dla Ukrainy w 2023 r. może być trudniej. Przed wyborami lider tej partii w niższej izbie parlamentu USA, Kevin McCarthy, zapowiadał, że „nie będzie już więcej czeków in blanco” dla naszego wschodniego sąsiada. W przypadku przejęcia władzy politycy z prawej strony zapowiadali też dokładniejszą weryfikację tego, na co są przeznaczane w Ukrainie amerykańskie pieniądze. Charles Kupchan, doradca prezydentów Baracka Obamy i Billa Clintona, w niedawnej rozmowie z DGP ostrzegał wprost, że od stycznia „Kongres będzie bardziej skąpy”.
ikona lupy />
Republikanie nie uzyskali dużej przewagi w Izbie Reprezentantów, ale wystarczającą, aby blokować inicjatywy administracji Joego Bidena i flagowe pomysły demokratów / EPA/PAP