Na koniec tego tygodnia spodziewane jest nadanie statusu państw kandydujących dla Ukrainy i Mołdawii, ale zgodę musi wyrazić cała Unia – 27 państw.

Przedstawienie pozytywnej opinii przez Komisję Europejską do wniosku o członkostwo w UE Ukrainy i Mołdawii oraz nadanie perspektywy europejskiej Gruzji nie oznacza automatycznego przyspieszenia procesu integracji z tymi państwami. Teraz jeszcze Kijów i Kiszyniów będą musiały otrzymać zielone światło od szefów państw i rządów wszystkich 27 krajów członkowskich. Najbliższą okazją będzie szczyt UE zaplanowany na czwartek i piątek. Choć według naszych informacji żadne z państw nie sprzeciwia się obecnie akcesowi Ukrainy i Mołdawii do UE, to kluczowe mogą okazać się konkretne zapisy konkluzji szczytu co do dalszych etapów rozmów akcesyjnych, które będą wytycznymi zarówno dla KE, jak i kolejnych prezydencji. Do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie pojawił się jeszcze pierwszy projekt konkluzji – prawdopodobnie będzie on gotowy w połowie tygodnia. Według naszych nieoficjalnych informacji państwa sceptycznie nastawione do dalszego rozszerzania UE, takie jak Holandia czy Dania, w obecnych warunkach mogą domagać się bardziej restrykcyjnych zapisów w konkluzjach, które uzależniałyby kolejne etapy akcesu od zrealizowania przynajmniej części reform dotyczących zasad praworządności czy walki z korupcją. Jednak największe państwa Unii, w tym Niemcy czy Włochy, podkreślają dziś międzynarodowe znaczenie nadania statusu państw kandydujących Ukrainie i Mołdawii. – Jeśli Ukraina i Mołdawia otrzymają status państw kandydujących, to będą jedną nogą w Unii. To wyraźny sygnał dla Rosji i Władimira Putina, że Europa nie boi się i ma siłę przyciągania nowych sojuszników – mówi nam jeden z unijnych dyplomatów.
W lipcu przewodnictwo w UE przejmą Czechy, które będą dalej prowadzić rozmowy i ustalać wspólnie z KE harmonogram akcesji ze stroną ukraińską i mołdawską. Nasze źródła związane z czeską prezydencją podkreślają, że w sprawie wniosku ukraińskiego wszystko będzie zależało od dynamiki wydarzeń wojennych. – Jeśli konflikt zostanie zakończony, wówczas dopiero będzie można realnie ocenić stan ukraińskiej gospodarki, infrastruktury, administracji. Żeby móc rozpocząć integrację w pełni, trzeba mieć jasny i określony punkt wyjścia – podkreśla źródło.
Choć wojna nie ułatwia negocjacji, to Ukraina ma prawną przewagę nad Mołdawią w postaci obowiązującego w pełni od pięciu lat, a częściowo już od ośmiu lat układu stowarzyszeniowego z UE, który wprowadził m.in. kompleksową strefę wolnego handlu. Umowa jest na tyle kompleksowa, że Kijów – jak podkreślała sama szefowa KE – musiał do momentu jej wdrożenia spełnić już 70 proc. acquis, czyli całego porządku prawnego, który musi znaleźć odzwierciedlenie w krajowych przepisach, zanim ten kraj przystąpi do Unii. Oznacza to, że jedynie 30 proc. obowiązujących w UE przepisów musi zostać w przyszłości wdrożone do ukraińskiego prawa. W zupełnie innej sytuacji jest Mołdawia, która choć w 2014 r. podpisała umowę stowarzyszeniową, to jej zakres jest zdecydowanie mniejszy niż układ Ukrainy. Kiszyniów będzie musiał uporać się jeszcze m.in. z problemem Naddniestrza kontrolowanego de facto przez Rosję i wspierających ją separatystów. Z kolei Gruzja, która obok Ukrainy i Mołdawii złożyła wniosek akcesyjny po rozpoczęciu agresji rosyjskiej, na razie może liczyć tylko na uznanie jej „europejskich aspiracji”. Skala zaangażowania Tbilisi i stosunkowo niewielka integracja prawna z krajami „27” okazały się na tyle istotnymi przeszkodami, że KE nie dała zielonego światła dla akcesu do Unii.
28 lutego Wołodymyr Zełenski złożył w imieniu Ukrainy wniosek o członkostwo w UE, a 7 marca Rada Europejska zobowiązała Komisję do przygotowania opinii. Na samą opinię Kijów czekał zatem niewiele ponad trzy miesiące, co jest rekordowym tempem w unijnej polityce rozszerzenia. Jednak jeśli Ukraina oraz Mołdawia otrzymają status państw kandydujących, staną się kolejno szóstym i siódmym państwem z nadanym statusem obok Albanii, Macedonii Północnej, Czarnogóry, Serbii i Turcji. Następnie Kijów oraz Kiszyniów powinny otrzymać mapę drogową swoich akcesów oraz precyzyjny aquis – podzielony na tematyczne rozdziały dorobek prawny UE, o który musi zostać uzupełnione krajowe prawodawstwo. Żeby móc realizować kolejne wytyczne z aquis i rozpocząć negocjacje akcesyjne ponownie, wszystkie 27 państw członkowskich będzie musiało wyrazić na to zgodę. Obecnie dokładnie w tym punkcie utknęły akcesy Macedonii Północnej i Albanii z uwagi na konflikt macedońsko-bułgarski.