Twierdzenia o fałszerstwach podczas wyborów prezydenckich w 2020 r. nie miały oparcia w faktach - wynika z zaprezentowanych w poniedziałek przed komisją śledczą Kongresu zeznań byłych doradcy b. prezydenta USA Donalda Trumpa. Współpracownicy Trumpa zeznali również, że prawnik b. prezydenta Rudy Giuliani był pijany, gdy namawiał Trumpa do ogłoszenia zwycięstwa.

Podczas poniedziałkowego wysłuchania komisji śledczej Izby Reprezentantów ds. ataku na Kapitol, szereg bliskich współpracowników byłego prezydenta zeznało, że wysuwane przez kampanię Trumpa twierdzenia o oszustwach wyborczych nie miały potwierdzenia w faktach.

"Myślałem, że jeśli on (Trump) naprawdę w to wierzy, to stracił kontakt, albo odkleił się od rzeczywistości" - powiedział były prokurator generalny William Barr w wyemitowanym przez komisję nagraniu. Barr zeznał też, że jasno powiedział o tym, że doniesienia o fałszerstwach wyborczych na wielką skalę były "bzdurą". Dodał również, że Trump zaczął mówić o fałszerstwach długo przed tym, kiedy były dostępne jakiekolwiek dowody.

Podobnie wyrażali się inni współpracownicy byłego prezydenta, w tym m.in. szef kampanii wyborczej Bill Stepien i jeden z czołowych doradców Jason Miller. Miller zeznał przy tym, że były burmistrz Nowego Jorku oraz prawnik Trumpa Rudy Giuliani w noc wyborczą był pijany, kiedy zalecił Trumpowi ogłoszenie zwycięstwa na długo przed pojawieniem się kompletnych wyników.

"Nie sądziłem, że to, co się działo było uczciwe lub profesjonalne" - powiedział Stepien, odnosząc się do działań Giulianiego. Stepien dodał, ze ludzie wokół Trumpa podzielili się na "zespół normalnych" i resztę współpracującą z Giulianim, lansującą bezpodstawne tezy o "ukradzionych" wyborach. Inny doradca Eric Herschmann powiedział, że twierdzenia Giulianiego i jego wspólników były "szalone".

Przed komisją zeznali też Republikanie, którzy prowadzili dochodzenia w sprawie rzekomych fałszerstw wyborczych m.in. w Georgii i Pensylwanii, BJay Pak i Al Schmidt, którzy nie znaleźli żadnych dowodów na wysuwane przez Trumpa tezy.

"Nie tylko nie było dowodów na to, że w Filadelfii głosowało 8 tysięcy martwych osób; nie było dowodów, że głosowało 8 takich osób" - powiedział Schmidt, b. republikański komisarz miasta Filadelfii.

Poniedziałkowe wysłuchanie było trzecim publicznym posiedzeniem komisji powołanej do zbadania wydarzeń z 6 stycznia 2021 r.. Wiceprzewodnicząca ciała, republikanka Liz Cheney zapowiedziała, że kolejne posiedzenie będzie dotyczyć prób "skorumpowania" przez Trumpa ministerstwa sprawiedliwości.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ adj/