Natychmiastowe przystąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej w ramach nowej, specjalnej procedury – z taką prośbą do Wspólnoty zwrócił się wczoraj prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Unia nie mówi „nie”, ale…

Zełenski zaapelował o przyjęcie Ukrainy w ramach specjalnej procedury, bo sytuacja jest bezprecedensowa. W odpowiedzi prezydenci ośmiu państw Europy Środkowo-Wschodniej – Polski, Czech, Słowacji, Słowenii, Litwy, Łotwy, Estonii i Bułgarii – oświadczyli, że Ukraina zasługuje na otrzymanie natychmiastowej perspektywy przystąpienia do UE. Wezwali do przyznania Ukrainie statusu kraju kandydującego i rozpoczęcia procesu negocjacji.
Rozmowy pokojowe
W tle ukraińskich starań o członkostwo w Unii odbyło się spotkanie delegacji rosyjskiej i ukraińskiej, które w okolicach rzeki Prypeć na Białorusi rozmawiały o deeskalacji konfliktu. Ostatecznie uczestnicy rozmów wrócili do swoich krajów na konsultacje. Według przedstawiciela prezydenta Ukrainy Mychajły Podolaka obie strony określiły priorytetowe tematy i omówiły rozwiązania logistyczne. Według przedstawiciela Rosji Władimira Miedinskiego następna tura rozmów miałaby się odbyć na granicy polsko-białoruskiej.
O zawieszeniu broni miał także rozmawiać z Władimirem Putinem prezydent Francji Emmanuel Macron. Według Pałacu Elizejskiego rozmowa odbyła się na prośbę Wołodymyra Zełenskiego, a prezydent Francji miał się domagać zakończenia ataków na ludność cywilną i zachowania infrastruktury cywilnej. Mimo zapewnień Paryża, że Putin zgodził się dotrzymać zobowiązań, to rosyjska inwazja na ludność cywilną i ukraińskie miasta nie została przerwana. Według danych wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców Filippo Grandiego z Ukrainy uciekło już do sąsiednich krajów ponad 500 tys. uchodźców, a codziennie przybywa ok. 100 tys. dodatkowych, którzy trafiają głównie do Polski, Węgier, Rumunii i Mołdawii.
Unijne zbrojenie
Władze Ukrainy utworzyły specjalne jednostki składające się z zagranicznych ochotników, których według deklaracji doradcy prezydenta Ołeksija Arestowycza wystarczy przynajmniej na dwa oddziały. Zielone światło na udział swoich obywateli w walkach dały już m.in. Łotwa i Wielka Brytania. Przyłączenie się do wojsk ukraińskich przez obywateli europejskich państw to jednak nie wszystko – armia potrzebuje wciąż broni i sprzętu. Na apele ukraińskich władz odpowiedziała UE – organizacja powołana do współpracy gospodarczej po raz pierwszy w swojej historii zdecydowała się przeznaczyć łącznie 500 mln euro na zakup broni, sprzętu wojskowego, pomocy medycznej dla państwa trzeciego. „To moment przełomowy” – mówiła szefowa KE Ursula von der Leyen, kiedy zapowiedziała nowy pakiet pomocowy dla Ukrainy. W praktyce oznacza to, że państwa członkowskie będą kupować i dostarczać broń przez Polskę, która w najbliższym czasie będzie swego rodzaju centrum logistycznym dostaw sprzętu wojskowego i broni z niemal całej Europy do Ukrainy. Środki przeznaczone przez państwa członkowskie na zakup i dostarczenie broni oraz sprzętu wojskowego będą zwracane później w ramach łącznej puli 500 mln euro. Poza tą pulą 20 krajów członkowskich zdecydowało się na dodatkowe, indywidualne dostawy broni do Ukrainy. W ramach bilateralnej pomocy państwa UE mogą również dostarczyć Ukrainie myśliwce, o co apelował szef MSZ Ukrainy Dmytro Kuleba, jednak decyzja o tym będzie należeć do poszczególnych stolic.
Jednocześnie są nakładane na Rosję kolejne sankcje przez UE, USA czy Wielką Brytanię, do których dołączyła Szwajcaria, a mogą dołączyć jeszcze m.in. Korea Południowa i Japonia. „27” codziennie zwiększała presję sankcyjną, a ostatecznie zdecydowała się wyłączyć część rosyjskich banków z systemu SWIFT i nałożyć sankcję na Bank Rosji w postaci zamrożenia aktywów. W efekcie moskiewska giełda zawiesiła obrót akcjami oraz instrumentami pochodnymi i nie została wczoraj otwarta, kurs rubla spadł o ok. 30 proc., osiągając rekordowo niski poziom, a rosyjski bank centralny podniósł stopy procentowe dwukrotnie – do 20 proc. i zakazał sprzedaży aktywów przez osoby niebędące rezydentami Rosji. „Rzeczywistość gospodarcza dla Rosji zmieniła się znacząco” – ocenił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow i trudno się z tą oceną nie zgodzić (więcej o tym piszemy na A10).
Europejskie szanse Kijowa
Ukraina daje też wyraźny sygnał, że chce być częścią Zachodu nie tylko symbolicznie, lecz także formalnie. Choć w niedzielę szefowa KE mówiła, że rozmowy są prowadzone, a Ukraina jest częścią europejskiej wspólnoty, to jednak musi spełnić określone wymogi. Gdy wczoraj Wołodymyr Zełenski apelował natomiast o przyjęcie Ukrainy do UE w ramach nadzwyczajnej procedury, świat obiegło wspólne zdjęcie prezydenta Ukrainy, szefa parlamentu Rusłana Stefańczuka i premiera Denysa Szmyhala po podpisaniu wniosku o członkostwo.
– Wejście do UE wymaga dostosowania prawa do wymogów powszechnie w Unii obowiązujących, dotyczących m.in. funkcjonowania przedsiębiorstw i instytucji państwowych, służących np. wysokiemu poziomowi ochrony zdrowia i interesów konsumentów albo zapewnieniu, że rolnicy otrzymają uczciwie rozliczone dopłaty. Miejmy nadzieję, że agresorowi nie uda się zdominować Ukrainy. Jeśli Ukraina będzie niepodległym państwem, to prezydent Zełenski z pewnością otrzyma polityczną zgodę instytucji unijnych i – co ważniejsze – państw członkowskich, której nie będzie się już dało zmienić, na to, żeby przyjąć Ukrainę do UE – ocenia w rozmowie z DGP prof. SGH, były wiceszef MSZ Artur Nowak-Far.
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell wypowiedział się wczoraj w podobnym tonie i podkreślił, że proces akcesji zwykle trwał przez kilka lub kilkanaście lat, a UE chce odpowiedzieć obecnie na najpilniejsze potrzeby, które muszą zostać zrealizowane w ciągu godzin.