Jednostki specjalne koalicji chętnych szkolą Ukraińców, jak walczyć z rebeliantami i obsługiwać pociski przeciwpancerne i przeciwlotnicze w standardzie NATO. Kijów dostaje też sprzęt i amunicję. W dostawy zaangażuje się Polska.

Państwa bałtyckie, Czechy i Polska oraz Wielka Brytania i USA tworzą w NATO koalicję państw dozbrajających Ukrainę. Brytyjczycy i Kanadyjczycy wysłali również nad Dniepr swoich komandosów. Według informacji DGP na Ukrainie mają być również żołnierze polskich sił specjalnych.
Londyn wysłał operatorów ze sformowanej w 2021 r. jednej z najnowocześniejszych i najlepiej wyszkolonych jednostek – Regimentu Rangersów. To formacja specjalizująca się w walce z rebelią i oddziałami nieregularnymi. Czyli takimi, jak np. Grupa Wagnera. Władze w Kijowie obawiają się, że ta prywatna armia, którą finansuje bliski Kremlowi oligarcha Jewgienij Prigożyn, dokona prowokacji pod „obcą flagą”, aby dać Rosji casus belli do rozpoczęcia działań.
Zadaniem Brytyjczyków jest przede wszystkim szkolenie Ukraińców w obsłudze wyrzutni kierowanych pocisków przeciwpancernych NLAW, które docierają obecnie z Wysp. Ich specyfiką jest to, że można je odpalać z pomieszczeń, co powoduje, że są one skuteczną bronią podczas walk w mieście. Oprócz tego komandosi szkolą Ukraińców z „neutralizowania” snajperów przeciwnika i likwidowania stanowisk moździerzowych – przekonują rozmówcy DGP. Współpraca odbywa się w ramach operacji „Orbital”, która formalnie trwa od 2015 r., ale teraz nabrała nowego wymiaru.
Kanadyjczycy z kolei wysłali żołnierzy z Regimentu Operacji Specjalnych stacjonujących na co dzień w Petawawa w Ontario. Jednostka oprócz szkolenia sił ukraińskich dostała zadanie ewakuowania kanadyjskiego personelu dyplomatycznego w Kijowie, gdyby Rosjanie zdecydowali się na atak na stolicę. Polska oficjalnie nie potwierdza obecności naszych sił specjalnych nad Dnieprem. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że niewielka liczba żołnierzy pełni podobne funkcje do tych, które swoim oddziałom wyznaczyli Brytyjczycy i Kanadyjczycy.
Jeśli chodzi o dostawy broni, to państwa bałtyckie mają zgodę Departamentu Stanu USA, by przekazać Ukrainie pociski przeciwlotnicze stinger (Litwa i Łotwa) i przeciwpancerne javelin (Estonia). Zarówno Wilno, jak i Ryga oraz Tallin potwierdziły przed kilkoma dniami te doniesienia. Czesi z kolei doślą pociski do haubic 122 mm. Polacy najpewniej zestawy przeciwlotnicze Grom.
W Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyła się wczoraj narada, w której udział wzięli m.in. prezydent Andrzej Duda i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak oraz minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. – Ministerstwo Obrony Narodowej analizuje możliwe formy wsparcia zwiększającego potencjał obronny Sił Zbrojnych Ukrainy. Propozycje są na bieżąco konsultowane z Ministerstwem Obrony Ukrainy – poinformowali nas urzędnicy resortu obrony.
W NATO i UE mimo pozornej zgody nie ma jednolitego stanowiska wobec wydarzeń na Ukrainie. Premier Węgier Viktor Orbán na początku lutego spotka się z Władimirem Putinem i będzie dyskutował o współpracy energetycznej z Rosją, m.in. o rozbudowie elektrowni atomowej w Paks. – Chcielibyśmy, aby także w 2022 r. osiągnięto kilka kamieni milowych w naszych stosunkach – mówił niedawno szef MSZ Węgier Peter Szijjarto, który w grudniu odebrał z rąk swojego odpowiednika Siergieja Ławrowa Order Przyjaźni. 17 stycznia szef chorwackiego rządu Andrej Plenković zaprosił Putina i premiera Michaiła Miszustina do złożenia wizyty w Zagrzebiu. Zaproszenia otrzymali również rosyjscy szefowie MSW i ministerstwa sprawiedliwości. Niejednoznaczne stanowisko wobec Kremla zajmują również Niemcy. Wczoraj o jednolite stanowisko Zachodu wobec Ukrainy zabiegał szef dyplomacji USA Antony Blinken podczas telekonferencji ze swoimi odpowiednikami z UE. Amerykanie naciskają, by Unia Europejska przyjęła precyzyjną definicję tego, czym jest agresja rosyjska. Chodzi o to, aby w momencie wybuchu konfliktu Zachód nie pogrążył się w długotrwałych dysputach na ten temat, tylko automatycznie rozpoczął procedurę nałożenia sankcji na Rosję.
Równocześnie trwa debata nad wzmocnieniem wschodniej flanki NATO. Już dziś wiadomo, że Dania wyśle dodatkową fregatę na Morze Czarne oraz cztery myśliwce F-16 na Litwę w ramach cyklicznej misji NATO Baltic Air Policing. Hiszpania skieruje swoje okręty w rejon Morza Czarnego i rozważa wysłanie samolotów F-16 do Bułgarii. Holandia zapowiedziała, że od kwietnia dwa samoloty F-35 trafią do Bułgarii, a Francja zgłosiła gotowość wysłania dodatkowych żołnierzy do swojego tradycyjnego w tym regionie sojusznika – Rumunii. Z kolei „New York Times” poinformował o tym, że prezydent Joe Biden rozważa szybkie wzmocnienie wschodniej flanki, co by zgadzało się z wcześniejszymi deklaracjami urzędników jego administracji, m.in. sekretarza stanu Antony’ego Blinkena.
Także Komisja Europejska postanowiła wesprzeć Kijów. Jej przewodnicząca Ursula von der Leyen zapowiedziała pakiet nadzwyczajnej pomocy finansowej w wysokości 1,2 mld euro.