Prezydent USA Joe Biden wpadł w tarapaty po niejednoznacznych słowach na temat sytuacji wokół Ukrainy, kiedy mówił o ewentualnym „małym wtargnięciu” Rosji, co miałoby być lepsze niż inwazja na Ukrainę. Amerykańska opozycja ostro skrytykowała prezydenta – pisze dziennik „Le Monde”.

Przywódca USA podczas środowej konferencji prasowej dokonał rozróżnienia między inwazją a „małym wtargnięciem” Rosji. Sformułowanie to natychmiast zostało skrytykowane przez Republikanów – przypominają media we Francji.

„Jeśli rosyjskie siły zbrojne przekroczą granicę Ukrainy, będzie to nowa inwazja, która pociągnie za sobą szybką, ostrą i połączoną reakcję ze strony Stanów Zjednoczonych i naszych sojuszników” – powiedziała rzeczniczka Bidena Jen Psaki po oświadczeniu prezydenta USA na temat możliwości „mniejszego” wtargnięcia.

Tymczasem sekretarz stanu USA Antony Blinken wezwał w Kijowie Rosję do wybrania „ścieżki pokoju”, a prezydent Francji Emmanuel Macron mówił w środę o konieczności dialogu z Rosją w swoim przemówieniu w europarlamencie w Strasburgu na temat celów francuskiej prezydencji w Radzie UE.

To niejednoznaczne sformułowanie Bidena o "małym wtargnięciu" wywołało ostrą krytykę ze strony opozycji, która oskarżyła prezydenta o uległą postawę wobec Rosji i akceptację rosyjskiego wtargnięcia na Ukrainę - piszę „Le Monde”

Dziennik cytuje wypowiedzi amerykańskich polityków z opozycji: „Niemoc Joe Bidena ośmieliła Władimira Putina, a teraz właśnie Putin dostał zielone światło do inwazji na Ukrainę” – zareagował na Twitterze republikański senator z Arkansas Tom Cotton.

„Czyli jeśli zabierze tylko niektóre obszary Ukrainy, nasza reakcja będzie mniej dotkliwa, niż gdyby wszystko anektował?” - oburzył się senator w Florydy Marco Rubio. W obliczu narastającego oburzenia Biały Dom zapewnił, że prezydent Biden określił jedynie różnicę między „wojskową” ofensywą z jednej strony, a „niemilitarną, paramilitarną lub cybernetyczną” z drugiej strony – przypomina „Le Monde”.

„Amerykański prezydent zrobił krok w stronę Rosji, która domaga się gwarancji, że Ukraina nigdy nie wejdzie do Sojuszu Północnoatlantyckiego, a Zachód nie rozmieści na terytorium tego kraju broni strategicznej. Władimir Putin narzuca swój harmonogram Joe Bidenowi” – podsumowuje „Le Monde”.

Katarzyna Stańko (PAP)