Od października 2020 r. w Singapurze odnotowuje się maksymalnie kilkadziesiąt nowych przypadków zakażenia koronawirusem dziennie. Również liczba zgonów utrzymuje się tam na niskim poziomie. Od początku pandemii zmarło zaledwie 36 osób. Miasto państwo jest uważane za wzór w radzeniu sobie z wirusem. To zasługa restrykcyjnej polityki rządu, który wprowadził ścisłe kontrole granic i rygorystycznie śledził oraz ograniczał wszelkie kontakty międzyludzkie.
Azjatycka metropolia pozostawała zamknięta nawet wiosną 2021 r., kiedy sytuacja na świecie się poprawiła, a obostrzenia łagodziła większość państw. Także tych, w których wskaźniki zakażeń były zdecydowanie wyższe niż w Singapurze. Gdy w połowie maja liczba nowych dziennych przypadków wzrosła do 50, miasto wróciło nawet do częściowego lockdownu. Teraz, kiedy niemal 40 proc. mieszkańców zostało w pełni zaszczepionych, Singapur zmienia strategię. Nie będzie już wprowadzał lockdownów. Z koronawirusem władze chcą mierzyć się tak, jak ze zwykłą grypą.
Rząd wyszedł z założenia, że nadeszła pora, by nauczyć się z nim funkcjonować. „Ludzie są zmęczeni ciągłą walką. Pytają nas, kiedy skończy się pandemia” – piszą ministrowie handlu Gan Kim Yong, finansów Lawrence Wong i zdrowia Ong Ye Kun w artykule dla gazety „Straits Times”. „Zła wiadomość jest taka, że COVID-19 może nigdy nie odejść. Dobrą jest natomiast fakt, że z wirusem będzie można normalnie żyć” – twierdzą politycy. Rządzący na całym świecie przyznają, że nawet z dostępem do szczepionki nie pozbędziemy się całkowicie zagrożenia. Przekonują jednak, że to właśnie dzięki niej choroba może stać się o wiele mniej groźna, bo ograniczona zostanie liczba przypadków wymagających hospitalizacji i zgonów.
Tak dzieje się już w Stanach Zjednoczonych (więcej o USA czytaj na stronie A15). Zaszczepionych w pełni zostało tam 47,5 proc. mieszkańców, a liczba zgonów zaczęła spadać do mniej niż 300 dziennie. To najlepszy wynik odnotowany w USA od marca 2020 r. Podobnie sytuacja wygląda w innych państwach, w których odsetek obywateli po przyjęciu wszystkich wymaganych dawek zbliża się do 50 proc. Liczba nowych zgonów jest stosunkowo niewielka nawet w Wielkiej Brytanii. Mimo niedawnego wzrostu infekcji wywołanego wariantem Delta, 1 lipca odnotowano ich zaledwie 22.
Dlatego Singapur chce jak najszybciej dokończyć akcję szczepień. Dwie trzecie mieszkańców ma otrzymać obie dawki już na początku lipca. 100-proc. wyszczepienie planowane jest na 9 sierpnia. W piątek Ministerstwo Siły Roboczej, Krajowy Kongres Związków Zawodowych i Narodowa Federacja Pracodawców Singapuru opublikowały szczegółowe wytyczne dotyczące szczepień. Choć pracodawcy nie będą mogli wprowadzić takiego obowiązku, powinni do tego zdecydowanie zachęcać. Autorzy wytycznych podkreślają, że pracodawcy nie powinni jednak w żadnym wypadku zwalniać ani grozić zwolnieniem z pracy osób, które odmówiły szczepienia.
Wymóg przyjęcia zastrzyku będą mogły wprowadzić jednak firmy, których pracownicy są bardziej narażeni na zakażenie koronawirusem od reszty społeczeństwa. Należą do nich przede wszystkim ci, którzy mają regularny kontakt z pacjentami z COVID-19, a także załogi lotnicze czy pracownicy z sektora budowlanego, morskiego i przetwórczego. Część obostrzeń ma zostać złagodzona już 12 lipca w ramach trzyetapowego planu otwierania kraju. Minister Ong zapowiedział też, że do końca roku prawdopodobnie wznowione zostaną podróże w celach wypoczynkowych. Te miałyby się jednak odbywać wyłącznie do państw o wysokim poziomie wyszczepienia, w których dodatkowo liczba zakażeń utrzymuje się na niskim poziomie.
Jednocześnie zmieni się sposób, w jaki Singapur monitoruje liczbę zakażeń. Nie będzie już śledzić wszystkich nowych przypadków. Wykorzysta za to metodę, którą stosuje przy infekcjach grypy, i będzie monitorować, ilu pacjentów z COVID-19 znajduje się na oddziałach intensywnej terapii i ilu potrzebuje intubacji. Nowe przypadki wciąż będą się pojawiać, ale rząd zakłada, że większość zarażonych przejdzie chorobę w domu. „Nie będziemy musieli martwić się o przeciążenie systemu opieki zdrowotnej” – napisali ministrowie. Zaznaczają jednak, że wobec nowych, potencjalnie bardziej zaraźliwych wariantów w przyszłości prawdopodobnie będą potrzebne kolejne dawki. Zasugerowali utworzenie wieloletniego programu szczepień.
Kluczową rolę wciąż będą odgrywać testy. Ale rząd proponuje, by ograniczyć ich wykorzystywanie tylko do wybranych sytuacji, jak duże wydarzenia towarzyskie czy podróże zagraniczne. Będzie je można wykonywać wszędzie – na lotniskach, w biurowcach, centrach handlowych i na uniwersytetach. Zamiast wymazów będą dostępne jednak w formie szybkich alternatyw, takich jak urządzenia działające podobnie jak alkomaty. W ten sposób wyniki będzie można uzyskać nawet w kilka minut. Obywatele będą zachęcani do praktykowania odpowiedzialności społecznej, czyli stosowania odpowiedniej higieny i trzymania się z dala od tłumów, gdy tylko poczują się gorzej. W ten sposób władze chcą zmniejszyć tempo transmisji wirusa.
Choć Singapur po pandemii nie będzie przypominał metropolii, jaką był jeszcze w 2019 r., wprowadzone zostaną pewne udogodnienia dla mieszkańców. Osobom posiadającym certyfikaty szczepień łatwiej będzie podróżować. Jednak nie wszyscy zaszczepieni będą cieszyć się takimi przywilejami. Nie zostaną nimi objęci ci, którzy zdecydowali się na skorzystanie z chińskiego preparatu Sinovac, który nie jest wykorzystywany w ramach narodowego programu szczepień. Do zatwierdzonych przez rząd preparatów należą tylko szczepionki mRNA wyprodukowane przez Pfizera i Modernę. Wszystko dlatego, że o ile inne szczepionki są w stanie zapobiec ciężkiemu przebiegowi choroby lub śmierci, są mniej zdolne do powstrzymania dalszej transmisji wirusa.
Szybkie rozprzestrzenianie się nowych mutacji, takich jak wariant Delta, dodatkowo podsyca obawy, że tylko bardzo skuteczne zastrzyki mRNA mogą zapewnić jednostce kompleksową ochronę. W ostatnim czasie położony na Bliskim Wschodzie Bahrajn zaczął nawet oferować szczepionkę Pfizera jako zastrzyk dodatkowy dla osób zaszczepionych wyrobem chińskiego producenta Sinopharm. W Singapurze o takim rozwiązaniu się nie mówi, więc osoby zaszczepione preparatem z Pekinu będą musiały pokornie poddawać się testom przed udziałem w większości wydarzeń. Prawdopodobnie nie zostaną także zwolnione z obowiązku 14-dniowej kwarantanny po powrocie z zagranicy.