Kontrolowana przez Demokratów Izba Reprezentantów przegłosowała w czwartek szeroko zakrojony projekt reformy ordynacji wyborczej, o której agencja Associated Press pisze, że jest "największa od co najmniej pokolenia".

Projekt przewiduje m.in. obowiązek umożliwiania przez stany głosowania korespondencyjnego oraz rejestracji wyborczej przez internet i w dzień głosowania. Wzywa do utworzenia specjalnych komisji, które miałyby wyznaczać kongresowe okręgi wyborcze.

Zapisy te Demokraci traktują priorytetowo. Ich zdaniem konieczne jest przywrócenie wiary Amerykanów w proces wyborczy po oskarżeniach byłego prezydenta USA Donalda Trumpa, który wielokrotnie oceniał publicznie, że listopadowe wybory zostały sfałszowane.

Demokraci argumentują, że przyjęcie ich projektu zmniejszy ograniczenia w głosowaniu i uczyni system polityczny Stanów Zjednoczonych bardziej demokratycznym i dostępnym dla wyborców. Oprócz poszerzenia praw wyborczych ich postulaty skutkować mają także skuteczniejszym zwalczaniem korupcji.

Przeciwni projektowi są Republikanie, wskazując że wiele zapisów faworyzuje ich politycznych przeciwników. Krytykują m.in. możliwość wyznaczenia przez grupę osób reprezentanta, który przekazuje ich wyborcze karty. Opowiadają się także przeciwko umożliwianiu głosowania osobom skazanym. "To nie tylko niebezpieczne, ale także niezgodne z konstytucją" - ocenił lider frakcji Republikanów w izbie niższej Kevin McCarthy.

Zmiany mają poparcie prezydenta Joe Bidena, który zapowiada podpisanie ustawy o ile zostanie ona przyjęta przez Senat. To jednak mało prawdopodobne, gdyż do tego Demokraci będą potrzebowali przekonać w izbie wyższej co najmniej 10 Republikanów.