Prezydent został zapytany o brak podpisów pod nominacjami ambasadorskimi dla: Bogdana Klicha na ambasadora w USA oraz Piotra Łukasiewicza na ambasadora w Ukrainie. - Kandydatury powinny zostać ze mną uzgodnione, ustalone, a nie zostały. To jest prerogatywa prezydencka. Od samego początku powiedziałem, że uważam, że senator Klich nie jest odpowiednim kandydatem na placówkę, zwłaszcza w tym momencie, w szczególności biorąc pod uwagę to, co mówił w ostatnim czasie na temat prezydenta Donalda Trumpa. W moim przekonaniu nie jest to właściwy kandydat - ocenił prezydent.
Duda: Rząd działa z premedytacją
Na komentarz dziennikarza, że to rząd kreuje politykę zagraniczną, Andrzej Duda odparł: "Ale prezydent daje nominacje ambasadorskie i to jest decyzja prezydenta, więc grzeczność chociażby, już nie wspomnę o zwyczaju, który w Polsce obowiązuje od trzydziestu lat, nakazywałaby uzgodnić kandydaturę w taki sposób, żeby była to kandydatura do przyjęcia".
W ocenie prezydenta, jest to "robione specjalnie, po to, żeby generować problem w relacjach". - To jest polityka, która jest przez rząd Donalda Tuska realizowana z premedytacją" - podkreślił. "Jeżeli będą chcieli, kiedy ja zakończę swoją prezydencką misję, żeby pan Klich był ambasadorem w Stanach Zjednoczonych, to być może prezydent, który przyjdzie po mnie, podpisze im tę kandydaturę. Pytanie tylko, czy będą w stanie za jego pomocą realizować politykę w Białym Domu. Ja się obawiam, że będzie to trudne - mówił prezydent.
Skąd się wziął konflikt?
Konflikt na linii MSZ-prezydent w sprawie ambasadorów zaczął się w marcu 2024 roku, kiedy minister Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych. Po decyzji MSZ Andrzej Duda ogłosił, że "nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta". Z powodu braku porozumienia z MSZ w miejsce odwołanych ambasadorów prezydent odmawiał nominacji następców.
W miejsce ambasadorów, którzy opuścili placówki, ale nie zostali formalnie odwołani przez prezydenta, trafili wskazani przez MSZ dyplomaci, którzy ze względu na konflikt nie mają statusu ambasadorów, lecz charge d'affaires - taka sytuacja jest np. w USA, gdzie Bogdan Klich zastąpił Marka Magierowskiego, czy na Ukrainie, gdzie Piotr Łukasiewicz zastąpił Jarosława Guzego.
Bezpieczeństwo ponad podziałami
W trakcie wywiadu poruszono też kwestię Rady Bezpieczeństwa Narodowego i wypowiedzi byłego ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka (PiS), który powiedział, że "Donald Tusk jest nagi". - Spory polityczne są, nieraz są też emocje polityczne. Konsekwentnie i spokojnie realizuję politykę i staram się działać tak, żeby rzeczywiście kwestie bezpieczeństwa były realizowane ponad podziałami politycznymi. Staram się nie wchodzić w spory polityczne, dotyczące kwestii bezpieczeństwa i mam nadzieję, że ogólna ocena jest taka, że póki co spokojnie i konsekwentnie politykę bezpieczeństwa realizujemy - powiedział prezydent.
Dodał, że jeżeli będzie miał zastrzeżenia w tym zakresie, to będzie je podnosił. - Aczkolwiek nie ukrywam, że ponieważ chciałbym, żeby było to realizowane w sposób spokojny, w związku z czym na pewno będę się starał najpierw robić to bezpośrednio (wobec) zaangażowanych w te kwestie polityków, a nie w przestrzeni medialnej - zaznaczył Andrzej Duda.