Rewolucja w umowach z pracodawcami to jeden z kamieni milowych dotyczących rynku pracy i form zatrudnienia Polaków. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w kamieniu milowym A54G zobowiązał się, że do końca trzeciego kwartału tego roku wejdą w życie „nowelizacje odpowiednich ustaw w celu wdrożenia priorytetów reformy określonych w konsultacjach w sprawie układów zbiorowych pracy i w badaniu dotyczącym jednolitej umowy o pracę w Polsce”.
Docelowo jednolite umowy miałyby zastąpić zarówno umowy czasowe, jak i te cywilnoprawne. Do końca września pozostało mniej niż dwa tygodnie, a legislacyjnego przyspieszenia nie widać. Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o to, na jakim etapie są prace nad reformą. Do momentu zamknięcia wydania nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi.
– Czekamy na projekt i wytyczne ze strony MRPiPS. Jako klub parlamentarny nie zajmujemy się tym zagadnieniem – mówi DGP Michał Jaros, poseł KO, wiceszef sejmowej komisji gospodarki i rozwoju, członek komisji finansów publicznych. – Natomiast w tej chwili ministerstwo skupia się przede wszystkim na pomocy powodzianom – dodaje.
Realizacja kamieni milowych jest niezbędna do uruchomienia kolejnych płatności z Krajowego Planu Odbudowy. Polska obecnie uzyskała pierwszą transzę, a wystąpiła o dwie kolejne warte 40 mld zł. Kamienie milowe dla drugiej i trzeciej płatności – jak podał Money.pl – są lub w najbliższych dniach zostaną zrealizowane. Jednolite umowy o pracę są natomiast warunkiem wypłaty jednej z pozostałych sześciu transz.
PiS miało ambitne plany dotyczące zrewolucjonizowania relacji pracodawców i pracowników. – Będziemy dążyć do tego, żeby zostały zniesione umowy śmieciowe, od razu będą oskładkowane, ale dążymy do tego, aby w krótkim czasie powstał jeden mechanizm, jeden model kontraktu pracy – zapowiadał w maju 2021 r. Jarosław Kaczyński w trakcie prezentacji „Polskiego Ładu”.
Brak postępów w realizacji
Oba rozwiązania wymienione przez prezesa PiS ówczesny rząd wpisał też do polskiego KPO. Ani poprzednia, ani obecna władza jednak nie spieszą się z ich realizacją.
W przypadku jednolitej umowy o pracę Instytut Pracy i Spraw Socjalnych na zlecenie resortu rodziny w 2022 r. przeprowadził badanie dotyczące jej wpływu na polski rynek pracy. Polska zobowiązała się do tego w innym kamieniu milowym – A53G.
Z raportu dowiadujemy się m.in., że jednolita umowa o pracę ma być zawierana na czas nieokreślony. Będzie miała dwie fazy: wejścia i stabilizacji. Ta pierwsza ma być rozszerzeniem obecnej umowy próbnej. Ponadto od obecnych rozwiązań będzie się odróżniać większą ochroną pracownika. Zatrudnieni już od pierwszego dnia mają uzyskiwać prawo do odprawy, która ma rosnąć wraz ze stażem pracy. IPiSS powołuje się na przykład od Komisji Europejskiej i podaje, że 16-letni staż pracy zapewniłby odprawę w wysokości 1,5-rocznych dochodów.
Zarazem uproszczone miałyby być zasady zakończenia współpracy. Zmiany miałyby objąć takie kwestie, jak: okres wypowiedzenia, procedurę notyfikacji, termin odwołania czy możliwość przywrócenia do pracy. Wyjątkiem opisanym przez KE jest jednak rozwiązanie umowy z powodów dyskryminujących, które ma być niedopuszczalne.
„Zróżnicowanie umów o pracę w prawie polskim w dużym stopniu uwzględnia różnorodność prac i czasu potrzebnego do ich wykonania. Stąd też trudno byłoby zastąpić je wszystkie jednolitą umową o pracę. Wprowadzenie jednolitej umowy o pracę na czas nieokreślony musiałoby się wiązać z ograniczeniem lub nawet wykluczeniem stosowania innych rodzajów umów o pracę, w tym zwłaszcza umów terminowych” – podkreślił IPiSS w badaniu.
Dalej stwierdził też, że… na przeszkodzie we wdrożeniu jednolitej umowy o pracę stoją przepisy unijne, dotyczące np. pracy na czas określony czy pracy tymczasowej. Co ciekawe, Instytut wymienia też państwa europejskie, które podjęły próbę wprowadzenia jednolitej umowy lub przeprowadziły konsultacje społeczne w tym zakresie. W żadnym z nich nie obowiązuje tego typu forma zatrudnienia.
Pracodawcy przeciwko jednolitej umowie
Potencjalna reforma budzi sprzeciw pracodawców. Radca prawny Szymon Witkowski, pełnomocnik zarządu Pracodawców RP ds. regulacji i dialogu społecznego, podkreśla, że zwiększy ona koszty po stronie pracodawców, choć – jak dodaje – nie to jest najważniejsze. Zaznacza, że coraz więcej pracowników chce pracować w sposób elastyczny, tymczasem zapisy kodeksu pracy wprowadzają „bardzo sztywne ramy” zatrudnienia.
– Jednolita umowa o pracę zaszkodziłaby nie tylko pracodawcom, ale również pracownikom. Opłacałaby się natomiast budżetowi państwa. Likwidacja umów cywilnoprawnych, czy też całkowite ich oskładkowanie, potencjalnie zwiększy wpływy z podatków i składek na ubezpieczenia społeczne – podsumowuje Witkowski.
Z danych GUS wynika, że pod koniec grudnia 2023 r. na podstawie umowy zlecenia pracowało nieco mniej niż 2,38 mln osób. Natomiast ZUS podał, że na koniec ub.r. na podstawie zlecenia pracowało 1,9 mln osób, z czego 1,3 mln odprowadzało składki na ubezpieczenia społeczne. W ciągu 2023 r. do rejestru umów o dzieło zgłoszono 1,6 mln tego typu umów, a dotyczyły one 344,7 tys. pracujących. To właśnie tego typu umowy znikną wraz ze wprowadzeniem jednolitej umowy o pracę. ©℗