Choć Sejm prace nad projektami liberalizacji aborcji ma zacząć w tym tygodniu, to uchwalanie ustawy nastąpi raczej po wyborach samorządowych.

– Bazowy plan jest taki, że wszystkie projekty będą rozpatrzone na najbliższym posiedzeniu Sejmu i powstanie wspólne sprawozdanie. Nie ma nikogo, komu zależałoby, by z tą procedurą zwlekać – tak jeszcze w piątek mówił marszałek Sejmu Szymon Hołownia, choć ostateczna decyzja ma zostać podjęta we wtorek przed posiedzeniem Sejmu. – Skoro już wszystkie projekty zostały złożone, to procedujmy, i myślę, że możliwe jest skierowanie ich do rozpatrzenia przez specjalnie powołaną do tego celu komisję – podkreśla przewodnicząca klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.

O powołaniu takiej komisji mówi także Hołownia, więc pozornie nie widać różnic, ale koalicja jest w tej sprawie podzielona. Trzecia Droga wcale nie chciała wychodzić z aborcyjną debatą w kampanii samorządowej, co słychać w wypowiedzi szefa klubu PL 2050 Mirosława Suchonia. – Dziś najtrudniejszym dylematem dla niektórych członków koalicji jest to, czy pracować wspólnie, czy robić na boku własną politykę, łamiąc umowę z partnerami – mówi. Trzecia Droga i KO wskazują na Lewicę, która nagłaśniając sprawę aborcji do 12. tygodnia, chce się wyróżnić w kampanii. Jedna z polityczek Platformy ma żal do polityczek Lewicy. – Zrobił się z tego wyścig wyborczy, kto pierwszy, ten lepszy, a nie chęć realnej pomocy dla kobiet – mówi nasza rozmówczyni.

Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy, przekonuje z kolei, że to normalne, że partia chce pokazać swoim wyborcom, jaką ma ofertę. Jej zdaniem moment jest bardzo dobry, bo 8 marca jest Dzień Kobiet i koalicja rządowa powinna pokazać, co ma do zaproponowania swoim wyborczyniom.

Różnice w koalicji nie wróżą dobrze. Testem będzie już głosowanie po pierwszym czytaniu, bo posłowie PiS czy Konfederacji na pewno zgłoszą wnioski o odrzucenie projektów. Pytanie, czy ktoś z koalicji je poprze, bo wówczas któryś z nich może przepaść. Sejm będzie procedował cztery projekty Trzeciej Drogi, dwa Lewicy i jeden KO.

Stworzenie nadzwyczajnej komisji ds. rozpatrzenia projektów jest możliwe, ale jej prace muszą się zakończyć sprawozdaniem. A to oznacza, że już na tym etapie trzeba będzie podjąć decyzję, czy komisja poprze proponowany przez Trzecią Drogę powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego, czy postulowane przez Lewicę i KO przyzwolenie na bezwarunkową aborcję do 12. tygodnia. – Powrót do kompromisu byłby niezrozumiały dla naszych wyborczyń, dla nich to nie jest rozwiązanie – mówi o poparciu propozycji Trzeciej Drogi Anna Maria Żukowska. Z kolei spora część posłów Trzeciej Drogi nie zamierza popierać pełnej liberalizacji prawa aborcyjnego. W takim przypadku o ostatecznym kształcie ustawy mogą zadecydować głosy PiS. Nasi rozmówcy z tego ugrupowania mówią, że od 30 do 70 posłów może być skłonnych do poparcia propozycji Trzeciej Drogi. – Nie będzie dyscypliny i decyzje będą podejmowane w zależności od rozwoju sytuacji, choć będziemy też brali pod uwagę, że pomysł Trzeciej Drogi powiela rozwiązanie, którego konstytucyjność zakwestionował TK – mówi rozmówca z PiS.

Wielość wariantów i to, że trudno przewidzieć ostateczny rezultat, powodują, że sejmowe rozstrzygnięcie w tej sprawie nie będzie szybkie. – Nie ma co liczyć, żeby sytuacja się wyjaśniła do rozstrzygnięcia wyborów samorządowych – mówi nam jeden z liderów koalicji.

Debacie przygląda się resort zdrowia. Minister Izabela Leszczyna w rozmowie z DGP mówiła, że zagłosuje za projektem KO. Jednak jak wynika z naszych informacji, resort zdrowia pracuje nad planem B. Chce zaproponować wytyczne dotyczące wskazań do aborcji, które realnie uelastyczniłyby restrykcyjne przepisy dotyczące terminacji ciąży wprowadzone po wyroku TK w 2020 r. ©℗