Armia ukraińska już teraz jest w znakomitej większości dopasowana do NATO, na szczycie w Wilnie powinna jednak dostać deklarację, że będzie wciąż wspierana sprzętem i szkoleniem; nawet po zakończeniu działań wojennych będzie ona musiała być w ciągłej gotowości - powiedział PAP gen. Waldemar Skrzypczak.

Gen. Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych, został w rozmowie z PAP zapytany o kwestię kompatybilności walczących z Rosją wojsk ukraińskich z siłami NATO, w kontekście dążenia Ukrainy do przystąpienia do Sojuszu. Dowódca wskazał, że taka kompatybilność ma dwa wymiary - z jeden strony jest kwestia coraz większego wykorzystania przez ukraińskie siły zachodniego, natowskiego sprzętu wojskowego, z drugiej zaś chodzi o sam sposób funkcjonowania sił zbrojnych, ich organizacji i metod działań.

"O tym, czy oni mogą być członkiem NATO, nie decyduje to, jaki typ czołgu mają czy jaką mają armatę, ale to, jakie mają wdrożone systemy dowodzenia, procedury używane w NATO" - wskazał.

Jak mówił, należy wziąć pod uwagę, że już przed wojną Ukraińcy mieli wdrożony system przygotowania sił zbrojnych, dowódców, systemu edukacji i szkolnictwa wojskowego według wzorów amerykańskich. "Wielu dowódców różnych szczebli jeszcze przed wojną było kształconych w zachodnich akademiach, głównie amerykańskich i brytyjskich. To był pierwszy krok do tego, aby ta armia mogła przygotować się, by stać się członkiem NATO" - przypomniał gen. Skrzypczak, wskazując, że ukraińscy dowódcy przyjęli następnie system szkoleń żołnierzy oparty na wzorach amerykańskich.

Jego zdaniem obecnie wojna to weryfikuje. "Ale ta wojna jednocześnie pozwala im pogłębiać tę wiedzę i umiejętności oraz doświadczenie, które posiedli od Amerykanów" - powiedział. Zwrócił uwagę, że Amerykanie cały czas ich wspierają i im doradzają, nowe formacje armii ukraińskiej były szkolone na Zachodzie, praktycznie całe oddziały. "Wydaje się, że w tej chwili znakomita część armii ukraińskiej ma taki poziom wyszkolenia i przygotowania, dowodzenia i działania bojowego, jak w armiach NATO" - dodał gen. Skrzypczak.

"Jeśli chodzi o sprzęt, to Ukraińcy mają teraz rozmaity. To, co dostali w ramach wsparcia od Zachodu, jest pomieszane - to różne czołgi, różne systemy obrony przeciwlotniczej itd., ale to nie zmienia faktu, że dzięki temu Ukraińcy wchodzą w systemy kierowania i dowodzenia, które są używane w sprzęcie NATO. Przechodzą więc teraz taki przyspieszony kurs bycia członkiem NATO" - powiedział.

Jak ocenił gen. Skrzypczak, biorąc pod uwagę te kwestie, "armia ukraińska jest teraz w znakomitej większości dopasowana do NATO". "Jeszcze nie jest tak jak NATO, ale pasuje do Sojuszu - jest na tyle przygotowana, że potrzeba tylko ostatnich szlifów, by była pełnowartościową armią Sojuszu" - stwierdził.

Pytany, na czym polegają najważniejsze różnice w sposobie działania armii natowskich i poradzieckich, gen. Skrzypczak wskazał, że chodzi tu przede wszystkim o zaufanie do dowódców różnych szczebli. Jak tłumaczył, armie wywodzące się z Układu Warszawskiego charakteryzowała silna centralizacja dowodzenia.

"Różnice wynikają przede wszystkim z filozofii dowodzenia. (...) W tych armiach postradzieckich nie funkcjonowało zaufanie do dowódcy. W tych armiach dowódcy zawsze byli odgórnie sprawdzani, bo im się nie ufało, z założenia. Ciągle byli podejrzani, że chcą zrobić coś nie tak. Natomiast Ukraińcy w tej chwili mają zdecentralizowane dowodzenie, a dowódcom powierza się zadania, ufając im w pełni". Jego zdaniem, zgodnie z doktrynami natowskimi, "formuje się takie zgrupowania bojowe, które są zupełnie odmienne od tych, które funkcjonowały wcześniej".

Generał tłumaczył, że w zorganizowanych zgodnie z doktryną NATO zgrupowaniach dowódcy różnych szczebli dostają do wykonania swoich zadań szeroką gamę różnych środków - np. wsparcie lotnicze czy rozpoznanie. "Wcześniej to były takie monolity, bardzo podzielone kompetencjami między rodzajami wojska. Tutaj te jednostki są połączone i gotowe do prowadzenia działań połączonych. Dowódca dostaje do ręki wszystkie narzędzie, które są niezbędne do wykonania zadania. W tamtych czasach mieli natomiast do dyspozycji tylko część narzędzi, co nie pozwalało im na samodzielność i suwerenne działanie" - tłumaczył generał.

"W tej chwili w NATO tak jest, i Ukraińcy to w pełni wykorzystują - pełna suwerenność na każdym poziomie dowodzenia - autonomiczność decyzyjna i suwerenność bojowa. Wcześniej np. dowódca armii czy całego korpusu decydował, czy będzie wsparcie lotnicze, teraz dowódca batalionu wzywa wsparcie lotnicze i je dostaje, bo taka jest potrzeba pola walki" - dodał gen. Skrzypczak, podkreślając rolę zaufania "góry" do dowódców niższego szczebla.

Dowódca zwrócił uwagę, że Ukraina weryfikuje te założenia w warunkach pełnowymiarowej wojny, odmiennej od asymetrycznych konfliktów, w których brało udział wcześniej NATO, jak w Iraku czy Afganistanie. "W tej chwili Ukraina jest poligonem weryfikacji wszystkich tych procedur w praktycznym działaniu w wojnie wielkoskalowej. To szansa również i dla nas, byśmy wdrażali te doświadczenia, które są udziałem Ukraińców" - zwrócił uwagę.

"Patrząc na dokonania armii ukraińskiej rzeczywiście można powiedzieć, że w tej chwili jest ona jedną z najlepiej przygotowanych armii, która będzie w przyszłości armią NATO - dlatego, że przechodzą tę weryfikację, która pozwoli im być jedną z najlepszych armii w NATO" - ocenił. gen. Skrzypczak. Podkreślił jednocześnie, że nawet po zakończeniu działań wojennych armia ukraińska będzie musiała być w ciągłej gotowości, by reagować na przyszłe działania Rosji.

Jak mówił, także naszą sprawą jest to, by armia ukraińska ciągle miała wysoki poziom zdolności bojowych. "Ten poziom zdolności powinno zapewnić jej NATO - między innymi na szczycie w Wilnie" - podkreślił. "W Wilnie NATO powinno powiedzieć wyraźnie: dajemy wam wszystko to, co jest niezbędne, by armia ukraińska była w pełnej zdolności bojowej, żeby jej nie zaniedbała i nie stała się ofiarą kolejnej rosyjskiej agresji. Bo ta wojna się nie skończy tak szybko. Ta armia ukraińska będzie cały czas na pozycjach, gotowa do działań bojowych; zawieszenie broni nie zamknie tego epizodu" - mówił dowódca.

Gen. Skrzypczak ocenił, że deklarację ciągłego wsparcia sprzętowego i szkoleniowego, także po ewentualnym zawieszeniu broni, powinna Ukraina usłyszeć od NATO na szczycie w Wilnie. Stwierdził jednak, że NATO powinno zdecydować się na przyjęcie Ukrainy. "W działaniach wojskowych zawsze podejmuje się ryzyko. Uważam, że NATO powinno podjąć to ryzyko i włączyć Ukrainę do NATO, niezależnie od gróźb Putina" - powiedział.

I dodał, że każda decyzja tego typu, która dotyczy geopolityki ładu światowego, pociąga za sobą jakieś ryzyko. "Zdecydujmy się, powiedzmy: +zgoda, wchodzicie do NATO+" - mówił generał.

"Putin będzie pobrzękiwał szabelką, ale on niewiele może teraz. Nie ma lepszego momentu" - dodał, podkreślając jednak, że chodzi o przyjęcie, że "Ukraina jest członkiem NATO w jakiejś formie, powiedzmy przejściowej - by nie uruchamiać art 5.".

Szczyt NATO w Wilnie odbędzie się we wtorek i środę, 11 i 12 lipca. Jednym z głównych tematów obrad ma być kształt przyszłych relacji NATO i Ukrainy oraz ew. członkostwo tego kraju w Sojuszu.

W piątek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg zapowiedział, że na szczycie powstanie Rada NATO-Ukraina, która "zacieśni relacje Sojuszu z Kijowem".(PAP)

autor: Mikołaj Małecki

mml/ pad/ itm/