Jeszcze w marcu br. wszyscy respondenci głosujący na PiS wierzyli, że to popierana przez nich formacja zwycięży w jesiennych wyborach. Dziś tych przekonanych jest o jedną czwartą mniej – wynika z sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM.

W marcu również większość badanych ogółem (52 proc.) uważała, że wygra PiS, a dziś to nieco ponad 49 proc. Nie oznacza to jednak, że beneficjentem tych zmian jest Koalicja Obywatelska. Wręcz przeciwnie, wiara respondentów w wygraną formacji Donalda Tuska spadła z niemal 27 proc. do niecałych 22 proc. To efekt tego, że część wyborców PiS chwilowo uciekła do tzw. poczekalni niezdecydowanych.

Mimo to opozycja wciąż czuje wiatr w żaglach i zapowiada kolejne, lokalne marsze – najbliższy 16 czerwca w Poznaniu. – Jestem absolutnie przekonany, że mobilizacja wokół marszu 4 czerwca pokazała, że naprawdę coś się zmienia w polskim społeczeństwie. Gdyby dziś powtórzyć pytanie, kto wygra wybory, będzie dużo więcej wskazań na KO, również po stronie wyborców PiS, którzy widzą, że PiS jest w panice i dostrzegają naszą mobilizację – mówi DGP Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy (PO). W PiS nastroje faktycznie są gorsze niż w I kw., ale podtrzymywana jest nadzieja, że to tymczasowy stan. – To się jeszcze do wyborów trzy razy odmieni – przekonuje polityk Zjednoczonej Prawicy.

To, że PiS bierze pod uwagę wariant, w którym wybory przegrywa (lub osiąga najwyższy indywidualny wynik, ale zbyt mały, by uformować rząd), objawia się na dwa sposoby. Pierwszym sa mniej lub bardziej udane próby petryfikacji części władzy, nawet po jej utracie. Do tej pory próby te podejmował PiS jako formacja (projekt ustawy mający zabetonować na kolejną kadencję parlamentu skład kadr zarządczych państwowych spółek) oraz jego koalicjanci (przekazanie przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę praktycznie wszystkich istotnych uprawnień w ręce jego pierwszego zastępcy – prokuratora krajowego Dariusza Barskiego). Teraz aktywnym uczestnikiem tego procesu staje się prezydent. Andrzej Duda złożył w Sejmie projekt ustawy, w którym domaga się uzgadniania z nim nominacji na najważniejsze stanowiska unijne, takie jak komisarz UE czy sędzia TSUE. Oficjalnie powodem tej zmiany jest przygotowanie do polskiej prezydencji w UE, tyle że ta nastąpi dopiero w 2025 r., gdy kadencja Dudy się zakończy. Trudno więc nie traktować ruchu prezydenta jako manewr szykujący go na dwa lata powyborczej kohabitacji.

Drugi obszar świadczący o tym, że PiS liczy się z widmem porażki, to – momentami desperackie – próby odzyskania inicjatywy. Stąd zapowiedziana przez premiera kolejna próba rozwikłania sporu w Trybunale Konstytucyjnym, tym razem poprzez zaskarżenie do TK ustawy regulującej tryb jego prac. To dość osobliwy ruch, bo – po pierwsze – jest już złożony w Sejmie przez PiS projekt ustawy w tej samej sprawie, a po drugie, efektem tego działania może być zanegowanie zasady wprowadzonej przez sam PiS w 2016 r., że pełny skład to 11 sędziów TK. Zapewne jednak nie jest to bez związku z ostatnim wyrokiem TSUE, dotyczącym systemu dyscyplinującego sędziów w Polsce, wskutek którego tkwiąca od tygodni w TK ustawa o SN stała się jeszcze istotniejsza. Nie dość, że ma ona odblokować środki z KPO (co już otwarcie przyznają unijni komisarze), to jeszcze, choćby częściowo, może zrealizować wyrok TSUE. Kolejny przykład to piątkowa nowelizacja budżetu, która ma wyraźny sznyt kampanijny. W jej ramach rząd, zwiększając deficyt o 24 mld zł, dosypuje pieniędzy grupom, w których dziś specjalnej furory nie robi, tzn. nauczycielom, sędziom, budżetówce i samorządom.

Dogmat o tym, że PiS nie ma z kim przegrać, już dawno stracił na aktualności. Jednocześnie aktualny pozostał ten mówiący, że PiS może przegrać sam ze sobą. Egzemplifikacją tego ostatniego może być sprawa komisji ds. badania wpływów rosyjskich. 14 czerwca mija termin na zgłoszenie kandydatów, a jako że PiS zapewne jako jedyna formacja ich zgłosi oraz – jak słyszymy – raczej nie uda się ich przegłosować na rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu, to problem lex Tusk będzie jeszcze długo żywy. Zwłaszcza że KE wszczęła postępowanie naruszeniowe w tej sprawie, a to może jeszcze bardziej usztywnić PiS, któremu kończą się możliwości ewentualnego wycofania się z tego pomysłu z twarzą. Co więcej, partia rządząca może za chwilę wejść na kurs kolizyjny z prezydentem, który co prawda ustawę o komisji podpisał i skierował do TK, ale teraz domaga się jej nowelizacji.

Przy obecnych sondażach PiS na prowadzenie wojny na kilku frontach – z opozycją, z UE i wewnątrz swojego „reaganowskiego namiotu” – po prostu nie stać. ©℗

ikona lupy />
Kto pana/pani zdaniem wygra jesienne wybory do Sejmu? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe