Wyznaczone na 18 maja posiedzenie w sprawie immunitetu prok. Ewy Wrzosek, której śledczy chcą postawić zarzuty przekazania informacji ze śledztwa nieuprawnionym osobom, zostało zdjęte z wokandy. Powodem był wniosek obrony o wyłączenie sędziego - poinformował SN.

Jak powiedział w środę PAP zastępca rzecznika prasowego SN Piotr Falkowski na razie nie ma kolejnego terminu tej sprawy, gdyż najpierw musi zostać rozpoznany wniosek dotyczący wyłączenia sędziego Zbigniewa Korzeniowskiego. O zdjęciu tej sprawy z wokandy poinformował wcześniej portal tvp.info.

Sprawa immunitetu prok. Wrzosek rozpatrywana jest przez jednoosobowy skład Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN. Sędzia Korzeniowski rozpoczął jej rozpatrywanie w początkach marca. Zdecydował wówczas, że posiedzenia będą odbywały się niejawnie, bez udziału publiczności. Wówczas też posiedzenie zostało odroczone do 18 maja.

Niedawno - w końcu kwietnia - w drugiej sprawie dotyczącej tego śledztwa SN odmówił uchylenia immunitetu warszawskiej prokurator Małgorzacie M.

Wnioski o uchylenie immunitetu dwóm warszawskim śledczym - Małgorzacie M. i Ewie Wrzosek - skierowano w ramach śledztwa dotyczącego ujawniania osobom nieuprawnionym informacji z prowadzonych postępowań karnych. Zarzuty, które wobec nich formułuje szczecińska prokuratura regionalna, dotyczą przekazania osobom nieuprawnionym informacji z toczącego się postępowania, niedopełniania obowiązków służbowych i - wobec prok. Wrzosek - także zaangażowania się w działalność polityczną. W grudniu ub.r. obie prokuratorki zawieszono na pół roku.

Prokurator Wrzosek, która wypowiadała się na temat tego śledztwa, zaprzeczyła treściom opublikowanym przez szczecińską prokuraturę. Dodawała, że jej telefon był inwigilowany przy użyciu systemu Pegasus, który umożliwia manipulowanie treściami znajdującymi się w urządzeniach elektronicznych.

Według prokuratury, tłem zarzutów była kampania prezydencka w 2020 r. oraz dwa wypadki warszawskich autobusów, które miały miejsce w tym czasie. Do pierwszego z nich doszło nieopodal mostu im. Grota-Roweckiego, w którym zginęła jedna osoba. Kierowca autobusu został wówczas oskarżony o prowadzenie pojazdu po zażyciu narkotyków.

Jak podawała prokuratura, Michał D., pełniący funkcję Dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, wykorzystując swoją znajomość z prokurator Wrzosek, miał oczekiwać, że śledcza poinformuje go o ustaleniach postępowania w sprawie wypadku. Prokuratura ujawniła fragmenty korespondencji elektronicznej między prokuratorkami oraz urzędnikiem. Według szczecińskiej prokuratury, Wrzosek - nie mając bezpośredniego dostępu do sprawy - uzyskiwała informacje o postępowaniu od swojej znajomej, prokurator M., i przekazywała je Michałowi D.

Także postępowanie w sprawie uchylenia immunitetu prok. M. prowadzone było niejawnie. Sędzia Wiesław Kozielewicz, który rozpatrywał tamtą sprawę, odmówił uchylenia immunitetu, ale wskazywał jednocześnie, że "postępowanie w sprawie prokurator M. zostało przeprowadzone przez prokuraturę rzetelnie".

"SN nie podważając ustaleń z postępowania przygotowawczego i zgromadzonych przez Prokuratora Regionalnego w Szczecinie dowodów uznał jednak, że zachowanie prokuratora polegające między innymi na przekazaniu osobom nieuprawnionym informacji z prowadzonego postępowania charakteryzowało się w realiach przedmiotowej sprawy znikomą szkodliwością społeczną" - przekazywała szczecińska prokuratura.

Z kolei obrońca M. mec. Karolina Miara-Olearczyk mówiła Onetowi, że według prokuratury przesłanką do nieuwzględniania wniosku była znikoma społeczna szkodliwość czynów, które miały być objęte zarzutem, "tymczasem główna przyczyna, dla której SN wniosku prokuratury nie uwzględnił, była zdecydowanie inna".

Decyzja o odmowie uchylenia immunitetu prok. M. jest nieprawomocna. Jak powiedział PAP Falkowski wpłynęło już na nią do SN zażalenie prokuratury. (PAP)

autor: Marcin Jabłoński

mja/ godl/