Klub PiS opowiedział się w czwartek za projektem zmian w regulaminie Sejmu, który przewiduje, że we wspólnych posiedzeniach speckomisji z innymi komisjami nie mogą uczestniczyć posłowie spoza tych komisji. Według opozycji projekt grozi ograniczeniem mandatu posła i prawa obywateli do jawności życia publicznego.

Projekt uchwały w sprawie zmian w regulaminie Sejmu został przygotowany przez komisję regulaminową, spraw poselskich i immunitetowych.

Zakłada on, że we wspólnych posiedzeniach komisji ds. służb specjalnych (której obrady są z zasady niejawne) z innymi komisjami mogliby uczestniczyć tylko posłowie należący do tych komisji. Projekt przewiduje także zniesienie wymogu przyjmowania uchwał speckomisji bezwzględna większością głosów przy co najmniej połowie obecnych.

W posiedzeniach sejmowej komisji - innej niż speckomisja - mogą uczestniczyć także posłowie, którzy do niej nie należą. Jak pisała pod koniec października "Rzeczpospolita", projekt zmian w regulaminie Sejmu ma służyć "zablokowaniu Grzegorza Brauna" z Konfederacji.

Według posła Kazimierza Smolińskiego (PiS), który występował jako sprawozdawca, a później w imieniu klubu PiS, proponowana zmiana wiąże się "z koniecznością uzupełnienia pewnego braku w regulaminie Sejmu" - dotyczącego wspólnych posiedzeń komisji służb specjalnych z innymi komisjami. Smoliński dodał, że jego klub popiera dalsze procedowanie projektu, i złożył wniosek, aby przystąpić do drugiego czytania bezpośrednio po zakończeniu pierwszego, bez odsyłania projektu do komisji.

Wojciech Król (KO) przypomniał, że co do zasady posiedzenia komisji ds. służb są niejawne dla opinii publicznej, ale także dla posłów spoza tej komisji. Zwrócił uwagę, że za każdym razem, kiedy zachodzi taka konieczność, obrady sejmowej komisji mogą zostać utajnione, jednak w posiedzeniach mogą uczestniczyć posłowie spoza tej komisji, wyjątkiem jest komisja ds. służb specjalnych. Zauważył, że po zmianie każde wspólne posiedzenie z komisją ds. służb specjalnych będzie utajnione zarówno dla opinii publicznej, jak i posłów spoza danych komisji, co według niego "jest ograniczeniem mandatu poselskiego".

"Zawsze gdy PiS zmienia regulamin Sejmu, należy do proponowanych zmian podchodzić z daleko idącą ostrożnością, bowiem czemuś konkretnemu one służą - nie jakości stanowienia prawa. Życie pokazało, że zmiany są podyktowane interesami, a nie argumentami" - powiedział Król. Jako argument za głosowaniem przeciw zmianom podał konstytucyjną zasadę prawa obywateli do jawności życia publicznego.

Wątpliwości do zasadności zmiany wyraziła też Katarzyna Kotula (Lewica). "Sprawdziłam, ile było posiedzeń komisji ds. służb specjalnych. Było ich 66 i żadnego posiedzenia wspólnego z inną komisją" - powiedziała. "Chcielibyśmy usłyszeć odpowiedź na pytanie, dlaczego taka zmiana jest niezbędna. Chcemy wiedzieć, jakie prawdziwe intencje stoją za tą zmianą, bo dobrze znamy PiS i Zjednoczoną Prawicę" - dodała. Pytała, w jakich sytuacjach niezbędna jest zmiana, która w konsekwencji "pozbawi część parlamentarzystów konstytucyjnego prawa do wykonywania mandatu posła".

Według posłanki proponowany przepis mógłby zostać wykorzystany, by np. utajnić raport o katastrofie ekologicznej w Odrze lub uniemożliwić debatę nad nim poprzez przedstawienie go na wspólnym posiedzeniu komisji ochrony środowiska i speckomisji, co wykluczyłoby posłów spoza tych dwu komisji.

"W przeszłości wielokrotnie nadużywali państwo naszego może minimalnego zaufania. Zmiany, które mogły służyć dobrej sprawie, były wykorzystywane do ograniczenia wolności dyskusji i ograniczały pracę posłów. Nie mamy do was zaufania, bo nie mamy podstaw, żeby je mieć" - mówiła pod adresem przedstawicieli PiS. "Jeżeli służby mają podejrzenia wobec jakiegokolwiek posła, którego np. chcecie wykluczyć z pracy komisji z powodów związanych z bezpieczeństwem państwa, to sugerujemy, żeby znaleźć inny sposób. Organizowaniem polowania na możliwych rosyjskich agentów powinny zajmować się służby specjalne, a nie wysoka izba" - dodała.

"Jeśli macie podejrzenia co do posła +Szczęść Boże+, to powiedzcie to wprost, nie pozostawiajcie tego w sferze domysłów, bo procedujemy zmianę, której konsekwencje dla wszystkich posłów mogą być ogromne" - mówiła Kotula, zapowiadając sprzeciw wobec projektu.

Jan Łopata (PSL-KP) zaapelował o "jak najszybsze procedowanie nad całościowymi zmianami" - innym projektem zmian w regulaminie Sejmu, który przygotowano przed blisko rokiem i który "przywraca wolnościowe funkcje parlamentu" i proponuje reformy na rzecz wysokich standardów legislacji.

"W wielu europejskich krajach przeprowadzono reformy wzmacniające rolę parlamentów, by przeciwdziałać deficytowi zaufania obywateli do państwa. W Polsce nie tylko nie dokonano takich zmian, ale po 2015 roku obóz rządzący uderzył w sam rdzeń parlamentaryzmu, tłumiąc wolność wypowiedzi" - mówił Łopata. Dodał, że przygotowany w grudniu ub. r. projekt jest zbieżny z jednym z "kamieni milowych", których realizacja jest warunkiem odblokowania przez UE środków na KPO.

"Bezpieczeństwo państwa to kwestia kluczowa, natomiast zaproponowane środki mają szereg wad" - powiedział Mirosław Suchoń (Polska 2050), wskazując, że projekt zmierza do wykluczenia z posiedzeń członków mniejszych kół, które nie są reprezentowane w niektórych komisjach. "Nie możemy go poprzeć" - oświadczył.

Według Jarosława Sachajki (Kukiz '15) projekt należy poprzeć ze względu "bezpieczeństwo narodowe" i obecna sytuację, a jedyna wątpliwość dotyczy niemożności udziału posłów kół we wspólnych posiedzeniach komisji, w których koła nie są reprezentowane. Opowiedział się za jak najszybszym uregulowaniem udostępniania posłom przez ABW materiałów tajnych.

"Nie warto owijać tego w bawełnę" - powiedział Grzegorz Braun (Konfederacja), wyrażając przekonanie, że projekt jest "dedykowany" jemu. Sprawozdawcy zarzucił, że wcześniej "nie stronił od insynuacji" pod jego adresem. Głosowanie za odrzuceniem zapowiedział w imieniu Konfederacji Michał Urbaniak.

Jak pisała "Rzeczpospolita", celem projektu jest "zablokowanie kontrowersyjnego posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który – wyrzucony z Komisji Obrony – przychodzi na jej posiedzenia" jako szeregowy parlamentarzysta, a zmiany mają "ograniczyć dostęp do informacji niejawnych prorosyjskiemu posłowi Konfederacji". Według "Rz", na jednym z posiedzeń, gdzie szef MON miał przedstawiać tajne informacje dotyczące mobilizacji i zabezpieczenia ludności na wypadek wojny, informacji nie przedstawiono z powodu obecności Brauna.(PAP)

autor: Jakub Borowski