A co gdyby pod pewnymi względami szkoła przypominała studia? Plany lekcji układane przez nas, większa częstotliwość pewnych przedmiotów, mniejsza innych. Więcej języków do wyboru niż tylko hiszpański, niemiecki, okazjonalnie francuski lub włoski. Jeśli szkoła wyglądałaby w ten sposób, przedmioty mogłyby być bardziej skierowane do konkretnych zawodów. Więcej osób specjalizujących się w różnych rzeczach mogłoby znaleźć w takiej szkole prace. Jak dla mnie powinno się to zaczynać w 7 klasie. Ale czy bardzo często zmieniające zdanie dzieci i nastolatki byłyby w stanie wybrać sobie zawód na całe życie już pod koniec klasy 6 ? Nie. Dlatego rozwiązaniem byłaby co semestralna zmiana. Na przykład : pewna dziewczyna wybiera sobie personalizowane 8 lekcji polskiego tygodniowo, 1 lekcję chemii i 2 matematyki. Potem odkrywa, że polski jednak nie jest jej powołaniem i jest bardzo zainteresowana światem liczb i pierwiastków chemicznych. Ze zmianą kierunku na studiach miałaby nie lada kłopot. Lecz gdyby przedmioty w podstawówce i liceum mogły się zmieniać raz na semestr? Żaden problem, plan lekcji ulega zmianie. Natomiast jeśli byłaby zadowolona z obecnego stanu rzeczy, plan przeniósłby się na następny semestr bez zmian. Takie rozwiązanie pozwalałoby nam lepiej się rozwijać w wielu kierunkach oraz szybciej poznać, co znaczy samodzielna decyzja życiowa.
Pozostaje jeszcze kwestia przedmiotów. Wiem, że obecny materiał ma nas zainteresować, pokazać nam wiele możliwości jednak nie ma to trochę sensu. Czy przyszłemu pisarzowi przyda się umiejętność pisania równań chemicznych lub znajomość układu nerwowego ssaków do czegokolwiek poza egzaminami? Nie. Jasne, będzie to rozwijać jego umysł, ale podstawa programowa takich przedmiotów jak matematyka, fizyka, chemia, biologia i wiele innych powinna zostać zmieniona na taką, która każdemu się przyda w życiu dorosłym, np. jak płacić podatki, rachunki i czynsz; z jaką prędkością i odstępem powinno się jechać na autostradzie, by było bezpiecznie, czy chociażby diagnozowanie najpopularniejszych chorób, by móc kupić odpowiednie leki. Obecny materiał powinien stanowić rozszerzenie dla osób pragnących pracować w zawodzie z takimi wiadomościami związanym.
Jeśli w szkole będzie większy wybór przedmiotów, zmniejszymy podstawowy problem jakim jest stres spowodowany przez rodziców. Myślę, że jest to główny powód, dla którego ludzie tak bardzo nienawidzą szkoły. Przykład? Proszę bardzo: z nielubianego, nudnego i niepotrzebnego przedmiotu dostajemy 3 ze sprawdzianu. Wracamy do domu, mówimy rodzicom i oto jak reaguje zdecydowana większość: Dlaczego nie 5? Lub chociaż 4? Za dużo w tym telefonie siedzisz, marsz do pokoju się uczyć, masz szlaban na granie! Czy tobie wcale nie zależy na przyszłości? Z czego był ten sprawdzian? Z ustalania wzorów stechiometrycznych?! Przecież to jest tak jasne, czego ty tutaj nie rozumiesz?!
Reklama
Tak powstaje stres związany ze szkołą. Rodzice myślą, że w ten sposób nas motywują jednak na zdecydowaną większość to w ogóle nie działa. O ile ma się wyrozumiałych rodziców takie sytuacje się nie zdarzają, ale co gdyby w szkole były przedmioty, które nas interesują, np. prowadzenie kanału na YouTube, czy gotowanie. Wiem, że są takie zajęcia dodatkowe ale w ramach normalnej szkoły byłoby 100 razy lepiej. Na takich przedmiotach rodzice się raczej nie znają. Koniec mówienia, że coś jest oczywiste, więcej zrozumienia naszego położenia.
Ostatnią rzeczą, o jakiej wspomnę są za ciężkie plecaki. Do prawie każdego przedmiotu mamy zeszyt, podręcznik i ćwiczenia. Wszystko to musimy dźwigać na plecach, zazwyczaj po kilku piętrach. Na czytnikach można zarówno czytać książki, jak i robić notatki więc byłby to świetny zamiennik podręczników jak i zeszytów. Jeśli zaś szkoły nie musiałyby kupować podręczników, stać by je było na kupno czytników np. Kindle który kosztuje około 500 zł. Dla porównania zestaw jedynie podręczników kosztuje 550 zł. Dodać do tego jeszcze ćwiczenia i wychodzi 880 zł na jedną osobę! Ćwiczenia każdego roku trzeba kupić nowe, a książki też się przecież niszczą. Jeśli uczniowie nie byliby zadowoleni z oferowanych urządzeń, mogliby kupić własne, które służyłyby im również w kolejnych latach. Dodatkowo na czytnik nie da się zainstalować gier, a ekran jest matowy, więc jest to doskonałe rozwiązanie dla szkół i uczniów.
Reklama
Podsumowywując. Plany lekcji układane przez nas wreszcie pozwoliłyby nam się wyspać oraz w pełni cieszyć się dniem. Wybór przedmiotów przez uczniów sprawiłby, że chętniej chodziliby do szkoły, byliby lepiej wykształceni i szczęśliwsi. Rodzice nie znaliby się na nich i w końcu przestaliby mówić, że coś jest oczywiste i bardziej rozumieliby nasze położenie. A zmniejszenie obciążenia naszych kręgosłupów korzystnie wpłynęłoby na nasze zdrowie i samopoczucie. Według mnie, tak właśnie powinna wyglądać szkoła od 7 klasy (podstaw też musimy się nauczyć). Dawałaby nam więcej doświadczenia w dorosłym życiu oraz wolności i satysfakcji wiążącej się z samodzielnym podejmowaniem decyzji. ©℗
Doceniaj i kochaj to, co masz
Mieszkałam w mieście Charków, które znajduje się na północnym wschodzie Ukrainy. Żyłam i myślałam, że żyję dość nudno. Ale 24 lutego Federacja Rosyjska zaatakowała mój kraj. Potem moje życie zostało podzielone na przed i po.
Ukrywałam się przez 10 dni przed ostrzałem w piwnicy, ale 11. dnia udało mi się opuścić miasto.
Teraz jestem w Warszawie. Ostatni raz widziałam moje miasto pierwszego dnia wojny, kiedy było jeszcze prawie nieruszone. Nie wiedziałam wtedy, że zobaczę go po raz ostatni. Czemu? Ponieważ codziennie go niszczą.
Naprawdę chcę wrócić, zobaczyć babcię, dziadka i szczęśliwych ludzi. Bardzo mi przykro, że zaczęłam doceniać i kochać to, co miałam, kiedy nie można było wszystkiego zwrócić... ©℗
Sonia Kravchenko 12 lat
Цінуй і кохай те, що маєш
Я жила в місті Харкові яке розташоване на північному сході України. Жила і вважала вважала, що живу досить нудно . Але 24 лютого РФ вчинила напад на мою країну. Після цього моє життя розділилося на до і після.
Я ховалася 10 днів від обстрілів у підвалі, але на 11 день мені вдалося виїхати з міста.
Ось я тут, у Варшаві. Останній раз я бачила своє місто в перший день війни коли воно було ще майже цілим. Тоді я не знала, що я буду бачити його в останній раз. Чому? Бо кожен день його винищують.
Я дуже хочу повернутися, побачити бабусю з дідусем та щасливих людей. Мені дуже прикро, що я почала цінувати і любити що мала, коли повернути все було неможливо...
Любіть своїх рідних, своє місто, свою країну і цінуйте все що маєте. ©℗
Соня Кравченко 12 рoків
Rysunki wykonali: Alex Grodkiewicz, 6 lat
Albert Lewicki, 12 lat
W tworzeniu numeru specjalnego Dziennika Gazety Prawnej brali udział uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 323 im. Polskich Olimpijczyków oraz ze Szkoły Podstawowej nr 72 im. Przyjaciół Grochowa w Warszawie. Specjalne podziękowania dla Svitlany Shatanovej za tłumaczenie tekstów z języka ukraińskiego i dla Centrum Nauki Kopernik, w którym obradowało kolegium redakcyjne. Wydanie bez korekty i nadmiernej ingerencji dorosłych
Komentarze(0)
Pokaż: