W tej chwili takiej decyzji nie ma - mówił w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Müller pytany, dlaczego ambasador Rosji Siergiej Andriejew nie został do tej pory wydalony z Polski. Ale zbiera się panu ambasadorowi i za indywidualne również zachowania, nie tylko za zachowania swojego kraju - dodał.

Rosyjski ambasador Siergiej Andriejew wraz z delegacją przybył w południe pod Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie. Chciał tam złożyć kwiaty, ponieważ 9 maja Rosja obchodzi dzień zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Demonstranci z ukraińskimi i polskimi flagami uniemożliwili Andriejewowi przejście pod miejsce upamiętnienia radzieckich żołnierzy, wznosili antyrosyjskie hasła i oblali Andriejewa czerwoną substancją. Po tym rosyjski dyplomata wrócił do służbowego auta.

Rzecznik rządu, pytany w TVN24, w nawiązaniu do tego wydarzenia, dlaczego ambasador Andriejew nie został do tej pory wydalony z Polski oraz czy będzie wydalony, skoro "kłamie" np. w przypadku kwestionowania ludobójstwa w Buczy, gdy mówił, że doszło tam do "inscenizacji".

"Nie wszystkie kraje zdecydowały się na taki ruch. Oczywiście zawsze jest dylemat czy to zrobić, czy jakąkolwiek ścieżkę kontaktu dyplomatycznego zachować. Aczkolwiek dzisiejsza sytuacja pokazuje, że ciężko mówić o jakichkolwiek kanałach dyplomatycznych w tej chwili" - odpowiedział Müller.

Dopytywany, dlaczego nie ma decyzji rządu o wydaleniu ambasadora, zaznaczył, że "w tej chwili takiej decyzji nie ma". "Ale zbiera się panu ambasadorowi i za indywidualne również zachowania, nie tylko za zachowania swojego kraju" - podkreślił.

Na pytanie, co zatem decyduje o tym, że rząd polski go nie wydala Müller odparł: "Wszyscy ambasadorowie rosyjscy na całym świecie w tej chwili mają jedno wielkie zadanie - kłamać. A my musimy tak te informacje, które oni podają odkłamywać. Opinia publiczna doskonale wie o tym, jak wygląda rzeczywistość na terenie Ukrainy".

Pytany, czy można się spodziewać szybkich decyzji w sprawie rosyjskiego ambasadora, Müller odpowiedział: "Nie chcę wyprzedzać decyzji Ministerstwa Spraw Zagranicznych. A jako rzecznik komentuję, gdy decyzje są podjęte, bo te wypowiedzi wywołują też konkretne decyzje międzynarodowe".

Rzecznik rządu był też pytany o to, że nie ma wspólnego stanowiska rządu w tej sprawie, gdyż w stanowisku MSZ podkreślono, że "był to godny ubolewania incydent, który nie powinien mieć miejsca", a z drugiej strony szef MSWiA Mariusz Kamiński wyraził opinię, że "emocje ukraińskich kobiet są oczywiste i są zrozumiałe".

Müller podkreślił, że "po pierwsze ambasador Rosji otrzymał informację, notę oficjalną ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, żeby nie brał udziału". "Odradzano mu złożenie kwiatów w tym miejscu (przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich - PAP), ponieważ wiemy, jaka jest opinia naszej opinii publicznej, i w ogóle opinii międzynarodowej na temat działań Rosji" - zaznaczył.

"Pomimo tego, ambasador Rosji zdecydował się na takie działanie. (...) Moim zdaniem zrobił to celowo, aby wywołać negatywne emocje społeczne, pomimo tego, że miał formalną informację na ten temat. Policja zapewniła mu wyjazd po tym incydencie" - zaznaczył rzecznik rządu.

Cmentarz Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich znajduje się przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie i zajmuje obszar 19 hektarów. Powstał kilka lat po zakończeniu II wojny światowej, ma charakter rozległego parku. Spoczywają tam szczątki ponad 20 tys. żołnierzy poległych w latach 1944-1945. (PAP)

Autor: Mieczysław Rudy