Konieczność "przyjaznego" rozdziału Kościoła od państwa, poparcie dla "ułatwień" związanych z informacją medyczną i dziedziczeniem dla par homoseksualnych oraz potrzebę przeprowadzenia referendum ws. aborcji zadeklarował w środę podczas Campusu Polska Przyszłości lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Podczas spotkania na Campusie Polska Przyszłości lider PSL był pytany o sprawy światopoglądowe - o poparcie dla związków partnerskich i dla aborcji. "My nie mamy tego w programie (...). My mamy wolność w głosowaniach światopoglądowych. Nie będzie nigdy dyscypliny w głosowaniach światopoglądowych, więc mogę mówić o swoim zdaniu, bo każdy poseł PSL, Koalicji Polskiej podejmuje w tej sprawie indywidualną decyzję. To jest fundament naszej formacji politycznej" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Podkreślił, że jego ugrupowanie nie będzie zgłaszać projektu ustawy ws. związków partnerskich. "Ja tutaj mam jasny pogląd: nie jestem zwolennikiem, nie zagłosowałbym za małżeństwami homoseksualnymi, ani za adopcją przez nie dzieci. Co innego jeśli chodzi o sprawy ułatwienia różnych rzeczy związanych z informacją medyczną, z dziedziczeniem. Tutaj możemy o tym rozmawiać" - oświadczył polityk.

Jeśli chodzi o aborcję, Kosiniak-Kamysz przypominał, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego kwestionujący tzw. kompromis aborcyjny, PSL zaproponowało przeprowadzenie referendum w tej sprawie. "Uważam, że powinno zdecydować całe społeczeństwo, nie 460 posłów" - dodał. Jak mówił, w takim referendum znalazłyby się trzy pytania: dotyczące zaostrzenia przepisów, ich liberalizacji oraz powrotu do kompromisu. "Ja bym głosował w referendum za tą opcją kompromisu z lat 90." - dodał szef PSL.

Podczas debaty padło także pytanie o przywileje Kościoła i rozdział Kościoła od państwa. "Ja jestem za wolnością wyznania, za szacunkiem do każdej religii, za tym, żeby państwo dawało możliwość rozwoju praktyk religijnych ewangelikom, prawosławnym, katolikom, innym wyznaniom, nie tylko chrześcijańskich" - mówił prezes Ludowców.

Odniósł się także do słów posła KO Sławomira Nitrasa, który pytany o realny rozdział Kościoła katolickiego od państwa, wobec nadmiernego dziś "sojuszu tronu z ołtarzem", odpowiedział, że "w perspektywie czasu dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie". W jego ocenie być może jeszcze w tym pokoleniu katolicy mogą stać się mniejszością w Polsce. "Staną się realną mniejszością, nie mniejszością, że będzie kogoś innego więcej, ale nie będą większością" - mówił kilka dni temu w trakcie dyskusji. "I muszą się z tym nauczyć żyć. I wtedy chyba to będzie w jakiejś realnej takiej społecznej proporcji" - dodał.

"Ale dobrze, żeby stało się, to mówiąc uczciwie, w sposób niegwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni" - mówił Nitras.

Kosiniak-Kamysz podkreślił, że jest za tym, by wspólnota żadnego wyznania nie była ograniczana i obrażana. "Ja trochę tak te słowa odebrałem. Na pewno nie mogę się na takie traktowanie wspólnoty zgodzić. Jeżeli intencja była inna to warto, żeby to też szeroko wyjaśnić" - powiedział.

"Nie zgadzam się też na politykę w Kościele i na cyniczne wykorzystanie przez partię rządzącą Kościoła do celów politycznych. Ani danie się wykorzystywać przez hierarchów kościelnych do celów politycznych przez partię rządzącą. Trzeba wyprowadzić politykę z Kościoła" - oświadczył lider Sojuszu. Jak dodał, powinien być "przyjazny" rozdział Kościoła od państwa.