Przepisy o organizacji lotów przewidywały wiele bezpieczników: Kancelarię Prezydenta, KPRM, BOR, 36. specpułk. Te wszystkie bezpieczniki zostały wyłączone - powiedziała w uzasadnieniu prawomocnego wyroku ws. organizacji lotu do Smoleńska z 10 kwietnia 2010 r. sędzia Sądu Apelacyjnego w Warszawie Anna Kalbarczyk.

"Podkreślić należy, że obowiązujące wówczas przepisy (...) w sposób nieszczegółowy, ale tak naprawdę jasny, regulowały obowiązki podmiotów wykorzystujących transport lotniczy: obowiązki koordynatora, BOR i specpułku" - zaznaczyła sędzia Kalbarczyk przewodnicząca składowi orzekającemu.

Jak dodała, te przepisy "przewidywały na różnych szczeblach wiele bezpieczników, które miały gwarantować bezpieczeństwo osób". "Te wszystkie bezpieczniki zostały wyłączone" - podkreśliła sędzia. Oceniła, że powodem tego była "praktyka i to, że lotnisko w Smoleńsku położone było najbliżej".

"Pierwszym bezpiecznikiem była Kancelaria Prezydenta, która nie powinna wskazywać miejsca lądowania statku z prezydentem jako Smoleńsk, gdyż tam nie było lotniska czynnego" - powiedziała. Jak kontynuowała, "drugim bezpiecznikiem była KPRM, czyli koordynator (T. Arabski - PAP) i działająca z jego upoważnienia Monika B., którzy nie powinni zaakceptować takiego zapotrzebowania, bo nie było zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami".

"Trzecim bezpiecznikiem był BOR, który nie podjął czynności jemu należnych w tym zakresie (...), czwartym bezpiecznikiem był 36. specpułk, który powinien nie zgodzić się na wykonanie lotu do Smoleńska" - mówiła sędzia Kalbarczyk. Jak oceniła, w sprawie każda z tych instytucji "była kluczowa", ale sąd apelacyjny orzekł w piątek jedynie w zakresie postępowania, które rozpoznawał.

Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata wymierzoną w czerwcu 2019 r. w I instancji b. szefowi KPRM Tomaszowi Arabskiemu ws. organizacji lotu do Smoleńska w 2010 r. Jedyną zmianą jest modyfikacja opisu zarzuconego mu czynu. W analogiczny opis czynu zmodyfikowano w stosunku do urzędniczki kancelarii premiera Moniki B., która przed Sądem Okręgowym w Warszawie została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Kara wobec niej także została utrzymana.

SA utrzymał też wyrok I instancji w całości w stosunku do pozostałych trzech urzędników - Miłosława K. z kancelarii premiera oraz Justyny G. i Grzegorza C. z ambasady RP w Moskwie - którzy przez SO zostali uniewinnieni.