Poseł Michał Jaros (KO) zapowiedział złożenie wniosku do NIK o podjęcia kontroli działań centralnych organów administracji państwowej, a w szczególności KPRM, w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa cybernetycznego instytucji, organów oraz osób sprawujących najwyższe funkcje państwowe.

Jaros, w piątek podczas konferencji prasowej we Wrocławiu, stwierdził, że „doszło do bezprecedensowego wycieku informacji ze skrzynek prywatnych najważniejszych osób w państwie”. „PiS próbuje zbagatelizować tę sprawę; a to jest poważna sprawa. Ta sprawa dotyczy osób, które sprawują najważniejsze funkcje w kraju – osób, które używały do celów służbowych prywatnych skrzynek mailowych” - mówił.

Poseł powiedział, że dziś „nie wiadomo jakie informacje jeszcze wypłyną”. „Nie wiemy też, które informacje z publikowanych maili są prawdziwe, a które są sfabrykowane” - dodał.

Poseł KO poinformował, że zamierza złożyć wniosek do NIK o „podjęcie kontroli działań uprawnionych centralnych organów administracji państwowej, a w szczególności KPRM, w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa cybernetycznego instytucji, organów oraz osób sprawujących najwyższe funkcje państwowe”.

„Chcę, aby wszyscy mogli zapoznać się z tym, na ile bezpieczny jest przepływ informacji, czy zapewnione jest bezpieczeństwo cybernetyczne przypływu tych informacji między poszczególnymi, najważniejszymi osobami w państwie” - powiedział.

Sprawa cyberataków na Polskę zaistniała publicznie w ubiegłym tygodniu. Wówczas szef KPRM Michał Dworczyk oświadczył na Twitterze, że w związku z doniesieniami dotyczącymi włamania na jego skrzynkę email i skrzynkę jego żony, a także na ich konta w mediach społecznościowych, poinformowane zostały stosowne służby państwowe. Podkreślił jednocześnie, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny".

Według doniesień medialnych hakerzy upublicznili m.in. wiadomość, którą Dworczyk miał wysłać 27 października ub. roku, z której wynika, że premier Mateusz Morawiecki i jego współpracownicy byli uczestnikami rozmowy o wysłaniu wojska na ulice podczas protestów Strajku Kobiet po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który doprowadził do zaostrzenia prawa aborcyjnego. Według mediów, Dworczyk w ujawnionej wiadomości miał napisać, że "użycie wojska w aktualnej sytuacji rodzi liczne ryzyka prowokacji, oskarżeń, ogromnych strat wizerunkowych dla rządu i wojska oraz budzi skrajnie negatywne skojarzenia" i że "obecna sytuacja powinna być zabezpieczana przez siły policyjne oraz wsparcie ze strony formacji straży pożarnej".

Rzecznik rządu Piotr Müller w rozmowie z dziennikarzami w środę - po niejawnej części obrad Sejmu, podczas której przedstawiono informację rządu ws cyberataków - powiedział, że w najbliższych tygodniach polska klasa polityczna będzie przedmiotem ataku dezinformacyjnego. Poinformował, że polskie służby podejmują działania i zidentyfikowały niektórych autorów działań dezinformacyjnych. Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział PAP w czwartek, że ustalenia służb dowodzą, że Polska jest stałym celem prowadzonej przez Rosję agresji informacyjnej.