Od lat nic się nie zmienia: kolejki to coś, na co najbardziej skarżą się Polacy. Co tam jakość, nawet pobyt na izbie przyjęć im nie straszny. Większość mówi też, że dostanie się do szpitala to bułka z masłem. Wszyscy zgodnie jednak twierdzą, że najbardziej doskwiera im problem z umówieniem wizyty do specjalisty. Tak wynika z badania wykonanego na zlecenie DGP i RMF przez United Surveys.
To ciekawe o tyle, że rząd, przedstawiając swoje rozwiązania w obszarze ochrony zdrowia, chwali się głównie zwiększeniem finansowania oraz reformą szpitali. Owszem, przyznaje, że docelowo ma to poprawić dostępność lekarzy. Ale nie jest to cel sam w sobie. Teoretycznie bezpośrednio pomogłoby zniesienie limitów do specjalistów, rzecz jednak w tym, że to nie pieniądze są problemem. Problemem jest brak lekarzy.
Sam program zmian w zdrowiu pokazuje jedno: PiS musiał zejść na ziemię i skorygować swoje marzenia. Mówi, że to priorytet i poprawia system, ale bez rewolucji. Jeszcze dwie kadencje temu marzył o pełnej, scentralizowanej służbie zdrowia, łącznie z likwidacją NFZ. Jeszcze niedawno w ramach zmian rozważał przejęcia na własność państwa wszystkich szpitali samorządowych. Zmiany, które zapowiada Polski Ład, pokazują dużą redukcję oczekiwań i skali planowanych zmian.
Pozostało
77%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama