UE zatwierdziła utworzenie misji szkoleniowej dla 15 tys. ukraińskich żołnierzy, a Wielka Brytania do końca roku wyszkoli ok. 10 tys.

Rosjanie mobilizację ogłosili we wrześniu, a Ukraińcy zrobili to jeszcze w lutym. Od tego czasu intensywność szkolenia ukraińskich obrońców przez państwa Zachodu cały czas się zwiększa. Warto jednak pamiętać, że misja szkoleniowa Joint Multinational Training Group, w której prym wiedli Amerykanie, ruszyła już w 2014 r., wkrótce po nielegalnej aneksji Krymu. W jej ramach szkolili także Szwedzi czy Polacy, a z kolei Brytyjczycy w 2015 r. ruszyli z Operation Orbital, w czasie której do 2022 r. wytrenowano ponad 20 tys. Ukraińców. Te szkolenia odbywały się w Ukrainie. Tuż przed inwazją Rosji Brytyjczycy ją zakończyli i wrócili do siebie, ale już w połowie roku ruszyła Operation Interflex. W jej ramach na Wyspach do końca roku przeszkolonych będzie 10 tys. ludzi. Połowa z nich, już po przejściu treningu, w ostatnich tygodniach wróciła do ojczyzny. Wiadomo, że w tym zadaniu Wyspiarzy wspomagają także m.in. Kanadyjczycy, Duńczycy, Szwedzi, Litwini i Nowozelandczycy.

Szkolenia w okolicach Rzeszowa

Ale ukraińskich obrońców szkolą także inni sojusznicy. Choć polski rząd się tym specjalnie nie chwali, to wiadomo, że szkoliliśmy Ukraińców m.in. na poligonie w Nowej Dębie. Po ubiegłotygodniowym zmasowanym ataku rakietowym Rosji na ukraińskie cele cywilne gen. Walerij Załużny, głównodowodzący Ukraińskich Sił Zbrojnych, dziękował Polakom za szkolenie w obszarze obrony powietrznej. To m.in. dzięki naszej pomocy Ukraińcy w ubiegły poniedziałek całkiem dobrze poradzili sobie z atakiem i zestrzelili około połowy nadlatujących obiektów. Wiadomo też, że przed 24 lutego rozbudowana została współpraca polskich i ukraińskich żołnierzy sił specjalnych. Kooperacja w tym rodzaju wojsk jest specyficzna, zaowocowała m.in. tym, że tuż po wybuchu wojny część rodzin ukraińskich specjalsów trafiła do Polski właśnie za pośrednictwem swoich polskich odpowiedników. Z kolei Siły Obrony Terytorialnej Sił Zbrojnych Ukrainy były tworzone na wzór polskich WOT, co także wynika z bliskiej kooperacji.
Oczywiście kluczowym partnerem są, także w zakresie szkoleń, Amerykanie. – Dziesiątki tysięcy ukraińskich żołnierzy przeszło szkolenie od 2014 r., a tempo to przyspieszyło po niesprowokowanej inwazji Rosji w lutym. Członkowie służby amerykańskiej zapewniają ukraińskim żołnierzom szkolenie w zakresie różnych systemów uzbrojenia, które dostarczamy Ukrainie – tłumaczył gen. Pat Ryder, sekretarz prasowy Pentagonu. Z kolei wiadomo, że Niemcy szkolili ukraińskich żołnierzy, którzy mieli używać przekazanych przez rząd w Berlinie haubicoarmat PzH 2000. Z kolei w połowie września hiszpańska gazeta „El Mundo” poinformowała, że w Saragossie ukraińscy obrońcy szkoleni będą m.in. z obsługi czołgów czy rozminowywania. Warto podkreślić, że wcześniej ukraiński ambasador w Hiszpanii głośno krytykował opieszałość rządu w Madrycie w kwestii pomocy Ukrainie.

Rusza misja UE

Teraz w szkolenie ukraińskich żołnierzy mocniej zaangażuje się Unia Europejska. Wczoraj ministrowie spraw zagranicznych w Luksemburgu zatwierdzili utworzenie misji szkoleniowej dla ukraińskiego wojska. Kierunkowa decyzja o jej utworzeniu zapadła już przed kilkoma tygodniami, jednak dopiero w ubiegłym tygodniu udało się porozumieć ambasadorom państw członkowskich co do lokalizacji. Zgodnie z ustaleniami „27” centrale szkoleniowe będą się znajdować w Niemczech i Polsce, a w ramach misji ma do zimy zostać przeszkolonych 15 tys. żołnierzy w kilku państwach członkowskich. Według nieoficjalnych informacji unijnych dyplomatów liczba szkolonych żołnierzy ma wzrosnąć od początku przyszłego roku.
Dotychczas państwa UE szkoliły ukraińskie wojska pod kątem dostarczanych przez te kraje rodzajów uzbrojenia. Celem nowo tworzonej misji ma być uzupełnienie dotychczasowych indywidualnych szkoleń i ich koordynacja. Gotowość do rozmieszczenia centrów szkoleniowych zadeklarowały już wcześniej Berlin i Warszawa. Według nieoficjalnych informacji Niemcy mają odpowiadać m.in. za szkolenia dotyczące rozminowywania i operacji taktycznych, a Polska ma poprowadzić szkolenia operacyjne na poziomie obrony powietrznej, artylerii, cyberbezpieczeństwa i wsparcia medycznego.
Najbardziej prawdopodobną lokalizacją dla polskiego centrum są okolice Rzeszowa, który stał się od początku wojny hubem transportowym zarówno dla wsparcia militarnego, jak i humanitarnego dla Ukrainy. Podczas poniedziałkowych rozmów zatwierdzono także kolejną transzę wsparcia finansowego na rzecz zakupów zbrojeniowych na kwotę 600 mln euro.

Francja angażuje się umiarkowanie

Jednak nie wszyscy ważni militarni gracze Europy angażują się w trening ukraińskich obrońców. Jak niedawno donosił portal Politico, od początku wojny Francuzi wyszkolili zaledwie… 40 ukraińskich żołnierzy. Chodzi o artylerzystów, którzy nauczyli się korzystania z francuskich dział 155 mm Caesar. Przynajmniej takie są oficjalnie podawane dane, ale ta liczba może być większa. Jak tłumaczył jeden z doradców wojskowych prezydenta Emmanuela Macrona, Brytyjczycy postawili na masowe szkolenie podstawowe, a Francuzi prowadzą bardziej zaawansowane szkolenia dla specjalistów.
Z biegiem czasu potrzeby szkoleniowe Ukraińców zapewne będą się zmieniać. O ile teraz kluczowa jest właśnie obrona powietrzna czy pozyskanie umiejętności obsługi haubicoarmat, to w najbliższych miesiącach bardziej przydatne mogą być szkolenia z walki w miastach i odbijania terenów, a nie ich bronienia. Szkolenie w Wielkiej Brytanii już zawierało elementy wojny miejskiej, co może być szczególnie ważne w kontekście prób odbijania Chersonia, których można się spodziewać w najbliższych tygodniach.