Pomysły zawieszenia składek do unijnego budżetu miały rządy kilku krajów, lecz nigdy nie zostały one zrealizowane.

Groźba wstrzymania przez państwo członkowskie wpłat do wspólnej kasy nie jest niczym nowym w historii Unii Europejskiej. Taki środek nacisku na Brukselę stosowały rządy Włoch, Holandii, Austrii i Wielkiej Brytanii.

Solidarna Polska: Zawiesić składki do budżetu UE

W przypadku Polski jest to na razie tylko pomysł jednego z koalicjantów, niezaakceptowany przez Radę Ministrów. Według Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry, rząd powinien to zrobić z uwagi na niedostateczne wsparcie krajów przyjmujących uchodźców z Ukrainy.
Budżet UE opiera się na wpłatach z państw członkowskich i jest uchwalany na sześcioletni okres. Obecne ustalenia obowiązują do 2027 r. Ulegają one zmianom na skutek bieżących wydarzeń i – jak tłumaczą przedstawiciele Komisji Europejskiej – finansowanie uchodźców z unijnych pieniędzy jest możliwe. Dzieje się tak dzięki przesunięciom środków z polityki spójności doraźnie na wsparcie państw przyjmujących najwięcej osób uciekających od wojny.

Włochy, Austria, Holandia... Inne kraje też już miały takie pomysły

W 2018 r. po kryzysie migracyjnym Luigi Di Maio – wicepremier i szef resortu gospodarki w koalicyjnym gabinecie Giuseppe Contego, a dzisiejszy szef dyplomacji z Ruchu Pięciu Gwiazd – zagroził najpierw wstrzymaniem włoskiej składki, a następnie zawetowaniem siedmioletniego budżetu UE, jeśli „27” nie podzieli obciążeń wynikających z przyjmowania migrantów między kraje członkowskie. Włoski głos był wówczas bardzo wyraźnie słyszany w Brukseli z uwagi na toczące się negocjacje budżetowe. Komisji Europejskiej zależało, aby uchwalić wieloletni plan na lata 2021–2027 jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w maju 2019 r. Protokół rozbieżności, do którego Włochy dołożyły swój sprzeciw, był jednak zbyt duży i budżet udało się zatwierdzić dopiero dwa lata później.
Bezpośrednim powodem sporu było wówczas przyjęcie migrantów uratowanych na statku Diciotti w porcie w Katanii na Sycylii. Di Maio oraz lider koalicyjnej Ligi Północnej Matteo Salvini stwierdzili po ich uratowaniu w sierpniu 2018 r., że jeśli kraje UE nie przyjmą migrantów, wówczas Rzym wstrzyma zapłatę składki. Szybko jednak włoski wicepremier zmienił zdanie i skoncentrował się na groźbie zawetowania wieloletniego budżetu. Postulat wznowienia przymusowej relokacji nie zyskał jednak akceptacji, choć został powtórzony rok później, gdy kolejny statek z migrantami został zatrzymany przez włoskie władze. Salvini próbował wówczas nie dopuścić do zejścia migrantów na terytorium Włoch, jednak ostatecznie zgodził się przyjąć 115 osób. Część przybyszów przyjęły ostatecznie Albania oraz Irlandia, natomiast w 2019 r. sześć państw zdecydowało się na przyjęcie migrantów, dzięki czemu Włochy wycofały swoją groźbę. Ostatecznie więc włoski rząd płacił do budżetu składki regularnie, ale też częściowo osiągnął swój cel.
Podobną strategię negocjacyjną stosowały m.in. Austria czy Holandia, które nie chciały zwiększenia swoich składek w toku negocjacji wieloletniego budżetu, choć ostatecznie godziły się na kompromisowe rozwiązania.
Szczególnie wyraźny był natomiast sprzeciw Wielkiej Brytanii pod rządami Davida Camerona, który pod koniec 2014 r. odmawiał zapłacenia ok. 1,7 mld funtów. Brytyjczykom została wówczas zwiększona składka liczona od PKB kraju (na mocy tego samego mechanizmu była zmniejszana w czasie kryzysu finansowego w 2008 r.). Cameron tuż po swojej zapowiedzi wstrzymania wpłat do unijnej kasy wygrał brytyjskie wybory i po kilku miesiącach zapowiedział organizację referendum w sprawie wyjścia z UE. Nieproporcjonalność wpłat do budżetu oraz przynależnych później środków stały się jedną z podstaw kampanii brexitowej, której finalnym efektem było opuszczenie przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej.
Zarzut dotyczący chęci doprowadzenia do wyjścia z UE pojawiał się również wobec polityków Solidarnej Polski, którzy wielokrotnie wywierali presję na premiera Mateusza Morawieckiego w trakcie unijnych negocjacji. Tak było m.in. podczas rozmów o Wieloletnich Ramach Finansowych na lata 2021–2027, gdy frakcja Zbigniewa Ziobry domagała się weta w związku z przyjętym wówczas mechanizmem warunkowości wypłat uzależnionych od przestrzegania praworządności. Podobne głosy pojawiały się także w kontekście Włoch w 2018 i 2019 r. Premier Conte wielokrotnie zapewniał wtedy, że Rzym nie zamierza wychodzić z UE, lecz domaga się zmiany warunków przyjmowania migrantów.

Pomysł Solidarnej Polski skrytykowany. Ale nie przez Konfederację

Pomysł Solidarnej Polski krytykuje niemal cała opozycja, z wyjątkiem Konfederacji. Tym razem jednak wprost i publicznie Zbigniew Ziobro i jego współpracownicy są negatywnie oceniani przez Prawo i Sprawiedliwość. – To nie jest dobry pomysł, bo na drugi dzień Komisja Europejska zabrałaby nam środki unijne. – Tak odniósł się do sprawy premier Mateusz Morawiecki, jeszcze zanim minister Michał Wójcik zgłosił inicjatywę Solidarnej Polski na posiedzeniu rządu. Premier podkreślał również, że dotychczas na taki krok nie zdecydował się żaden kraj w historii Unii, a cała sprawa z pewnością szybko znalazłaby swój finał w Trybunale Sprawiedliwości UE. Brak składki członkowskiej skutkowałby bowiem wstrzymaniem wypłat środków tej samej wielkości dla danego państwa i dodatkowo naliczeniem odsetek od spóźnionych płatności.
Według danych polskiego resortu finansów saldo transferów pieniężnych między Polską a UE od maja 2004 r. do końca listopada 2021 r. jest dodatnie i wyniosło prawie 142 mld euro. Polska wpłaciła w minionych 18 latach do unijnej kasy ponad 68,6 mld euro, a otrzymała prawie 210,4 mld euro. W ubiegłym roku (od stycznia do końca listopada) bilans również był dodatni – otrzymaliśmy o 10 mld euro więcej, niż w tym czasie wpłaciliśmy. ©℗
Saldo transferów między Polską a UE od 2004 do 2021 r. to plus 142 mld euro