W kraju żenimy się i wychodzimy za mąż za swoich. W dwunarodowe związki wchodzimy na obczyźnie
Małżeństwa Polek i Polaków zawarte z obywatelami innych państw w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Od 2002 r. Polki i Polacy zawarli w naszym kraju ponad 44 tys. małżeństw z cudzoziemcami i cudzoziemkami. Oznacza to liczbę 3,5–4 tys. ślubów rocznie i zaledwie 1,7 proc. ogółu formalnych związków stworzonych na terenie naszego kraju. Proporcje te nie zmieniały się istotnie w poszczególnych latach i to mimo zdecydowanego nasilenia się kontaktów z cudzoziemcami w związku z rozwojem turystyki i biznesu po naszym wstąpieniu do Unii Europejskiej. Z danych Eurostatu dla 22 krajów europejskich wynika, że w żadnym innym z państw odsetek małżeństw zawieranych z cudzoziemcami nie jest tak niski jak u nas. Nawet w Rumunii jest wyższy, wynosi 4,3 proc. Najwięcej małżeństw mieszanych jest w Szwajcarii (35,6 proc.), Luksemburgu (29,4 proc.), Norwegii (23,9 proc.), Holandii (22,2 proc.) i Portugalii (20,1 proc.). Także w byłych republikach nadbałtyckich małżeństwa z obcokrajowcami stanowią ok. jednej piątej wszystkich zawieranych. – Wynika to między innymi z tego, że w Estonii żyje dużo osób z obcym paszportem, przede wszystkim z krajów byłego Związku Radzieckiego – mówi Luule Sakkeus, dyrektor Estońskiego Instytutu Demograficznego przy Uniwersytecie w Tallinie. Zaznacza jednak, że jest to zarazem powód, dla którego statystyka nie oddaje w pełni rzeczywistości, bowiem często członkowie mniejszości żyją na terenie kraju od pokoleń. Trudno więc uznać ich za obcokrajowców sensu stricto.
– Można podejrzewać, że małżeństw binacjonalnych jest w innych krajach więcej niż w Polsce, ponieważ są one stosunkowo małe i ich mieszkańcy mają relatywnie mniejsze szanse znalezienia odpowiedniego partnera na miejscu – twierdzi dr Piotr Szukalski z Uniwersytetu Łódzkiego. Dlatego tamci wiążą się stosunkowo często z cudzoziemcami. – No i największy odsetek małżeństw międzynarodowych jest w tych krajach, gdzie jest najwięcej imigrantów – zauważa Szukalski. A u nas jest ich niewielu. Ze spisu powszechnego ludności i mieszkań wynika, że w 2011 r. wśród stałych mieszkańców Polski było zaledwie 57,5 tys. osób bez polskiego obywatelstwa. Jednolitość etniczna Polski ogranicza więc liczbę związków mieszanych.
– Zwiększone kontakty naszych rodaków z obcokrajowcami owocują jednak także wzrostem związków z cudzoziemcami. Część z nich ma na przykład charakter partnerski, który po pewnym czasie może prowadzić do ślubu, ale statystyka tego nie wychwytuje – uważa prof. Irena Kotowska z SGH. Ponadto jej zdaniem kontakty międzynarodowe wpływają na liczbę związków małżeńskich zawieranych przez Polki i Polaków z obcokrajowcami, ale częściej są one finalizowane za granicą niż w naszym kraju.
Potwierdza to statystyka. W latach 2009–2012 nasi rodacy zawierali co roku na obczyźnie ponad 12 tys. małżeństw, które następnie zarejestrowali w naszym kraju – ponad trzy razy więcej niż przeciętnie w Polsce. W roku ubiegłym było ich ponad 8 tys. To zresztą nie wszystkie małżeństwa Polaków zawarte z obcokrajowcami za granicą, ponieważ nie ma obowiązku ich rejestracji w naszym kraju, więc wiele par rezygnuje z tej formalności. Ślubów za granicą jest więcej, ponieważ za pracą wyemigrowało wielu młodych Polaków. Ponadto cudzoziemcy wolą ściągać do siebie partnerów, z którymi planują ślub, bo w ich kraju warunki do życia są często lepsze niż w Polsce.
Zdaniem ekspertów już w niedługiej perspektywie liczba mieszanych małżeństw będzie w Polsce rosła, ponieważ nasz kraj szybko się starzeje. – Będziemy więc musieli sprzyjać osiedlaniu się u nas cudzoziemców – podkreśla prof. Zbigniew Strzelecki, przewodniczący Rządowej Rady Ludnościowej. A bliższy kontakt może przełożyć się na miłość.
Panie, daj zagranicznego e-męża
Poszukiwania partnerów życiowych wśród innych nacji ułatwiają nie tylko wyjazdy zagraniczne o charakterze biznesowym i turystycznym, ale też internet. W sieci powstały witryny ułatwiające matrymonialne poszukiwania wśród obcokrajowców. Taką możliwość oferuje kobietom m.in. serwis MyDwoje.pl, gdzie właścicielka konta może uzupełnić informacje o sobie w języku niemieckim. Trafiają one na powiązaną z serwisem stronę polishharmony.de, zorientowaną na panów z Niemiec, Austrii i Szwajcarii. – Z analizy profili założonych przez użytkowniczki na naszym serwisie wynika, że zainteresowanie partnerami z krajów niemieckojęzycznych rośnie wraz z wiekiem. Największy odsetek pań poszukujących takich panów jest w grupie wiekowej 40–60 lat – mówi rzeczniczka serwisu Magdalena Nahorska. Udział kobiet między 40. a 60. rokiem życia, które zdecydowały się podać informacje o sobie w języku niemieckim, kształtuje się na poziomie 7–9 proc. To kilka razy więcej niż w przypadku użytkowniczek między 20. a 30. rokiem życia, gdzie odsetek ten kształtuje się na poziomie od 1–4 proc. Partnerami z krajów niemieckojęzycznych rzadziej zainteresowane są panny i osoby z niższym wykształceniem. Aż 85 proc. kobiet szukających partnera władającego niemieckim w wymaganiach wpisuje, że musi on mieć wykształcenie średnie lub wyższe.
Mówiąc o małżeństwach mieszanych, należy pamiętać, że statystyka obejmuje także te zawarte z zamiarem otrzymania obywatelstwa. Według szacunków nawet jedna czwarta międzynarodowych związków zawierana jest w tym celu, ale dokładnymi informacjami nikt nie dysponuje. Problem dotyczy także Polski – nasi obywatele zwierają związki z przybyszami ze Wschodu lub z Azji, dla których jest on otwarciem furtki do państw UE. Nieoficjalnie wiadomo, że na takim fikcyjnym ślubie można zarobić 15–20 tys. zł, co sprawia, że proceder trudno jest ograniczyć. Ale jeśli Urząd ds. Cudzoziemców stwierdzi, że małżeństwo jest fikcyjne, może odmówić przybyszowi prawa pobytu.