Tomasz Majewski (AZS AWF Warszawa) wynikiem 21,89 zdobył swój drugi złoty medal olimpijski w pchnięciu kulą. O trzy centymetry wyprzedził mistrza świata Niemca Davida Storla. Trzecie miejsce zajął Amerykanin Reese Hoffa - 21,23.

Przed południem w piątek Majewski już w pierwszej próbie kwalifikacji rezultatem 21,03 zapewnił sobie udział w wieczornym finale igrzysk w Londynie.

"Szybko przebrnąłem eliminacje. Tak miało być. Wszystko na spokojnie, dobra rozgrzewka. Wiedziałem, że jestem mocny, że awansuję bez trudu. Udało się wypracować optymalną formę na igrzyska i mam nadzieję, że pokażę to wieczorem" - mówił podopieczny Henryka Olszewskiego.

I rzeczywiście. Urodzony 30 sierpnia 1981 roku w Nasielsku zawodnik pokazał wielką klasę. Rozpoczął od odległości 21,19, w drugiej próbie dołożył 53 cm, a w następnej jeszcze 15 cm i na półmetku objął prowadzenie (21,87).

Do decydującej rozgrywki przystąpiło ośmiu zawodników. Z każdą minutą rosło ich zdenerwowanie. Nie wszyscy mocni mieli równie silną psychikę. Pchali kulę tak, jakby dopiero zaczynali swe kariery. Wstydzili się, że tak blisko ona padała i nadeptywali próg, by sędziowie nie mierzyli odległości.

Przed ostatnią kolejką każdy z zawodników na swój sposób tłumił nerwy, na swój sposób się koncentrował. Jedni przechadzali się tam i z powrotem, drudzy wpatrywali się w niebo, a jeszcze inni ćwiczyli poszczególne etapy wypychania przyciśniętej do szyi kuli. Natomiast mistrz olimpijski z Pekinu usiadł w pobliżu koła po turecku.

Zaczęła się ostatnia kolejka. Piąty Kanadyjczyk Dylan Armstrong nie poprawił swego najlepszego wyniku (20,93). Czwarty Amerykanin Christian Cantwell, mający najlepszy w tym roku rezultat na świecie - 22,31, wypchnął kulę bez wiary w możliwość zbliżenia się do niego, ale jego szósta próba i tak była najlepsza - 21,19.

Po nim było już wiadomo, że Majewski stanie na podium. Nieobliczalny rodak Cantwella, mistrz świata z 2007 roku Reese Hoffa spalił próbę. Pozostał jeszcze młody, pełen werwy, mocno dopingowany przez niemieckich kibiców 22-letni David Storl. Mistrz świata z Daegu (2011) pchnął daleko, ale nie ustał w kole. Po raz drugi mistrzem olimpijskim został Tomasz Majewski, który - już "na luzie" - zakończył konkurs wynikiem 21,89, dokładając dwa centymetry do rezultatu z półmetka.

Potem podbiegł pod trybuny, gdzie siedział jego trener w otoczeniu rodaków, odebrał biało-czerwoną flagę, rozwinął nad głową i manifestował swą radość.

Majewski jest trzecim kulomiotem w historii nowożytnych igrzysk, który po raz drugi z rzędu został mistrzem olimpijskim. Przed nim dokonali tego tylko Amerykanie - Ralph Rose w 1904 i 1908 roku oraz Parry O'Brien w 1952 i 1956 roku.