Dyżurny ruchu z posterunku kolejowego w Starzynach, któremu prokuratura zarzuca nieumyślne spowodowanie sobotniej katastrofy w Szczekocinach, nadal nie może zostać przesłuchany - poinformował PAP w środę prok. Romuald Basiński z częstochowskiej prokuratury.

Biegli psychiatrzy oceniają, że nadal nie pozwala na to jego stan zdrowia. Według Basińskiego przesłuchanie na pewno nie będzie już możliwe w środę.

Dyżurny ruchu został zatrzymany w niedzielę nad ranem. Ze względu na stan zdrowia przewieziono go do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Zespół biegłych psychiatrów uznał, że nie może on uczestniczyć w przesłuchaniu. W środę prokuratorzy otrzymali od biegłych informację, że czynności z jego udziałem nadal nie są możliwe.

"Jesteśmy w stałym kontakcie z biegłymi. Oni cały czas mają możliwość badania, oceny stanu zdrowia podejrzanego. W momencie, kiedy ten stan zdrowia ulegnie poprawie na tyle, że będą możliwe czynności, biegli poinformują o tym prokuraturę. Na razie, w ocenie biegłych, stan psychiczny podejrzanego uniemożliwia jego przesłuchanie" - zaznaczył prok. Basiński. "Dzisiaj na pewno nie będzie to możliwe" - dodał.

Prokurator podkreślił, że śledczy niecierpliwie oczekują na ewentualną zgodę na przesłuchanie dyżurnego. "Jest to w tej chwili dla nas czynność o ogromnym znaczeniu" - wyjaśnił prokurator. "Natomiast najważniejsze jest to, żeby ten człowiek wrócił do zdrowia" - zastrzegł.

Wobec dyżurnego ze Starzyn prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutu nieumyślnego spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Według prokuratury mężczyzna, pełniąc obowiązki dyżurnego ruchu, doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z pociągiem relacji Przemyśl-Warszawa.

Ze względu na upływ 48 godzin od zatrzymania, dyżurny nie jest już formalnie osobą zatrzymaną. Jeżeli biegli zgodzą się na wykonanie z jego udziałem czynności, prokuratura przesłucha go, być może nawet w szpitalu. Decyzja dotycząca kwestii ewentualnego ponownego zatrzymania, ma być wówczas podejmowana "na bieżąco". Dyżurny może zostać przesłuchany bez uprzedniego zatrzymania.

Niewykluczone, że kiedy przesłuchanie będzie już możliwe, prokuratura poza przedstawieniem zarzutu podejrzanemu i odebraniu jego wyjaśnień, skonfrontuje go także z dyżurną ruchu z innego posterunku kolejowego. Kobietę także zatrzymano w niedzielę, ale we wtorek rano zwolniono po przesłuchaniu, nie przedstawiając żadnego zarzutu. Jest świadkiem w postępowaniu.

Zdaniem prokuratorów, na obecnym etapie śledztwa nie można wykluczyć, że zarzuty w sprawie katastrofy usłyszą także inne osoby.

W sobotę wieczorem w pobliżu Szczekocin k. Zawiercia - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.