Pod czujnym okiem władz w Moskwie odbywają się w niedzielę wybory prezydenckie w separatystycznym regionie Mołdawii, Naddniestrzu - pisze agencja AFP. Wśród sześciu kandydatów jest ubiegający się o piątą kadencję obecny prezydent 70-letni Igor Smirnow.

Smirnow, który oddał już głos Tyraspolu, stolicy Naddniestrza, rządzi tam od czasu krótkiej wojny w 1992 r., której towarzyszyła rosyjska interwencja i po której region ten wywalczył niemal całkowitą niezależność od władz w Kiszyniowie.

Naddniestrze, liczące ok. 550 tysięcy, głównie rosyjskojęzycznych mieszkańców, nie jest uznawane przez żadne państwo, nawet przez wspierającą je Rosję - kluczowego partnera w międzynarodowych rozmowach na temat rozstrzygnięcia tego jednego z najtrudniejszych do rozwiązania "zamrożonych konfliktów" na terenie poradzieckim.

Rosja, która ma w Naddniestrzu 1500 żołnierzy i bezpłatnie zaopatruje region w gaz, wydaje się już zmęczona taktyką odraczania przez Smirnowa rozmów na temat rozwiązania konfliktu, w które zaangażowały się też USA i UE.

Moskwa publicznie zaapelowała do Smirnowa, by nie brał udziału w wyborach i ustąpił miejsca Anatolijowi Kaminskiemu - 61-letniemu przewodniczącemu lokalnego parlamentu. Smirnow utrzymuje jednak, że musi bronić niezależności Naddniestrza, którą inni kandydaci mogliby "sprzedać".

Zwycięzca niedzielnych wyborów musi uzyskać 50 proc. głosów, jeśli tak się nie stanie, potrzebna będzie druga tura.

Agencja AFP zauważa, że głosowanie odbywa się w niecałe dwa tygodnie po wznowieniu zawieszonych przez pięcioma laty negocjacji między Mołdawią a Naddniestrzem. Doszło do nich pod egidą Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w Wilnie, stolicy Litwy, która obecnie przewodniczy OBWE. Rozmowy mają być kontynuowane w lutym w Irlandii.