Trudno byłoby szukać polityków równie kompetentnych, znających politykę we wszystkich jej przekrojach, osoby o takich zasługach dla Rzeczpospolitej - mówił we wtorek b. prezydent Aleksander Kwaśniewski o b. premierze Leszku Millerze, kandydującym do Sejmu z listy SLD.

W ten sposób były prezydent oficjalnie udzielił poparcia Millerowi w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Miller jest "jedynką" na liście SLD w okręgu gdyńsko-słupskim.

Kwaśniewski na wspólnej z Millerem konferencji prasowej w Gdyni przypomniał, że to były premier prowadził ostatnią fazę negocjacji w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.

"Do dzisiaj jest to niedoceniany fakt, jak trudny był to etap, jak wiele raf trzeba było pokonać, jakim wielkim kunsztem politycznym trzeba było się wykazać, jak trzeba było umiejętnie budować pozycję Polski, przedstawiać naszą argumentację, często odbijając się od muru niechęci, niezrozumienia" - podkreślił Kwaśniewski.

Jak mówił, "z Leszkiem Millerem jest tak, że można go lubić, czy nie lubić, ale nie cenić go nie sposób". "Jest to osoba, która w polskiej polityce zawsze się wyróżniała, a dziś z wielu innych powodów wyróżnia się nadzwyczajnie, ponieważ pozostał błyskotliwym i doświadczonym głęboko, rozumiejącym sytuację polityczną i ekonomiczną człowiekiem. Trudno by mu znaleźć konkurencję wśród polityków, których możemy obserwować codziennie na ekranach" - zaznaczył były prezydent.

"Jestem w stu procentach pewien, że będzie wybijającym się parlamentarzystą, kiedy ten mandat zostanie mu powierzony" - oświadczył.

"Aleksander Kwaśniewski zna mnie na wylot, więc skoro powiedział tyle ciepłych słów, to naprawdę się przyjaźnimy i bardzo się cieszę, że dzisiaj możemy gościć wielkiego prezydenta wielkiego kraju" - powiedział z kolei Miller. Pytany jak przeszli od "szorstkiej przyjaźni" do takiej relacji, Miller odpowiedział: "ważny jest kolor włosów - ja mam włosy siwe, a to oznacza rozwagę i mądrość, może większą niż wcześniej".

"Czas rzeczywiście jest tu bardzo ważnym czynnikiem, ale nasza przyjaźń to historia dużo dłuższa niż ten moment, kiedy Leszek ogłaszał szorstkość tej przyjaźni, ponieważ my się znamy od końca lat 70. To jest ten okres, tyle wydarzeń, że jak się zrobi bilans tego, co było dobre i sytuacji, gdzie było trudno, może nawet źle, to jednak ten bilans wypada zdecydowanie na korzyść tej prawdziwej przyjaźni, która przeszła trudne próby, ale wyszliśmy z nich zwycięsko" - uzupełnił Kwaśniewski.

Jak ocenił Miller, 10 lat prezydentury Kwaśniewskiego "to wspaniały okres polskiej transformacji". "Okres trudnych decyzji, takich decyzji, które przeszły do historii i nikt, nawet gdyby chciał już ich nie wymaże" - powiedział. "Wielka przeszłość za nami, żyjemy w teraźniejszości i musimy myśleć o wielkiej przyszłości" - zaznaczył.

Odnosząc się do miejsca, w którym ubiega się o mandat poselski, były premier powiedział, że polskie wybrzeże to "pasmo nie do końca wykorzystanych możliwości".

"Z Aleksandrem marzy nam się, aby wzorem wielkich portów Hongkongu czy tutaj bliżej Hamburga, Polska z powrotem obróciła się twarzą do morza, żeby nasze porty tętniły życiem, żeby przede wszystkim drogi prowadzące od nich w głąb kraju, były drogami umożliwiającymi szybki transport" - powiedział.

Kwaśniewski przekonywał też, że lewica dzisiaj w wielu kwestiach ma "interesujące recepty na sytuację w Polsce i gdyby przyszło jej rządzić czy współrządzić, to będzie bardzo kompetentnym partnerem, czy kompetentnym uczestnikiem rządzenia w naszym kraju".

"Polska potrzebuje SLD. (...) Byłoby bardzo źle, gdyby nasza demokracja, o którą walczyliśmy i którą praktykujemy, została zredukowana do dwóch prawicowych partii - do PiS-u i do Platformy Obywatelskiej" - powiedział.

Zdaniem Kwaśniewskiego Sojusz jest też dziś najbardziej europejskim ugrupowaniem, a także partią, która w wypadku cięć w finansach publicznych byłaby w stanie upomnieć się o ludzi najuboższych. Przekonywał, że Sojusz jest też najlepszą ofertą dla "ludzi, którzy nie są zadowoleni ze swoich indywidualnych wolności, stanu ochrony ich praw pracowniczych, praw obywatelskich, którzy krytykują zamazanie relacji między państwem a strukturami Kościoła".