Choć w długiej perspektywie tzw. arabska wiosna ludów będzie mieć pozytywny wpływ na bezpieczeństwo, niesie też ryzyka, m.in. dając możliwość ponownego zebrania sił Al-Kaidzie - ocenił w poniedziałek koordynator UE ds. zwalczania terroryzmu Gilles de Kerchove.

Tzw. arabska wiosna ludów to fala demokratycznych demonstracji, które doprowadziły do upadku reżimów Afryki Płn., m.in. w Egipcie, Tunezji, a ostatnio - po krwawych walkach - w Libii.

"Więcej demokracji, więcej praw człowieka, mniej korupcji powinno usunąć dużo argumentów, które w pewien sposób karmiły terroryzm" - powiedział w poniedziałek w Brukseli de Kerchove. "To jest najlepszy od lat kontrargument, Al-Kaida została kompletnie zmarginalizowana, jej retoryka już jest nieadekwatna. Wśród demonstrujących na ulicach nie było widać nikogo, kto by się odwoływał do retoryki Al-Kaidy" - zaznaczył. Jednocześnie wskazał na potencjalne zagrożenia związane z arabską wiosną ludów.

Okazję dla Al-Kaidy do ponownego zebrania sił

"Wszyscy się zgadzamy, że stanowi ogromną okazję dla Al-Kaidy do ponownego zebrania sił. Po pierwsze, chodzi o broń i amunicję zrabowane z arsenałów w Libii, z czego skorzystała grupa AQIM (Al-Kaida Islamskiego Maghrebu)" - powiedział. "Są najemni bojownicy tej organizacji, którzy dołączyli do libijskich powstańców; mają oni dostęp do broni: pistoletów maszynowych, a może nawet do niebezpiecznych rakiet ziemia-powietrze" - wymienił. Dodał, że organizacja się afrykanizuje i zakorzenia w społecznościach lokalnych, a także zbiera nowych rekrutów.

Ponadto wskazał, że w Tunezji i Egipcie wypuszczono więźniów, z których wielu było politycznymi oponentami upadłych reżimów, ale są też wśród nich dawni wyznawcy dżihadu (świętej wojny), "którzy mogą wrócić na pole walki".

Unijny koordynator wyraził też obawy dotyczące sprawy rozwiązania służb specjalnych w Tunezji i Egipcie. "Mamy tu pilną potrzebę pomocy ze strony UE, jak zrobiliśmy to we wschodniej części Europy po upadku muru berlińskiego" - podkreślił. Zwrócił uwagę na zagrożenie wynikające z ewentualnego rozczarowania demokracją.

Demokracja nie powstaje w ciągu jednego dnia

"Demokracja nie powstaje w ciągu jednego dnia; wypracowanie gospodarki, która przyniesie miejsca pracy, zabiera czas. Miejmy nadzieję, że to nie doprowadzi do zawodu, w wyniku którego retoryka Al-Kaidy może znowu stać się atrakcyjna" - powiedział de Kerchove. Podkreślił, że dlatego UE mobilizuje pieniądze i wolę polityczną, by wesprzeć Libię i inne kraje regionu w przemianach demokratycznych.

De Kerchove spotkał się w poniedziałek z dziennikarzami w związku ze zbliżającą się rocznicą zamachów w USA 11 września 2001.

Zdaniem de Kerchove'a, który powoływał się także na ocenę służb specjalnych, tak wyszukane ataki jak ten z września 2001 r. są teraz mniej prawdopodobne niż 10 lat temu. Dzieje się tak, ponieważ trzon Al-Kaidy został poważnie osłabiony, nie tylko z powodu śmierci Osamy Bin-Ladena, ale także wielu innych liderów zabitych w Afganistanie albo Pakistanie. "Wiemy także ze służb specjalnych, że mają oni kłopoty finansowe" - dodał de Kerchove.

"Myślę, że możemy powiedzieć, że atak o takiej skali i tak wyrafinowany, jak ten z 11 września 2001, prawdopodobnie nie jest możliwy" - oświadczył. Zastrzegł jednocześnie, że zagrożenie wciąż jednak jest: bardziej kompleksowe i zróżnicowane. "Mamy do czynienia z odłamami Al-Kaidy lub grupami stowarzyszonymi, które są dużo bardziej niebezpieczne niż trzon Al-Kaidy" - wyjaśnił. Dodał, że może dojść do ataków o małej skali (jak nieudany zamach w samolocie pasażerskim z Amsterdamu do Detroit w 2009, zorganizowany przez AQAP).

AQAP to odłam Al-Kaidy na półwyspie arabskim, początkowo najbardziej aktywny w Jemenie i Arabii Saudyjskiej. Unijny koordynator ds. walki z terroryzmem ocenił, że jest to jedna z najniebezpieczniejszych organizacji, obok AQIM.

Ponadto - jak poinformował de Kerchove - Al-Kaida jest wciąż aktywna w Iraku i na Kaukazie. Ponadto wskazał, że problemem są ostatnio "zagraniczni bojownicy" w Europie. "Są nieznani policji, żyją +poza radarem+, jeżdżą na szkolenia głównie do Afganistanu, Pakistanu i czasem do Somalii, by dołączyć do dżihadu" - mówił. Zaznaczył jednak, że Europa jest dużo bezpieczniejsza niż 10 lat temu, dzięki działaniom, jakie podjęła, by przeciwdziałać terroryzmowi.