Dławiąc antyrządowe protesty, syryjskie siły bezpieczeństwa wkroczyły do kilku miast, zabijając kilkadziesiąt osób. Prezydent Jemenu zapowiedział, że odejdzie dopiero po wyborach. W Libii wojska Muammara Kadafiego nadal bombardują Misratę.

Oddziały prezydenta Baszara el-Asada wkroczyły od niedzieli do Dary, na południu Syrii, miejscowości Duma na przedmieściach Damaszku i do Dżabli na wybrzeżu.

Darę szturmowało ok. 3 tys. żołnierzy wspieranych przez czołgi, miasto było intensywnie ostrzeliwane z ciężkiej artylerii. Według działaczy praw człowieka, zginęło od 11 do 25 osób. Na ulicach nadal leżą ciała innych zabitych. W Dumie funkcjonariusze sił bezpieczeństwa strzelali do nieuzbrojonych cywili i aresztowali wielu mieszkańców. W Dżabli zginęło co najmniej 13 cywilów.

W nocy z soboty na niedzielę tajna policja urządziła nalot na domy na przedmieściach stolicy i aresztowała działaczy opozycji.

Równocześnie zamknięte zostały dwa główne przejścia graniczne w Darze i Nassibi po stronie syryjskiej - poinformował wysoki rangą dyplomata w stolicy Jordanii Ammanie. Dodał, że "najwyraźniej ma to związek z trwającą obecnie dużą operacją służb bezpieczeństwa".

Uczestnicy trwających od pięciu tygodni protestów w Syrii chcą ustąpienia prezydenta Asada i przeprowadzenia demokratycznych reform. Do tłumienia protestów siły bezpieczeństwa używają ostrej amunicji.

O zaprzestanie stosowania przemocy zaapelowały do władz Syrii szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oraz Wysoka Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka Navi Pillay, które wezwała, by nie używać ostrej amunicji do rozpędzania pokojowych demonstracji. Międzynarodowa organizacja praw człowieka Human Rights Watch zaapelowała do ONZ o przeprowadzenie śledztwa w sprawie użycia siły przez syryjskie służby bezpieczeństwa. Wielka Brytania tymczasem ostrzegła swoich obywateli, by opuścili Syrię z powodu coraz gwałtowniejszych niepokojów społecznych.

W Jemenie prezydent Ali Abd Allah Salah zapowiedział w niedzielę, że chce odejść, ale dopiero po wyborach. Wcześniej źródła rządowe informowały, że szef państwa zaakceptował kompromisową propozycję Rady Współpracy Zatoki Perskiej, która przewidywała jego ustąpienie w ciągu miesiąca.

Przeciwko temu planowi manifestowały w poniedziałek w Taizzie setki tysięcy Jemeńczyków. "Nie spoczniemy, dopóki kat nie zostanie osądzony" - skandowali uczestnicy demonstracji. Siły bezpieczeństwa zaatakowały ich m.in. gazem łzawiącym. Obrażenia odniosło 300 osób.

W dwóch innych miastach Jemenu śmierć poniosło dwóch uczestników antyprezydenckich protestów.

W Libii powstańcy ogłosili w sobotę zwycięstwo w Misracie, skąd po dwóch miesiącach wycofały się wojska Muammara Kadafiego. Mimo to w ciągu weekendu wciąż dochodziło do walk między siłami wiernymi Kadafiemu a powstańcami. Według lekarzy, w rezultacie ostrzału prowadzonego przez wojska libijskiego przywódcy w sobotę zginęło 28 osób, w niedzielę 20, a według rebeliantów w poniedziałek sześć.

Większość sobotnich ataków powietrznych NATO na Libię skupiła się właśnie w rejonie Misraty. W sobotę w nalotach sił międzynarodowych uczestniczyły po raz pierwszy amerykańskie samoloty bezzałogowe Predator. Lotnictwo wykonało tego dnia łącznie 56 misji bojowych, czyli mniej więcej tyle samo co w piątek.

W poniedziałek nad ranem samoloty NATO zbombardowały kompleks budynków rządowych w Trypolisie. Według władz libijskich zginęły trzy osoby, a 45 zostało rannych; Kadafiemu nic się nie stało. Kilka godzin wcześniej samoloty NATO zaatakowały w stolicy budynki trzech państwowych stacji telewizyjnych, które na pół godziny przerwały nadawanie programu.

Tymczasem szef Narodowej Rady Libijskiej Mustafa Abdel Dżalil poinformował w niedzielę, że Kuwejt przekaże Radzie 50 mln dinarów kuwejckich (177 mln dolarów) na sfinansowanie płac mieszkańców opanowanej przez powstańców wschodniej części kraju. Kuwejt 4 kwietnia stał się drugim po Katarze państwem arabskim, które oficjalnie uznało Narodową Radę Libijską.

W Maroku tysiące ludzi demonstrowały w niedzielę w wielu miastach, domagając się demokratycznych reform i większej sprawiedliwości społecznej. W największej demonstracji, w Casablance, wzięło udział, według świadków, około 10 tysięcy osób.



ikona lupy />
Jemeńskie kobiety modlą się podczas antyrządowej demonstracji. W starciach z siłami bezpieczeństwa zginęło w poniedziałek dwóch protestujących. Demonstranci chcą natychmiastowego zakończenia 32-lat rządów prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. EPA/PAP / Bloomberg / YAHYA ARHAB