Prawie 40 osób zginęło w piątek, a dziesiątki zostały ranne, gdy służby bezpieczeństwa otworzyły ogień, żeby rozpędzić wielotysięczne antyrządowe demonstracje w kilku miastach Syrii - podali świadkowie i obrońcy praw człowieka.

To jeden z najbardziej krwawych w Syrii dni od rozpoczęcia demonstracji przeciwko reżimowi prezydenta Baszara el-Asada w połowie marca. Poprzedni bilans mówił o 15 ofiarach śmiertelnych; świadkowie ostrzegają, że liczba ofiar może wzrosnąć.

W całym kraju w wyniku interwencji służb bezpieczeństwa rannych zostało kilkadziesiąt osób.

Manifestanci wyszli na ulice po piątkowych modłach. Co najmniej 15 osób zginęło w sumie w prowincji Dara, na południowym zachodzie, gdzie ponad miesiąc temu rozpoczęły się protesty. Wśród zabitych jest 11-letni chłopiec - twierdzą świadkowie.

"Kule zaczęły latać nad naszymi głowami jak w czasie ulewy" - relacjonował jeden ze świadków w mieście Izra, w prowincji Dara.

Dziewięciu manifestantów poniosło śmierć, gdy służby bezpieczeństwa spacyfikowały demonstrację w Dumie, na przedmieściach Damaszku. W innych peryferyjnych dzielnicach Damaszku zginęło w sumie sześć osób.

Organizatorzy zapowiadali, że piątkowe protesty przeciwko reżimowi Asada będą największe, do jakich dotychczas doszło

Kilka osób straciło ponadto życie, gdy służby spacyfikowały demonstracje w zachodnich miastach Hama, Latakia i Hims.

Do masowych protestów doszło też m.in. w znajdującym się na wybrzeżu mieście Banias, w północno-zachodniej części kraju, oraz w al-Kamiszli na północnym wschodzie, gdzie liczna jest mniejszość kurdyjska.

Informacje napływające od świadków ciężko potwierdzić, ponieważ Syria wyrzuciła zagranicznych dziennikarzy i ograniczyła dostęp do najbardziej zapalnych miejsc.

Organizatorzy zapowiadali, że piątkowe protesty przeciwko reżimowi Asada będą największe, do jakich dotychczas doszło. Prezydent, który 11 lat temu odziedziczył władzę po swoim ojcu, próbuje powstrzymać opozycję, z jednej strony znosząc na przykład obowiązujący od prawie 50 lat stan wyjątkowy, a z drugiej brutalnie tłumiąc manifestacje.

Od czasu rozpoczęcia protestów w połowie marca w demonstracjach zginęło ponad 220 ludzi

Syryjscy opozycjoniści koordynujący masowe protesty przeciwko prezydentowi zażądali w piątek zniesienia monopolu partii Baas na władzę i utworzenia demokratycznego systemu politycznego.

W pierwszym wspólnym oświadczeniu od rozpoczęcia protestów pięć tygodni temu przedstawiciele Lokalnych Komitetów Koordynacyjnych z różnych regionów Syrii napisali, że "żądania wolności i godności mogą być zrealizowane wyłącznie poprzez pokojowe przemiany demokratyczne".

"Uwolnieni muszą być wszyscy więźniowie sumienia. Obecny aparat bezpieczeństwa musi być zlikwidowany i zastąpiony instytucjami wyposażonymi w odpowiednią jurysdykcje i działającymi zgodnie z prawem" - podkreśla opozycja w oświadczeniu.

Od czasu rozpoczęcia protestów w połowie marca w demonstracjach zginęło ponad 220 ludzi. Zestawienie to nie uwzględnia danych z piątku.