Politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu w sprawie ustawy hazardowej - to główna teza, przyjętego w sierpniu 2010 r. głosami PO i PSL, raportu z prac komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową. Zdania odrębne posłów opozycji wskazywały na coś odmiennego.

W czwartek warszawska prokuratura okręgowa umorzyła śledztwo dotyczące tzw. afery hazardowej. Prokuratura uznała, że na żadnym etapie procesu legislacyjnego dotyczącego nowelizacji ustawy hazardowej nie doszło do złamania prawa w rozumieniu przepisów prawa karnego.

Tzw. afera hazardowa wybuchła po publikacji "Rzeczpospolitej" 1 października 2009 r. Gazeta podała, że w piśmie dotyczącym prac nad zmianami w ustawie o grach i zakładach wzajemnych Centralne Biuro Antykorupcyjne ostrzegło prezydenta, premiera, władze Sejmu i Senatu, iż na tych zmianach budżet państwa może stracić 469 mln zł.

Według materiałów CBA, o których pisała "Rz", prominentni ówcześnie politycy PO: szef klubu Platformy Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki mieli działać - w czasie prac nad zmianami w ustawie o grach i zakładach wzajemnych - na rzecz biznesmenów z branży hazardowej. Biznesmenom miało zależeć na tym, by nie zostały wprowadzone projektowane dopłaty do gier nieobjętych monopolem państwowym - np. do gier na automatach o niskich wygranych.

Po publikacji "Rz" wybuchła polityczna burza. Opozycja zażądała powołania komisji śledczej, która powstała 4 listopada. Sejmowe śledztwo trwało blisko 10 miesięcy. Jego punktem kulminacyjnym były przesłuchania Chlebowskiego, Drzewieckiego oraz biznesmena Ryszarda Sobiesiaka.

Raport został przedstawiony Sejmowy pod koniec października 2010 r.

Sejm kilkakrotnie zmieniał datę zakończenia prac komisji, która początkowo była ustalona na koniec lutego 2010 r. Na początku sierpnia śledczy nie bez kontrowersji i kłótni przyjęli sprawozdanie ze swoich prac. Po poprawkach, przyjęty tekst nie podobał się jednak nikomu. Posłowie wskazywali na jego niespójność. Opozycja określała go mianem kompromitującego i skandalicznego.

W konsekwencji posłowie złożyli cztery zdania odrębne. Własne wersje przedstawili śledczy z PiS, Lewicy, PSL, a także PO. Opozycja wskazywała w nich na nielegalny lobbing polityków PO podczas prac nad ustawą o grach i zakładach wzajemnych. Tymczasem w głównym raporcie znajduje się zupełnie odwrotna teza.

Projekt sprawozdania z prac komisji przygotowany przez jej szefa Mirosława Sekułę (PO) ujrzał światło dzienne w połowie lipca. Polityk napisał, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć ocenił, że Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie oraz - jak napisał - komisja "nie daje wiary" słowom Mirosława Drzewieckiego. Według projektu Sekuły źródłem przecieku o akcji CBA w sprawie tzw. afery hazardowej było samo Biuro.

Na początku sierpnia 2010 r. posłowie przyjęli do tego tekstu poprawki. W przyjętym ostatecznie przez komisję - głosami PO i PSL - raporcie można przeczytać m.in., że politycy PO nie brali udziału w nielegalnym lobbingu ws. ustawy hazardowej, choć ich zeznania są momentami mało wiarygodne; jest w nim również stwierdzenie, że źródłem przecieku o akcji CBA mogło być zarówno Biuro, jak i kancelaria premiera. Raport został przedstawiony Sejmowy pod koniec października 2010 r.

Najbardziej krytyczny w stosunku do "bohaterów" afery w swoim zdaniu odrębnym był wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz

W dokumencie stwierdzono, że w sprawie tzw. afery hazardowej nie ma podstaw do zawiadomienia prokuratury, choć - jak oceniono - były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski łamał standardy poselskie, a komisja "nie daje wiary" słowom byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.

Według dokumentu, za bezpodstawne należy uznać sugestie, jakoby w nielegalnym lobbingu brali udział b. wicepremier Grzegorz Schetyna i b. wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Ponadto w raporcie znalazło się stwierdzenie, że Drzewiecki nie orientował się w propozycjach Ministerstwa Finansów dotyczących zmian w ustawie hazardowej, a zmiany resortu sportu w kwestii dopłat do gier na automatach o niskim wygranych były konsekwencją niewiedzy urzędników i ich zwierzchnika.

W raporcie jest też zdanie, że premier Donald Tusk nie wytłumaczył komisji, dlaczego nie poinformował szefa CBA Mariusza Kamińskiego na spotkaniu 14 sierpnia 2009 r. o podjęciu prac nad nową ustawą hazardową. Na tym spotkaniu Kamiński poinformował premiera o zaangażowaniu polityków PO w nielegalny lobbing na rzecz branży hazardowej.

Do dokumentu posłowie złożyli cztery zdania odrębne. Najbardziej krytyczny w stosunku do "bohaterów" afery w swoim zdaniu odrębnym był wiceszef komisji Bartosz Arłukowicz (SLD). Uznał on, że Chlebowski, jako szef klubu PO i przewodniczący komisji finansów, był "narzędziem" do prowadzenia nielegalnego lobbingu na rzecz branży hazardowej "zarówno w ministerstwach, jak i w procesie legislacyjnym ustawy o grach i zakładach wzajemnych".



Stenogramy z podsłuchiwanych przez CBA rozmów polityków PO opublikowano jesienią 2009 r.

Poseł SLD napisał również, że komisja nie daje wiary zeznaniom byłego szefa klubu PO odnośnie rozmów prowadzonych z przedstawicielami branży hazardowej. Ocenił, że w kontaktach z branżą hazardową Chlebowski przekroczył znacznie ramy działalności poselskiej, a obiecując swoim rozmówcom podejmowanie działań w związku z pracami legislacyjnymi nad ustawą hazardową umożliwiał im nielegalny lobbing.

Poseł wskazał, że kwestia przekroczenia uprawnień przez polityka PO, a także okoliczności jego znajomości z przedstawicielami branży hazardowej powinny być przedmiotem postępowania prowadzonego przez prokuraturę. Zwrócił uwagę, że Chlebowski nie podejmował próby odmowy wykonywania poleceń (korzystnych dla branży hazardowej, a nie dla budżetu państwa) wydawanych mu przez Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska.

Stenogramy z podsłuchiwanych przez CBA rozmów polityków PO, m.in. Chlebowskiego, z Sobiesiakiem i Koskiem opublikowała jesienią 2009 r. "Rzeczpospolita". "Ja ci powiem szczerze Rysiu... ja już nie mam siły sam walczyć z tym wszystkim... jak by Grzegorz, Mirek trochę pomogli mi... przecież wiesz, biegam z tym sam... blokuję tę sprawę dopłat od roku... to wyłącznie moja zasługa" - mówił według tych stenogramów Chlebowski.

W innej rozmowie z Sobiesiakiem Chlebowski mówił: "Prawdziwą wojnę stoczyłem w czwartek (...) Powiem ci tak między nami: ani Grześ, ani Miro, znaczy się ja sam prowadzę rozmowy. Oni dzwonią do mnie, że pełne wsparcie i wszystko...". "A nie dają znaku..." - wtrąca się Sobiesiak. Chlebowski potwierdza: "Nie dają wsparcia".

Drzewieckiemu wytknięto, że jego zachowanie obliczone było na zabezpieczenie interesów Sobiesiaka i Koska, a nie ekonomicznego interesu państwa

Posłowie PiS Beata Kempa i Andrzeja Dera w swoim zdaniu odrębnym do raportu ocenili, że była afera hazardowa, a do odpowiedzialności karnej powinni zostać pociągnięci Chlebowski i Drzewiecki. Podkreślili, że postępowanie tych polityków na rzecz biznesmenów z branży hazardowej Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska było działaniem w celu przysporzenia im korzyści majątkowej, a tym samym umniejszenia wpływów do budżetu państwa.

Drzewieckiemu wytknięto, że jego zachowanie obliczone było na zabezpieczenie interesów Sobiesiaka i Koska, a nie ekonomicznego interesu państwa. W dokumencie zaznaczono, że wydane przez Drzewieckiego polecenie przygotowania, a następnie podpisanie i skierowanie na ręce wiceministra finansów Jacka Kapicy pisma z dnia 30 czerwca 2009 r. (wycofanie się z dopłat) należy uznać za działanie na szkodę interesu publicznego.

Z opublikowanych przez "Rz" stenogramów z podsłuchów CBA wynika, że Sobiesiak dzwonił ze skargą do Drzewieckiego po tym, jak wiceminister finansów Jacek Kapica wydał niekorzystne dla biznesmenów rozporządzenie. Cytat z podsłuchów CBA: "ten idiota podpisał rozporządzenie, które kładzie hazard na łopatki. Możecie zapomnieć o dopłatach 180 euro, bo nikt nie będzie płacił podatku, jak nie zarobi na ten podatek... to jest w was strzał".

Posłowie PiS ocenili też, że zeznania złożone przed komisją przez Schetynę na temat jego kontaktów i przebiegu spotkań z Sobiesiakiem są niewiarygodne. Ich zdaniem fakt ten powinien "skutkować odpowiedzialnością karną".

Kolejne ze zdań odrębnych przygotował szef komisji Mirosław Sekuła wraz z Jarosławem Urbaniakiem (PO). Jak tłumaczył Sekuła, 290-stronicowe zdanie odrębne to nieco zmodyfikowana wersja projektu raportu, który wcześniej przedłożył komisji. Sekuła i Urbaniak przywrócili m.in. usunięty z raportu, w wyniku przyjętych poprawek, fragment, w którym komisja uznała, że "całokształt postępowania Mariusza Kamińskiego (...) miał na celu dyskredytację premiera Donalda Tuska".

Komisja hazardowa powstała w listopadzie 2009 r.

Napisali w nim też ponownie, że źródłem przecieku o akcji CBA nie była kancelaria premiera, ale właśnie CBA (w wersji ostatecznie przyjętej przez śledczych można przeczytać, że źródłem przecieku o akcji CBA mogło być zarówno Biuro, jak i kancelaria premiera).

Franciszek Stefaniuk (PSL) w swoim zdaniu odrębnym zwrócił uwagę, że cały materiał z prac komisji powinien być przekazany prokuraturze i Najwyższej Izbie Kontroli.

Komisja hazardowa powstała w listopadzie 2009 r. W ciągu tych prawie dziesięciu miesięcy odbyło się 60 posiedzeń komisji, w tym jedno wyjazdowe i cztery niejawne. Śledczy przesłuchali w sumie 76 świadków. W trakcie prac komisja zgromadziła około 30 tysięcy stron dokumentów.

W wyniku tzw. afery hazardowej politycy PO: ówczesny szef klubu tego ugrupowania Zbigniew Chlebowski i minister sportu Mirosław Drzewiecki stracili stanowiska. Z rządu odeszli też m.in. wicepremier, szef MSWiA Grzegorz Schetyna oraz wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld.