Prezydent Ukrainy wybrał kurs na Zachód. Woli stowarzyszenie i strefę wolnego handlu z Unią Europejską niż integrację gospodarczą ze Wschodem. Kreml jest zawiedziony, uważał Janukowycza za gwaranta swych interesów.
Niebieskie elity polityczne na Ukrainie przyspieszają negocjacje w sprawie umowy stowarzyszeniowej i pogłębionej strefy wolnego handlu z UE. Realny jest scenariusz nakreślony niedawno w wywiadzie dla „DGP” przez prezydenta Wiktora Janukowycza. Według niego porozumienia mogą zostać podpisane jeszcze w drugiej połowie 2011 roku, podczas polskiej prezydencji w UE. Rozczarowana jest Rosja, która postrzegała Janukowycza jako gwaranta zachowania interesów Moskwy nad Dnieprem.
Rosyjski premier Władimir Putin zagroził, że jeśli Kijów wybierze kurs na UE, Rosja uszczelni swoją granicę celną z Ukrainą. Kreml lansuje bowiem alternatywny pomysł – chce budować strefę wolnego handlu między Rosją, Białorusią, Kazachstanem i Ukrainą. Umowa stowarzyszeniowa Ukraina – UE krzyżuje te plany.
– Jeśli Ukraina stworzy strefę wolnego handlu z UE, będziemy zmuszeni do budowy granicy, bo inaczej zawalą nas tymi (ukraińskimi i z pozostałych państw UE) towarami – mówił rosyjski premier podczas zakończonej w środę wizyty w Mińsku. – Uważamy, że w tym przypadku takie procesy integracyjne jak unia celna, Wspólna Przestrzeń Gospodarcza (Rosji, Białorusi i Kazachstanu) byłyby bardziej efektywne – dodał. W Kijowie deklarację rosyjskiego premiera odebrano niemal jako zapowiedź wojny handlowej w przypadku podpisania umowy z UE.
Niechęć Kijowa do patronowanej przez Moskwę unii celnej i wybór Zachodu to niejedyne rozczarowanie Rosji. Swoje niezadowolenie zgłasza także rosyjski biznes, który liczył, że charkowskie porozumienia „flota za gaz” (obniżające cenę gazu dla Ukrainy) z kwietnia 2010 roku otworzą drogę do przejęć nad Dnieprem. Tak się jednak nie stało. Jesienią ubiegłego roku rząd Azarowa unieważnił za to zakup przez rosyjskiego oligarchę Olega Dieripaskę największego ukraińskiego kombinatu metalurgicznego w Mariupolu. Podobny los spotkał porozumienie o kupnie Łuhańskiej Fabryki Lokomotyw Spalinowych przez rosyjskie Briańskie Zakłady Maszynowe. Przewrócenia praw majątkowych w Ukrtatniefti nie mogą się również doczekać akcjonariusze z wchodzącego w skład Federacji Rosyjskiej Tatarstanu.
Paradoksem pozostaje to, że Ukrainę z UE zbliżają elity niebieskie. Zarówno sam Janukowycz, jak i jego otoczenie byli negatywnymi bohaterami pomarańczowej rewolucji w 2004 roku. Jeszcze do niedawna media powszechnie określały go jako polityka prorosyjskiego. Okazuje się jednak, że to najprawdopodobniej Janukowycz będzie sygnował umowę z Unią Europejską.
Unia to modernizacja i kapitał bez ambicji politycznych
Groźba wojny handlowej, która padła z ust Putina, nie jest zaskakująca. Przed podpisaniem umowy „flota za gaz” rosyjski premier dążył do opóźnienia wprowadzenia zniżki za surowiec, by Ukraina najpierw zbankrutowała i była bardziej uległa w rozmowach o przekazywaniu firm ukraińskich Rosji.
Ukraina decydująca się na strefę wolnego handlu z Unią to koniec z unią celną propagowaną przez Rosję. Kazachstan coraz bardziej wchłaniany jest przez Chiny. Współpraca z Białorusią to niepoważna sprawa. Kijowowi nie pozostaje inny wybór niż Zachód.
Ukraiński mały i średni biznes w 70 proc. jest zorientowany na usługi. Tylko 30 proc. jest zorientowane na produkcję. Zamknięcie rosyjskich granic dla towarów z Ukrainy oznacza dyskomfort, lecz nie katastrofę. Większość biznesu już jest w Europie. Do tego dochodzi przypływ kapitału z Europy, który w odróżnieniu od tego z Rosji nie myli polityki z gospodarką.
Andrij Doroszenko | ukraiński analityk