Na tę chwilę nie przesądzamy o winie pilotów Jaka-40, mamy jedynie podejrzenia co do popełnienia przestępstwa - powiedział w środę na posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej wiceminister obrony narodowej Czesław Piątas.

Posiedzenie komisji poświęcone jest lądowaniu Jaka-40 w Smoleńsku 10 kwietnia ub.r. Samolot ten, z dziennikarzami na pokładzie, wylądował w Smoleńsku na kilkadziesiąt minut przed katastrofą polskiego Tu-154M.

"Na tę chwilę nie przesądzamy o winie pilotów. Mamy podejrzenia co do popełnienia przestępstwa. Zależy nam na pełnym i rzetelnym wyjaśnieniu tej sprawy" - powiedział Piątas. Dodał, że jedynym organem, który jest w stanie to uczynić, jest prokuratura, bowiem ma dostęp do informacji, których obecnie nie ma ani Dowództwo Sił Powietrznych, ani szef Sztabu Generalnego.

"Postępowanie dyscyplinarne, które prowadzone jest przeciwko pilotom Jaka-40, jest postępowaniem, jakie toczy się w stosunku do żołnierza, który naruszył przepisy. Jest ono zgodnie w pełni z ustawą o dyscyplinie wojskowej" - zapewnił Piątas.

Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch przedstawił komisji przebieg formalnych działań związanych z badaniem "incydentu lotniczego" z udziałem Jaka-40. Powiedział m.in., że dowódca Sił Powietrznych 7 maja powołał komisję do zbadania tego zdarzenia. Komisja początkowo doszła do wniosku, że piloci mogli złamać regulamin, ale przerwała prace, ponieważ nie miała wielu dokumentów, które posiadała inna komisja - badająca katastrofę smoleńską.

Komisja badająca incydent z udziałem Jaka-40 otrzymała odpowiednie dokumenty 25 listopada. Dopiero wtedy stwierdziła, że naruszono reguły i regulamin lotniczy. Odwołanie załogi od tego orzeczenia odrzuciła inna komisja, działająca przy Sztabie Generalnym. Przewodniczył jej płk Mirosław Grochowski, jednocześnie wiceszef komisji badającej katastrofę smoleńską.