Ponieważ coraz łatwiej dostępne są wysokiej klasy skanery, drukarki czy kopiarki, za podrabianie banknotów biorą się nawet dzieci. Kary za takie przestępstwa mogą być jednak bardzo wysokie.
Tygodnie poprzedzające święta są dla fałszerzy pieniędzy i ich dilerów okresem wytężonej pracy. To wtedy policja niemal na całym świecie notuje najwięcej prób wprowadzenia falsyfikatów do obrotu. Trudno, by kasjerka dokładnie sprawdzała każdy banknot czy monetę, gdy obok stoi długa kolejka zmęczonych i objuczonych zakupami ludzi. W tym czasie wszyscy tracimy czujność: cieszymy się świętami i nawet nie dopuszczamy do siebie myśli, że właśnie ktoś wciska nam do ręki fałszywkę.
Fałszerze najczęściej wprowadzają podróbki do obiegu tam, gdzie wymiana pieniądza jest szybka i częsta, np. w dużych sklepach czy na targowiskach. Celują w duże aglomeracje miejskie. Często płacą jednocześnie i fałszywkami, i prawdziwymi pieniędzmi – wtedy ryzyko sprawdzenia wszystkich banknotów jest mniejsze. – W Polsce najczęściej podrabia się najniższe nominały, bo są słabiej zabezpieczone i rzadziej kontrolowane w sklepach. Zawsze łatwiej wprowadzić pięć 20-złotówek niż jedną setkę – mówi Barbara Zawadka z wydziału ekspertyz NBP.