W naszej tradycji przestrzeganie zasad bezpieczeństwa uchodzi za objaw słabości. Dominuje postawa honorowa. Kto nieobecny, ten słaby, kogo nie zaproszono, tego obrażono, kto odmawia, ten obraża – pisze Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
Był błąd systemowy, ale co go spowodowało? Diagnoza błędu systemowego pozostanie trafna niezależnie od tego, którą z wielu hipotez bezpośredniej przyczyny rozbicia się polskiego Air Force One potwierdzi śledztwo i historia. Ten błąd systemowy widać jasno od razu. Na co najmniej pięć sposobów podjęto nadmierne ryzyko: wspólny lot dużej grupy osób odpowiedzialnych za państwo – w tym siły zbrojne – samolotem z innej epoki cywilizacyjnej, na lotnisko półpolowe, bez planu zapasowego i bez rezerwy czasu. Takiej podróży nie powinno być, nawet gdyby przebiegła spokojnie.

Myślenie wyłączone

Zabrakło dobrych przepisów prawa i egzekwowania przepisów istniejących oraz zabrakło odważnych decyzji, w tym o wymianie samolotów rządowych, mimo że sowieckimi nie lata już nikt w Europie, włącznie z podkreślającą swoją nowoczesność i zachodniość Rosją XXI wieku. Ale przepisy i decyzje są wtórne wobec poczucia słuszności i potrzeby. Zawiodło to, co w świecie nazywa się kulturą bezpieczeństwa narodowego. Obok kultury strategicznej – ogarniającej politykę, gospodarkę i wojsko – to jedno z centralnych pojęć, którymi wyjaśniają dynamikę świata potężne umysły Zachodu, w tym uczniowie Samuela Huntingtona, autora ostrzeżeń przez zderzeniem cywilizacji. Cywilizacje rozwijają się lub upadają. Kultura bezpieczeństwa narodowego Polski nie nadąża za deklarowanym wzorem zachodnim i wymaga głębokiej odnowy.
Polska świadomość zbiorowa odzwyczajała się przez wieki od wyzwań i obowiązków niepodległego państwa. Walkę o odzyskanie niepodległości Polacy uznają za wartość godną poświęcenia – lecz dalej zaczyna się błędne przekonanie, że po zwycięstwie jest łatwiej. W rzeczywistości jest trudniej. Tego może nauczyć tylko praktyka, a my nie mieliśmy własnej pełnowymiarowej państwowości – z własną polityką bezpieczeństwa narodowego – przez cały wiek XIX, czyli kluczową epokę kształtowania się nowoczesnych narodów i państw pod wpływem wielkich ideologii, Wielkiej Rewolucji Francuskiej, wielkiego przemysłu i innych przełomów cywilizacyjnych. Przy narodzinach dzisiejszego świata Polacy byli obecni indywidualnie, ale nie zbiorowo. II Rzeczpospolita miała mało czasu i musiała scalać niespójną spuściznę Zachodu i Wschodu. Zniszczenie tego, co zdołała stworzyć, stało się priorytetem ludobójstwa nazistowskiego i sowieckiego. Prawdziwej państwowości nie mogliśmy się uczyć przez kolejne pół wieku od 1939 do 1989.



Luksus wyobcowanej elity

Takiej straty doświadczenia nie doznał żaden inny duży kraj europejski. Jednym – nie jedynym – skutkiem stało się trwające przekonanie dużej części polskiej opinii publicznej, że rządowe środki transportu to nie instrument polityki zagranicznej i strategii wojskowej, ale luksus wyobcowanej elity, więc marnotrawstwo. Podobnego problemu nie ma w USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech i Rosji, w skali NATO i Europy – wszędzie wokół Polski. Jednocześnie w polskiej kulturze politycznej i wojskowej przestrzeganie zasad bezpieczeństwa uchodzi za objaw słabości i tchórzostwa. Dominuje postawa symboliczno-honorowa. Zgromadzenia władzy – nawet wojskowej – są testami i manifestacjami pozycji i lojalności. Kto nieobecny, ten słaby, kogo nie zaproszono, tego obrażono, a kto odmawia, ten obraża. Taką kulturę strategiczną wyjaśnia lepiej Witold Gombrowicz niż Sun Zi. Ułańska brawura wyrastała na ideał w tych powstaniach narodowych, które były z góry przegrane. Musimy uczyć się wygrywać, także w czasie pokoju. Musimy budować sobie międzynarodową wiarygodność państwa przezornego.
Tragedia pod Smoleńskiem była bezprecedensowa w świecie i wymaga proporcjonalnej, zatem bezprecedensowej odpowiedzi. Nie tylko mozolnego poprawiania przepisów i procedur, lecz przede wszystkim serii stanowczych decyzji o znaczeniu systemowym, które wywołają zmianę kulturową na rzecz przezorności i profesjonalizmu. Według sprawdzonych wzorów cywilizacji europejskiej i atlantyckiej.
Od czego zacząć? Po 10 kwietnia nie uziemiono w Polsce samolotów sowieckiej produkcji, co zrobiłoby natychmiast każde państwo zachodnie i na co pod wpływem polskiej tragedii zdecydowała się należąca od niedawna do NATO i UE Bułgaria. Czas zrobić to samo. Uczynić pierwszy wyłom w złej tradycji. Lepiej późno niż za późno.
10 kwietnia nie uziemiono w Polsce samolotów sowieckiej produkcji, co zrobiłoby natychmiast każde państwo zachodnie i na co zdecydowała się należąca od niedawna do NATO i UE Bułgaria