Po zabójstwie Dżamala Chasodżdżiego Parlament Europejski domaga się zakazu sprzedaży broni Rijadowi . Ale dla wielu krajów jest to zbyt intratny biznes, by się na to zgodziły.
Zabójstwo saudyjskiego dziennikarza pozostaje niewyjaśnione. Chasodżdżi, krytyczny wobec władz w Rijadzie, ponad miesiąc temu został zamordowany w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Stambule. Władze królestwa początkowo wszystkiemu zaprzeczały, by po dwóch tygodniach przyznać, że na terenie placówki faktycznie doszło do morderstwa. Trwa śledztwo prowadzone przez turecką prokuraturę. I wciąż nie wiadomo, gdzie jest ciało dziennikarza. Media spekulują, że zaraz po zabójstwie zwłoki mogły zostać poćwiartowane. Nie wiadomo także, kto zlecił to zabójstwo.
Po tych wydarzeniach Parlament Europejski 25 października przyjął rezolucję, w której wezwał państwa unijne do nałożenia wspólnego embarga na sprzedaż broni Arabii Saudyjskiej. Taką decyzję już 21 października suwerennie podjęły Niemcy. Kanclerz Angela Merkel poinformowała, że niemiecki zakaz potrwa do wyjaśnienia sprawy morderstwa.
Doktor Mariusz Marszewski z Ośrodka Studiów Wschodnich uważa wprowadzenie wspólnego embarga za mało prawdopodobne. Arabia Saudyjska jest ważnym partnerem Zachodu i gwarantem systemu bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie, ale ten region jest z każdym dniem coraz mniej stabilny.
Według wyliczeń Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI), badającego wydatki na zbrojenia poszczególnych państw, Arabia Saudyjska jest drugim importerem broni na świecie i głównym importerem sprzętu produkowanego w UE w grupie państw nienależących do wspólnoty. Tylko w 2016 r. trafiła tam broń produkcji włoskiej o wartości 427 mln euro. W tym samym czasie eksport z Niemiec wyniósł 529 mln euro, a z Wielkiej Brytanii – 613 mln euro – wynika z raportu przygotowanego przez Brukselę. Królestwo rządzone przez dynastię Saudów jest też potężnym rynkiem zbytu dla francuskiego przemysłu zbrojeniowego. Prezydent Emmanuel Macron skrytykował więc plany wprowadzenia embarga, nazywając je „demagogią”.
Zabójstwo Chasodżdżiego oraz różnica zdań europejskich liderów co do sprzedaży broni Rijadowi spowodowały wzrost zainteresowania wojną w Jemenie. Arabia Saudyjska przewodzi tam koalicji państw związanych z sunnickim odłamem islamu, która zwalcza szyicki ruch Huti. W wojnę zaangażowane są też regionalne oddziały Al-Kaidy i Państwa Islamskiego. To właśnie w tym konflikcie używana jest broń dostarczana Arabii Saudyjskiej i jej sojusznikom przez kraje europejskie oraz USA. – Choć się tego nie nagłaśnia, jest to jedna z ważniejszych wojen naszych czasów – mówi dr Marszewski. – Rijad traktuje ten konflikt jako jeden z głównych elementów swojej racji stanu i systemu bezpieczeństwa. Jest przekonany, że rewolta, która w Jemenie zaczęła się jeszcze w czasach Arabskiej Wojny, może rozprzestrzenić się na resztę Półwyspu Arabskiego i zdestabilizować cały region – tłumaczy ekspert OSW.
Wojna, która na dobre rozgorzała w 2015 r., według wyliczeń ONZ pochłonęła już do 10 tys. ofiar. Często jest to ludność cywilna. Ponieważ działania militarne blokują dostawy pomocy humanitarnej, części zamieszkałego przez ok. 26 mln mieszkańców Jemenu grozi głód i epidemia cholery.
– Jeśli ta wojna przybierze jeszcze bardziej dramatyczny przebieg, to z uwagi na demograficzny potencjał Jemenu możemy się spodziewać porównywalnej lub większej liczby uchodźców niż ta, która dotarła do Europy w wyniku wojny w Syrii – twierdzi dr Marszewski.