Jedyne rozwiązanie w obecnej sytuacji to apel do Hanny Zdanowskiej, żeby wycofała się z wyborów, żeby przedłożyła swoje dobro nad dobro miasta - powiedział we wtorek szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
W rozmowie z TVP INFO Sasin zaznaczył, że zgodnie z obowiązującym prawem Hanna Zdanowska ma prawo kandydować na urząd prezydenta Łodzi. Jak podkreślił, "problem jest z tym, że później wchodzi zupełnie nowa ustawa o urzędnikach samorządowych, która formułuje przepis w sposób jasny i całkowicie niepodważalny. Żaden urzędnik z powołania, ani wyboru nie może tej funkcji sprawować, jeśli został skazany za przestępstwo popełnione umyślnie i ściganego z oskarżenia publicznego".
"Dokładnie w tej sytuacji jest Hanna Zdanowska i po prostu nie będzie mogła funkcji prezydenta miasta Łodzi objąć" - dodał.
Pod koniec września w sądzie II instancji Zdanowska została uznana winną poświadczenia nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania kredytu przez swojego partnera, za co skazano ją na 20 tys. zł grzywny. Orzeczenie sądu jest prawomocne.
Na pytanie o to, co się stanie w momencie, gdy Hanna Zdanowska postanowi nie podporządkować się ustawie, Sasin odpowiedział, że istnieją różne scenariusze "wszystkie złe dla Łodzi".
Jak zaznaczył, "jest taki scenariusz i można go sobie wyobrazić, że Hanna Zdanowska nie podporządkowuje się i sprawa ląduje w sądzie. (...) W tej akurat sprawie wypowiadał się będzie sąd administracyjny i będzie to jednak szybciej, ale to co najmniej kilka miesięcy. (...) W tym wariancie mamy chaos i zastój, nikt nie ma pewności w kwestii tego, czy decyzje wydawane przez Hannę Zdanowską są prawomocne czy nie, żaden inwestor, który chciałby podpisać umowę z miastem nie wie, czy ta umowa jest wiążąca czy też nie".
"W najgorszym wypadku, kiedy sąd potwierdziłby, że Hanna Zdanowska nie może tym prezydentem być, rzeczywiście te wszystkie decyzje zostałyby unieważnione" - dodał Sasin.
Pytany o pozostałe możliwości, podkreślił, że istnieje również sytuacja odwrotna, kiedy jest podjęta decyzja wojewody, który musi tę sprawę monitorować i podjąć ewentualną decyzję o powołaniu zarządu komisarycznego. "To drastyczna decyzja, bo może zostać atakowana, jako próba podważenia tego wyboru Hanny Zdanowskiej" - podkreślił.
Jak powiedział, "jedynym rozwiązaniem, które jest najlepsze w tym przypadku, to apel do Hanny Zdanowskiej, żeby wycofała się z wyborów, żeby przedłożyła swoje dobro nad dobro miasta. (...) Inaczej wpędzi mieszkańców Łodzi w wielki ambaras i wielkie kłopoty".
Z Kodeksu wyborczego wynika, że w wyborach może kandydować osoba, która została skazana prawomocnie na karę grzywny, gdyż przepis stanowi, iż kandydować nie może osoba "skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe".
Szef Państwowej Komisji Wyborczej wskazywał jednocześnie, że istnieje opinia prawna konstytucjonalisty prof. Krzysztofa Skotnickiego z Centrum Studiów Wyborczych UŁ, według którego "osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu na karę grzywny za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego może kandydować na urząd prezydenta miasta (jak i inne funkcje pochodzące z wyborów powszechnych uregulowanych w Kodeksie wyborczym), a także może pełnić tę funkcję w razie uzyskania wyboru oraz otrzymywać z tego tytułu wynagrodzenie". Prof. Skotnicki wskazuje w swojej ekspertyzie na zasadę, według której norma szczególna (w tym przypadku zapis z Kodeksu wyborczego) uchyla normę generalną (w tym przypadku zapis ustawy o pracownikach samorządowych).
Na podobną opinię prawną - autorstwa konstytucjonalisty prof. Mariusz Jabłoński z Uniwersytetu Wrocławskiego - powołały się w poniedziałek władze Łodzi; również z tej opinii wynika, że Zdanowska może pełnić urząd, kandydować i po wygranych wyborach być prezydentem. (PAP)