Polska zwróciła się do władz Izraela z prośbą o wyjaśnienie incydentów przed ambasadą w Tel Awiwie i podjęcie działań na rzecz ochrony placówki.



Na bramie prowadzącej do budynków pojawiły się swastyki i napisy „Polskie gówno” i „Morderca”. „Akty wandalizmu, do których doszło, są niedopuszczalne i nie ma na nie miejsca w demokracji, która przestrzega zasad rządów prawa. Wszczęto śledztwo w tej sprawie” – napisała wczoraj na Twitterze wiceszefowa MSZ Izraela Cipi Hotoweli.
Do ponownego zaostrzenia stosunków polsko-izraelskich doszło po sobotniej wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego. Podczas konferencji w Monachium powiedział on: „Jest to niezmiernie ważne, aby zrozumieć, że oczywiście nie będzie to karane [relacjonowanie historii mówiących o współpracy Polaków z Niemcami w czasie II wojny światowej – red.]. Nie będzie to postrzegane jako działalność przestępcza, jeśli ktoś powie, że byli polscy sprawcy (ang. perpetrators). Tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy czy ukraińscy – nie tylko niemieccy”. Wypowiedź ta spotkała się z powszechną krytyką ze strony władz Izraela.
Wczoraj zaczęto również wskazywać na nieścisłości w historii, którą podczas konferencji w Monachium opowiedział zadający Morawieckiemu pytanie dziennikarz „Yedioth Ahronoth” i „New York Timesa”. Zajmujący się wojskowością i służbami specjalnymi Ronen Bergman zrelacjonował historię swojej matki, która w przedwojennej Polsce miała otrzymać nagrodę od ministra edukacji, a w czasie okupacji uratowała część rodziny, po tym jak udało jej się podsłuchać rozmowę szmalcowników. Przy czym – jak wykazali użytkownicy Twittera – z wcześniejszych publicznych wypowiedzi Bergmana wynika, że podczas Holokaustu jego matka miała pięć lat. Sam Bergman opisał historię swojej rodziny na portalu www.ynetnews.com. Stara się w niej udowodnić, że zdarzenia opowiedziane na spotkaniu z Morawieckim są prawdziwe.
Dalsza temperatura sporu Polski i Izraela o zapisy ustawy o IPN zależy w dużej mierze od rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego. Jak wynika z deklaracji rządu, korekty ustawy są możliwe na podstawie tego, co orzeknie TK. Rząd izraelski wysyła sygnały, że liczy na zmiany. Jak wynika z informacji z biura prasowego Trybunału, wniosek jest na razie w postępowaniu kontrolnym i nie zapadła jeszcze decyzja, kiedy odbędzie się rozprawa.
Prezydent Andrzej Duda kwestionuje dwa przepisy. Artykuł 55a, który wywołał burzę, oraz w części przepisy dotyczące zbrodni ukraińskich nacjonalistów. Głowa państwa chce, by TK sprawdził ustawę pod kątem określoności, czyli precyzji i jasności sformułowania przepisów. Nie kwestionuje samej zasady wprowadzenia regulacji. „W moim przekonaniu, wiązanie odpowiedzialności instytucjonalnej za zbrodnie Holokaustu z Narodem Polskim, który za nie nie odpowiada, oraz Państwem Polskim, którego terytorium było okupowane przez obce państwo, uzasadnia wprowadzenie regulacji prawnych przewidzianych przedmiotową ustawą. Poszukiwanie prawdy historycznej, będącej integralną częścią swobody wypowiedzi, nie może bowiem prowadzić do negowania bezspornych faktów” – brzmi fragment wniosku.
Z drugiej strony, jak zastrzega Andrzej Duda, stosowanie takiego prawa „nie może zagrażać świadectwu prawdy o Holokauście oraz swobodzie wypowiedzi gwarantowanej przez Konstytucję, także wówczas, gdy wypowiedzi te są kontrowersyjne”.
Sędziowie będą musieli wyważyć dwie racje, co zajmie czas. W optymistycznym scenariuszu trybunał wyda orzeczenie w ciągu kilku miesięcy.
– Nie ma wątpliwości, że państwo podziemne nie brało udziału w akcjach eksterminacyjnych. Natomiast może być problem z pojęciem narodu. Ja nie miałbym z tym kłopotu, bo przez naród rozumie się ogół obywateli. Wiadomo, że nie brał on udziału w akcjach eksterminacyjnych. Ale rozumiem, że ktoś może mieć wątpliwości. Podobnie jak do stwierdzenia, że karany jest ktoś, kto upublicznia takie opinie wbrew faktom. Pytanie, kto ma ustalać fakty? Te kwestie mogą wymagać wyjaśnienia – mówi karnista prof. Piotr Kruszyński.
Jeśli trybunał wykaże wadliwość zapisów, może być potrzebna zmiana prawa. Na razie kancelaria Andrzeja Dudy nie chce uprzedzać biegu wypadków i odpowiadać na pytanie, czy korekta wypłynie z Pałacu Prezydenckiego.
– Nie będę się wypowiadał na temat przyszłego orzeczenia ani jego konsekwencji, bo może być to odebrane jako wywieranie presji na sędziów. Czekamy z pokorą na rozstrzygnięcie – mówi DGP wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha.
Ustawa wejdzie w życie na początku marca. – Jest domniemanie konstytucyjności, więc będzie stosowana. Jednak jeśli w ogóle będzie zastosowana, to tylko w Polsce – mówi prof. Kruszyński.
Z powodu jej nagłośnienia pierwsze skargi mogą wpłynąć dosyć szybko. W takim przypadku w ciągu miesiąca prokuratorzy będą musieli podjąć decyzję, czy wszczynają postępowania na ich podstawie, czy też skargi spotkają się z odmową. Jeśli prokuratura zacznie odmawiać wszczęcia postępowań wobec badaczy Holokaustu, napięcie zmniejszy się. Rozpoczęcie choć jednego postępowania może doprowadzić do wybuchu sporu z nową siłą.