Ekspertyzę w sprawie możliwości wystąpienia z roszczeniami do Niemiec o wypłatę odszkodowań za straty poniesione podczas II wojny światowej ma sporządzić Biuro Analiz Sejmowych.



BAS sprawdzi, czy istnieją prawne możliwości uzyskania odszkodowań za straty materialne i osobowe. Ze sporządzonego w 1947 r. sprawozdania Biura Odszkodowań Wojennych wynika, że II wojna pozbawiła Polskę 38 proc. majątku narodowego. Kiedy w 2004 r. Sejm badał możliwości wystąpienia z roszczeniami odszkodowawczymi wobec Niemiec, ogólną wartość szkód i strat wyceniono na 634 mld dol.
Pytanie jednak, czy wobec deklaracji z 23 sierpnia 1953 r. o zrzeczeniu się przez Polskę reperacji wojennych ewentualne występowanie o wypłatę odszkodowania ma jakiekolwiek szanse powodzenia.
Zdaniem specjalizującego się w prawie międzynarodowym prof. Tadeusza Jasudowicza z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu pomysł powrotu do badania możliwość prawnych ubiegania się o reperacje nie jest bezzasadny.
– Wszystko zależy od tego, czy patrzymy pryncypialnie, czy ugodowo. Z punktu widzenia suwerennego państwa polskiego porozumienia zawarte ze Związkiem Radzieckim nie mają większego znaczenia. W moim przekonaniu nie mieliśmy państwa z prawdziwego zdarzenia, tylko państwo marionetkowe ustanowione przez okupanta. Natomiast zachowanie Zachodu w kontekście Jałty czy późniejsza polityka Moskwy w stosunku do Polski nie miały nic wspólnego z prawem międzynarodowym. Z punktu widzenia ścisłych norm prawa i dochodzenia do sprawiedliwości dziejowej możemy i powinniśmy badać wszelkie możliwości dochodzenia wojennych reparacji – uważa prof. Jasudowicz.
Jednocześnie zastrzega, że realne szanse powodzenia są niewielkie.
– W prawie międzynarodowym o skuteczności nie decydują siła argumentów i norm prawnych, lecz gra sił politycznych – przyznaje prof. Jasudowicz. – Warto się dopominać o coś, co nam się słusznie należy, nawet jeśli realnej szansy na to nie ma. Dzięki temu może będziemy traktowani jako istotny gracz, a nie jako kraj będący popychadłem dla innych – dodaje.
Podobnego zdania jest prof. Marek Kornat, sowietolog z Zakładu Dziejów Dyplomacji i Systemów Totalitarnych w Instytucie Historii PAN oraz wykładowca UKSW. – Roszczenia ze strony Polski nie miałyby wielkich szans powodzenia, ponieważ bardzo ciężko byłoby wyegzekwować tak ogromne sumy. Jednakże nie byłbym przeciwny studiowaniu tego problemu zarówno od strony historycznej, jak i prawnej. Choćby po to, by wykorzystać to jako instrument w dwustronnych relacjach z Niemcami, ale tylko do obrony – zastrzega ekspert.
Jednak zdaniem prof. Roberta Grzeszczaka z Uniwersytetu Warszawskiego powracanie do sprawy odszkodowań tylko po to, by grać nimi w relacjach z naszym zachodnim sąsiadem, jest nieodpowiedzialnym podejściem do uprawiania polityki międzynarodowej. – Byłoby to ośmieszanie się. Ta kwestia jest już dawno zbadana i omówiona. W 2004 r. zajmował się tym Sejm, była powołana specjalna podkomisja, zaangażowano wybitnych ekspertów. Dlatego trzeba ocenić ten krok jako typowy element politycznej gry pod publiczkę – mówi prof. Grzeszczak.
Podobnie na wieść o powrocie do tematu zareagował prof. Władysław Czapliński, dyrektor Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk.
– Nie mogę się powstrzymać od śmiechu. Nie ma absolutnie żadnych przesłanek do tego, by z takimi roszczeniami występować. Co więcej, nie widzę żadnych nowych okoliczności, które mogłyby to zmienić. Sprawa jest zamknięta. Zawarty we wrześniu 1990 r. traktat „dwa plus cztery”, czyli umowa o ostatecznym rozwiązaniu problemów II wojny światowej, zakończył wszystkie sprawy. Dlatego nie rozumiem, jak można podnosić takie kwestie – dziwi się prof. Czapliński.
Jak na doniesienia o powrocie do tematu odszkodowań zareagowali nasi zachodni sąsiedzi?
– Niemcy oczywiście poczuwają się do politycznej, moralnej i finansowej odpowiedzialności za II wojnę światową. Wypłaciły reparacje w znacznej wysokości za ogólne szkody wojenne, także dla Polski, i nadal świadczą zadośćuczynienia za nazistowskie krzywdy – powiedziała wczoraj na spotkaniu z dziennikarzami Ulrike Demmer, zastępca rzecznika prasowego rządu Republiki Federalnej. – Kwestia niemieckich reparacji dla Polski została w przeszłości ostatecznie uregulowana – prawnie i politycznie. W 1953 r. Polska wiążąco, a dotyczyło to całych Niemiec, zrezygnowała z dalszych świadczeń reparacyjnych i w okresie późniejszym wielokrotnie to potwierdzała – komentowała.