Gościnią Szymona Glonka w podcaście "DGPtalk: Z pierwszej strony” jest prof. UW dr hab. Dominika Maison, Maison & Partners.

Czy dlatego, że uważamy, że nasza wiedza jest za mała, chcemy w szkołach edukacji ekonomicznej?

Jednoznacznie nie da się na to pytanie odpowiedzieć. Z jednej strony rzeczywiście, co mnie zaskoczyło, większość Polaków 86 proc., to jest naprawdę bardzo duża grupa, chce tej wiedzy. To jest ciekawe w kontekście przeciążenia wiedzą w szkołach. Edukacja jest trudna, męcząca, młodzi ludzie uczą się wielu niepotrzebnych rzeczy. Jeżeli myślimy o tej edukacji, to bardzo ważną rzeczą jest, jak ona zostanie wprowadzona. Oczywiście każdy miał coś w głowie, odpowiadając na to pytanie. Wielokrotnie z różnymi osobami dyskutowałam, dla niektórych edukacja ekonomiczna powinna być edukacją o ekonomii, rozumieniu zjawisk ekonomicznych. Bardzo wiele osób spośród tych, które powiedziało, że to powinno być wprowadzone w szkole, to są osoby, które myślą o, jak ja to nazywam codzienno-użytecznej wiedzy finansowej. Jak wziąć kredyt, który nie będzie dla nas pułapką, jak zrozumieć, jak jest oprocentowana lokata na koncie albo jak zarządzać budżetem domowym. Tutaj rzeczywiście coraz więcej ludzi w Polsce ma świadomość, że wiedza w tym obszarze jest potrzebna – mówi Dominika Maison.

Czy doświadczenie ostatnich lat, kredyty walutowe, inflacja, wysokie stopy procentowe uczą nas ekonomii?

Jak popatrzyłam na konkretne pytania, to trochę zdziwiłam się, bo na przykład w pytaniu, czy zaciągnięcie kredytu walutowego wiąże się ze zmianą wysokości rat w wyniku na przykład zmiany kursu walut to mamy bardzo duży wzrost na przestrzeni tych kilkunastu lat, z 64 proc. osób, które powiedziały, że tak wiąże się z tym, do 82 proc., które tak mówią. Co sugerowałoby odpowiedź pozytywną na pana pytanie. To znaczy, tak, to doświadczenie spowodowało wzrost wiedzy. Co też ciekawe 82% to jest więcej, dużo więcej niż liczba Polaków, którzy mają zaciągnięte kredyty walutowe, czyli tych, którzy mają to osobiste doświadczenie. Pokazuje to, że dyskusja w mediach, dużo informacji, które się pojawiały, mniej czy bardziej sensacyjnych czasami, dotyczących kredytów walutowych, bankructw, czy zjawisk niewypłacalności, spowodowało, że ta wiedza dotarła również do osób, które nie są aktualnie tym zainteresowane. Nie muszą mieć osobistego doświadczenia w postaci kredytu, wystarczy, że mają osobiste doświadczenia w docieraniu tych informacji z mediów, i to jest fajna rzecz – dodaje badaczka.

Ciekawa jest odpowiedź na pytanie o inflację. Pytanie było proste, czy inflacja to trwały spadek wartości pieniądza? 15 lat temu 60 proc Polaków powiedziało, że zgadza się z tym stwierdzeniem, w tej chwili 67. To jest wzrost, ale dużo mniejszy niż w przypadku innych pytań, na przykład tych o kredyty walutowe. Poza tym to dotknęło wszystkich i dotknęło dużo silniej. Układając ten zestaw pytań, spodziewałam się, że 100% Polaków powie, że tak, okazuje się, że nie. Jeszcze jedna ciekawostka z takich konkretnych przykładów to jest pytanie o to, czy gdy budżet państwa jest za mały, to rząd powinien dodrukować pieniądze. I tutaj mamy ciekawą sytuację, bo co prawda o 10 proc. wzrosła grupa osób, które mówią, że nie, nie powinien. Dodrukowanie pieniędzy jest złym zachowaniem rządu, złą polityką rządu. Zmiana w ciągu kilkunastu lat z 48 proc. na 58 proc. Jednak cały czas mamy sporą grupę osób, trochę mniej niż połowę, którzy albo mówią, że to jest dobre, albo mówią, że w zasadzie nie wiedzą. Ja bym powiedziała, że to jest w ogóle bardzo ciekawy przykład zagubienia w świecie finansów. Myślę, że większość ludzi, nawet ludzi wykształconych jest zagubiona w tym, jak powinno się postępować, jakie są reguły – tłumaczy Maison.