Doktor Małgorzata Rejmer: Zarząd sukcesyjny nie jest rozwiązaniem problemu dziedziczenia przedsiębiorstw.

Dlaczego ważne jest, aby przedsiębiorca sporządził testament?
ikona lupy />
Dr Małgorzata Rejmer, ekspertka Business Center Club i prezes zarządu w Kancelarii Finansowej LEX / Materialy prasowe / fot. Materiały Prasowe

W przypadku przedsiębiorcy krąg osób, których dotkną skutki jego śmierci, jest znacznie szerszy niż u osoby nieprowadzącej biznesu. Większość przedsiębiorców prowadzi swój biznes jako jednoosobową działalność gospodarczą, niezależnie od tego, jak wielu pracowników zatrudnia i jakie zyski generuje. Oznacza to, że z chwilą śmierci przedsiębiorcy jego biznes przestaje istnieć. Sytuacja wygląda znacznie lepiej, gdy przedsiębiorca przekształcił swoją działalność w spółkę prawa handlowego, jednak nie zawsze się tak dzieje. Mądrze sporządzony testament wraz z odpowiednio sporządzoną umową spółki pozwalają unieśmiertelnić działalność biznesową, czyli, inaczej, dają szansę na jej działanie nawet po śmierci założyciela.

Na co należy uważać przy sporządzaniu testamentu?

Tu pewnie zderzymy się z dosyć powszechnym mitem mówiącym o tym, że dobre rozrządzenie oznacza zostawienie każdemu po równo. Z moich rozmów z przedsiębiorcami wynika, że większość z nich myśli w ten sposób. Przestrzegam przed tym. Na pierwszym miejscu powinniśmy postawić przedsiębiorstwo i zrobić wszystko, by umożliwić mu przetrwanie po śmierci założyciela. Z obserwacji wynika, że naprawdę rzadko dzieci zmarłego są zainteresowane kontynuowaniem jego działalności. Nie wszystkie mają też równe zdolności. Najkorzystniej jest wybrać jednego sukcesora przedsiębiorstwa, a pozostałych spadkobierców zabezpieczyć za pomocą innych środków.

Co jednak, gdy to firma jest głównym składnikiem majątku?

W sytuacji, gdy spadkodawca podzielił w testamencie swój majątek nierówno, choć nadal był to podział sprawiedliwy, jego spadkobiercom będzie przysługiwał zachowek, czyli połowa tego, co należałoby się im z mocy ustawy. Skutek dla dalszego trwania biznesu może być opłakany.

Jakie są wyjścia z takiej sytuacji?

Rozwiązań jest kilka. Po pierwsze, testator może rozrządzić na korzyść spadkobierców innych niż sukcesor przedsiębiorstwa wypłatę części osiąganych przez firmę zysków, do czasu spłaty przypadających na nich udziałów w majątku spadkowym. Po drugie, jeszcze za życia przedsiębiorca może rozważyć powołanie fundacji rodzinnej. Wówczas wnosi do niej swój majątek, w tym udziały prowadzonej przez siebie spółki, i tym samym chroni go przed rozdrobnieniem po jego śmierci oraz zapobiega rodzinnym konfliktom. Ważne, by minęło minimum 10 lat pomiędzy wniesieniem majątku do fundacji a śmiercią jej założyciela – po tym czasie nie będzie już można żądać wypłaty zachowku.

Dlaczego przedsiębiorcy mieliby decydować się na to rozwiązanie?

Przede wszystkim z myślą o swoim przedsiębiorstwie. Tylko za pomocą fundacji rodzinnej można uzyskać gwarancję co do pośmiertnych losów prowadzonego przez siebie biznesu, chroniąc go nawet na kilka pokoleń. W przypadku dziedziczenia dalsze trwanie firmy zależy wyłącznie od spadkobierców. Natomiast fundacja to sposób na zabezpieczenie majątku, w tym firmy, zgodnie z wizją przedsiębiorcy, a nie wbrew jego woli.

Ostatnio rząd przyjął projekt przepisów dotyczących ulepszeń instytucjonalnych i prawnych dla przedsiębiorców. Wśród nich znalazły się także regulacje o zarządzie sukcesyjnym. Czy pani zdaniem to krok w dobrą stronę?

Zacznijmy od tego, że zarząd sukcesyjny nie jest sposobem na skuteczną sukcesję. Od początku prac nad projektem ustawy jako jedna z nielicznych ekspertek negatywnie się o nim wypowiadałam. Czas pokazał, że relatywnie niewielu przedsiębiorców skorzystało z tego rozwiązania. Propozycja nowelizacji to dramatyczna próba ratowania czegoś, co było skazane na niepowodzenie od samego początku.

Dlaczego?

Sama instytucja zarządcy sukcesyjnego ma charakter tymczasowy. Nie może trwać dłużej niż przez dwa lata. Mówiąc wprost, oznacza to, że ustawodawca skazuje przedsiębiorstwo na trwanie w zawieszeniu. Czemu ma to służyć? Zarząd sukcesyjny jest adresowany do przedsiębiorcy zarejestrowanego w CEIDG. Jest to ,,śmiertelna” forma biznesu, a więc kończy się wraz ze śmiercią przedsiębiorcy. Zarząd sukcesyjny jest metodą na jej ,,unieśmiertelnienie” zaproponowaną przez ustawodawcę. Dodam, że to rozwiązanie całkowicie chybione. Obniżenie progu zgodności spadkobierców na powołanie zarządu sukcesyjnego z 85 proc. do 75 proc. niczego tu nie zmienia. Zwłaszcza gdy mówimy o kręgu kilku spadkobierców. Krótko mówiąc, zarząd sukcesyjny nie jest rozwiązaniem problemu sukcesji.

Co go rozwiązuje?

Według mnie – w przypadku dobrze funkcjonującego przedsiębiorstwa, które ma szansę przeżyć swojego założyciela – najlepszym rozwiązaniem jest fundacja rodzinna. To obecnie najskuteczniejsze rozwiązanie, które daje realne szanse na zabezpieczenie dzieła życia przed ruiną, a także gwarantuje, zgodny z wolą jej założyciela, udział beneficjentów w zyskach generowanych w przyszłości przez spółkę. Podam przykład Japonii: niektóre firmy działają tam od 46 pokoleń, dlaczego Polska ma nie iść tym śladem i nie dawać swoim przedsiębiorcom narzędzi do budowania biznesów na pokolenia? ©℗

Rozmawiał Adam Pantak