Mazowieckie gminy, chcące wprowadzić metodę więcej zużytej wody – większa opłata za odpady, mają kłopot. Uchwały kwestionuje im regionalna izba obrachunkowa.
DGP
Marki i Radzymin – burmistrzowie tych gmin szukają sposobu na zbilansowanie systemu. Opłata odpadowa pobierana od zużycia wody w ich ocenie pozwala wychwycić tych, którzy za śmieci nie płacą, bo nie są ujęci w deklaracjach śmieciowych. I chociaż podobne rozwiązanie od kilku lat funkcjonuje w kraju, w tym na terenie tego samego województwa, w Lesznowoli, to obu gminom uchwały zakwestionowała w całości lub części RIO.
Według ekspertów problemem jest ogólny przepis dotyczący tej właśnie metody w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1454). – Są województwa, w których RIO podchodzą do uchwał dość liberalnie. Wiele gmin w pasie nadmorskim funkcjonuje na podstawie tego rozwiązania i stosuje metodę „na wodę” lub jej kombinacje od dawna – mówi DGP Maciej Kiełbus z kancelarii prawnej Ziemski & Partners. Według niego Regionalna Izba Obrachunkowa w Warszawie wykazała się natomiast dużą restrykcyjnością. – Problem sprowadza się też do tego, że w skali kraju na tę metodę decydowało się niewiele gmin. Nie mamy więc bogatego orzecznictwa, komentarzy – dodaje Maciej Kiełbus.
W Markach RIO zakwestionowała naliczanie opłat śmieciowych na podstawie danych historycznych. Władze miasta chciały, aby mieszkańcy składali deklaracje na podstawie średniomiesięcznego zużycia wody w ubiegłym roku, ale RIO uchyliła uchwałę w całości. Jej zdaniem opłata powinna być bowiem naliczana za faktyczne zużycie wody.
– Lesznowola także oblicza stawki na podstawie danych za zużycie wody za zeszły rok i uchwała w tej sprawie nie została uchylona – komentuje burmistrz Marek Jacek Orych.
Marki tuż przed Świętami Wielkanocnymi wróciły więc do sposobu naliczania opłat śmieciowych za osobę. Podniosły jednak stawki, aby system się bilansował. Według burmistrza płacenia za śmieci unika nawet kilka tysięcy osób – w efekcie większe koszty ponoszą ci, którzy deklaracje składają zgodnie z prawdą. Burmistrz obawia się, że po podwyżce z systemu śmieciowego znikną kolejne osoby, a – jak podkreśla – brakuje skutecznych narzędzi, by dane weryfikować.
Zbieramy i wytwarzamy więcej śmieci
Na brak konsekwencji w decyzjach RIO zwraca uwagę w rozmowie z DGP także burmistrz Radzymina Krzysztof Chaciński. Podkreśla, że w przygotowaniu uchwały miasto korzystało z istniejących już rozwiązań. – Nie wyważaliśmy otwartych drzwi. Dużo z elementów, które u nas zostały uchylone – na przykład ryczałt dla mieszkań niepodłączonych do wodociągów – obowiązuje gdzie indziej – mówi burmistrz. Radzymin stawki od zużycia wody wprowadził od 1 kwietnia. Teraz częściowo musi się z nich wycofać. Burmistrz proponuje, aby od 1 czerwca mieszkańcy budynków wielorodzinnych płacili za śmieci w przeliczeniu na zużycie wody, natomiast budynków jednorodzinnych – tak jak do tej pory, czyli za osobę. RIO uchyliła bowiem rozwiązanie, które wymagało założenia podliczników. Radzymin chciał, aby woda zużywana przykładowo na podlewanie trawników nie wpływała na wysokość opłaty śmieciowej. – RIO uznało, że jest to przekroczenie delegacji ustawowej: rada ma prawo wybrać metodę, ustalić opłatę, ale nie ma prawa określać wyjątków – relacjonuje Krzysztof Chaciński.
Burmistrz Radzymina zapowiedział, że w zakresie stosowania podliczników zaskarży rozstrzygnięcie RIO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli WSA przychyli się do argumentacji miasta, burmistrz zamierza systemem „za wodę” objąć wszystkie nieruchomości.
Gminy w rejonie podwarszawskim skarżą się na monopol na rynku śmieciowym. Część z nich z tym wiąże podwyżki cen za odbiór śmieci – gdy do przetargu startuje jedna firma, może dyktować warunki. W Markach pod koniec roku przedsiębiorstwo wywożące śmieci zerwało umowę. Najniższa oferta w nowym przetargu opiewała na kwotę cztery razy wyższą niż do tej pory. Problem miał też Radzymin, który stanął przed koniecznością podniesienia opłat za śmieci, by system się bilansował. Burmistrz miasta przekonywał, że w przypadku przejścia na system „od wody” podwyżki nie byłyby tak wysokie, jak w przy naliczaniu opłaty od osoby. Problem samorządów wynika też z tego, że z jednej strony nie mogą dopłacać do gminnego systemu, z drugiej limit wydatków na odbiór śmieci w przeliczeniu na osobę wyznacza ustawa – wyjściem dla części z nich jest właśnie przejście na metodę „od wody”.