770 mnichów buddyjskich poprowadziło w czwartek w Bangkoku uroczystości z okazji 70. rocznicy wstąpienia na tron króla Tajlandii Bhumibola Adulyadeja znanego jako Rama IX. Monarcha, otoczony w kraju prawdziwym kultem, spędza rocznicę w szpitalu.

88-letni Rama IX jest najstarszym panującym monarchą świata. Jednak ze względu na słabe zdrowie od wielu miesięcy nie pokazuje się publicznie, większość czasu spędzając w szpitalu. We wtorek przeszedł zabieg angioplastyki wieńcowej (tzw. balonikowania), który - według oficjalnego komunikatu - przebiegł satysfakcjonująco.

Przed Wielkim Pałacem w historycznej dzielnicy Bangkoku zebrały się w czwartek setki ludzi ubranych na żółto - to kolor monarchii - wznoszących portrety króla i biorących udział w buddyjskiej ceremonii. Był obecny także premier, generał Prayuth Chan-ocha, który objął rządy w 2014 roku m.in. pod hasłami obrony monarchii. Król jest mu potrzebny do konsolidacji władzy rządzącej junty - piszą AFP i Reuters.

Stąd kult jednostki - towarzyszący Ramie IX od początku panowania - nasilił się jeszcze od zamachu stanu dwa lata temu, a za zbrodnię obrazy majestatu orzekane są kary do 30 lat więzienia. Wizerunki króla są wszechobecne, a przed seansami w kinach pokazuje się krótkie filmy wychwalające monarchę. Mimo całkowitego braku uprawnień konstytucyjnych, ma on praktycznie status półboga i jest przedstawiany jako dobroczyńca, ojciec narodu, gwarant stabilności i nieodłączny element tajskiej tożsamości.

W skonfliktowanym społeczeństwie Tajlandii tylko Rama IX ma szansę jednoczyć wszystkich mieszkańców. Panował przez całe życie znakomitej większości z nich, co sprawia, że kwestia sukcesji jest bardzo drażliwa. Oficjalny następca tronu to 63-letni syn króla, książę Maha Vajiralongkorn, który cieszy się dużo mniejszym uwielbieniem narodu. (PAP)