Barack Obama wspiera Ukrainę, chce też wzmocnić obronność Mołdawii i Gruzji. Dzień przed szczytem NATO w Newport, amerykański prezydent powtórzył w Tallinie, że Sojusz gwarantuje bezpieczeństwo wszystkim swoim członkom.

Obama powiedział w stolicy Estonii, że rozpoczynający się jutro szczyt NATO, musi pokazać jedność Paktu w kwestii wsparcia dla Ukrainy. Oświadczył, że rosyjskie działania na Ukrainie to ewidentny atak na suwerenny i demokratyczny kraj. "Tak jak nigdy nie akceptowaliśmy okupacji i nielegalnej aneksji narodów bałtyckich, tak samo nie zaakceptujemy rosyjskiej okupacji i nielegalnej aneksji Krymu lub jakiejkolwiek innej części Ukrainy" - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych. Podkreślił, że prezydent Rosji Władimir Putin nie skorzystał z kilkakrotnie danej mu możliwości rozwiązania konfliktu z Ukrainą na drodze dyplomatycznej.

Obama powiedział, że Stany Zjednoczone nie mają zamiaru osłabiania Rosji i nie szukają konfrontacji. Jednak działania Rosji same mszczą się na tym państwie w postaci konsekwencji sankcji, jakie na nią nałożono. Prezydent podkreślał, że Rosja musi zmienić kurs i zostawić Ukrainę, która powinna mieć możliwość podejmowania własnych decyzji. Obama oświadczył, że nie będzie żadnego porozumienia z Rosją, dopóki rosyjscy żołnierze będą wysyłani na Ukrainę.

Dodał, że społeczność międzynarodowa powinna wspierać ukraińską gospodarkę, a NATO powinno wzmocnić obronność Ukrainy, Mołdawii i Gruzji. Trzeba też zostawić "otwarte drzwi" dla ewentualnych nowych członków.

Barack Obama oświadczył też, że żaden członek NATO nie zostanie pozostawiony samemu sobie w razie ewentualnego zagrożenia. "Ryga i Tallin , są tak samo ważne jak Paryż czy Londyn" - zapewniał amerykański prezydent dodając, że państwa bałtyckie jako członkowie NATO nie muszą obawiać się utraty suwerenności. Podkreślił, że siły NATO, w tym siły amerykańskie, są już na wschodniej flance Sojuszu, w tym na Litwie, Łotwie i w Estonii. Obama zapowiedział jednak wzmocnienie amerykańskich sił w bazie lotniczej Amari w Estonii. Obiecał też większe dostawy sprzętu wojskowego do państw bałtyckich, zwiększenie liczby ćwiczeń wojskowych z udziałem Amerykanów i rotacyjną obecność amerykańskich wojsk na terenie tych krajów. Prezydent podkreślił, że siły NATO powinny być zdolne do szybszej reakcji na ewentualne zagrożenie.

Odnosząc się do wczorajszej egzekucji amerykańskiego dziennikarza Stevena Sotloffa, Obama zapewnił, że jego kraj nie da się zastraszyć przez Państwo Islamskie i potępił ten - jak powiedział - "odrażający akt przemocy" .

Politolog z Uniwersytetu w Wilnie, Tomas Janieliunas, podkreśla, że ważny jest nie tyle wojskowy, ile społeczny i psychologiczny aspekt obietnic amerykańskiego prezydenta. "Nasze społeczeństwa oczekują takich sygnałów, ponieważ sama sytuacja sprawia, że najmniejsze gesty ze strony NATO, stają się bardzo konkretne" - powiedział Janieliunas.