Grupa posłów i senatorów Platformy Obywatelskiej wróciła do kontrowersyjnych zmian w ordynacji wyborczej, które w zeszłym roku odrzucił Trybunał Konstytucyjny. Gdyby zmiany udało się wprowadzić w życie, najbliższe wybory trwałyby dwa dni, a kampania je poprzedzająca byłaby pozbawiona billboardów - pisze "Rzeczpospolita".

Kontrowersyjne przepisy - zakaz billboardów w kampanii i dwudniowe głosowanie w wyborach - do Trybunału Konstytucyjnego zaskarżył w ubiegłym roku PiS. Posłowie tej partii argumentowali, że zakaz kampanii billboardowej zagraża opozycji, bo partie rządzące mają nieporównanie większe możliwości żeby się zareklamować w mediach.

Trybunał zgodził się z tymi obawami. Autorzy inicjatywy przekonują, że tym razem TK nie będzie miał zastrzeżeń, bo zakaz kampanii billboardowej wpiszą do ustawy o partiach politycznych.

Polityce PO chcą także rozszerzyć prawo do głosowania korespondencyjnego na wszystkich obywateli, a nie tylko tych, którzy mieszkają za granicą. Planują również uruchomić system listowego powiadamiania wyborców o zasadach głosowania oraz adresach ich lokali wyborczych. Wprowadzenie takich zmian będzie kosztować państwo 100 mln złotych.

Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że prace nad projektem zmian w ordynacji wyborczej są już mocno zaawansowane i za kilka miesięcy poznamy jej ostateczny kształt.