W Skopje najpewniej wciąż będzie rządzić koalicja centrolewicy z Albańczykami. Ale możliwe są też inne rozwiązania.
Przedterminowe wybory o włos wygrał rządzący Socjaldemokratyczny Związek Macedonii (SDSM), jednak brudna kampania sprawiła, że społeczeństwo wychodzi z głosowania bardziej podzielone, niż było przed nim. SDSM Zorana Zaewa potwierdził jednak swoją legitymację po tym, jak sam zwołał wybory w następstwie złamania przez Zachód obietnicy rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Unią Europejską.
Zoran Zaew, który w styczniu 2020 r. ustąpił ze stanowiska premiera i przekazał władzę tymczasowemu szefowi rządu, wspólnie ze swoim greckim kolegą Aleksisem Tsiprasem doprowadził do zakończenia jednego z bardziej absurdalnych sporów nowoczesnej Europy. Grecja od lat 90. żądała, by powstałe w wyniku upadku Jugosławii państwo zmieniło nazwę identyczną z tą, którą nosi jedna z greckich prowincji, i przestał odwoływać się do hellenistycznego dziedzictwa Aleksandra Macedońskiego. Ponieważ Skopje odmawiało, Ateny blokowały mu drogę do integracji euroatlantyckiej.
Zaew i Tsipras, mimo zdecydowanego sprzeciwu prawicowej opozycji w obu państwach, poszli na układ. Od tej pory słowiański kraj ze stolicą w Skopje nazywa się Republika Macedonii Północnej i zaprzestaje odwoływania się do dziedzictwa starożytnej Grecji, ale zachowuje nazwę narodu i mowy (Macedończycy i język macedoński). Jedną z pierwszych decyzji było pozbawienie lotniska w Skopje imienia Aleksandra Wielkiego. Ateny zaś wycofały weto na rozmowy akcesyjne z NATO i UE. Z Sojuszem poszło szybciej i 27 marca 2020 r. Macedonia Północna stała się 30. aliantem.
Rozpoczęcie rozmów w sprawie Unii zablokowała Francja, wspierana przez Danię i Holandię. Blokada została zniesiona po tym, jak państwa unijne zgodziły się na szersze uwzględnianie oceny praworządności i zasad demokracji podczas rozmów akcesyjnych. Ale zarazem skłoniła Zaewa do dymisji i rozpisania nowych wyborów, które miały się odbyć w kwietniu. Szef SDSM miał nadzieję, że w kolejnym zwycięstwie pomoże mu spodziewane formalne wejście do NATO.
Planom przeszkodziła pandemia, przez którą przesunięto głosowanie na ostatnią środę (chociaż kraj wciąż boryka się ze znaczną liczbą nowych zakażeń). SDSM w ramach Koalicji Możemy zdobył 46 mandatów w 120-osobowym Zgromadzeniu, o trzy mniej niż dotychczas, a jego najważniejszy rywal – Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna – Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności Narodowej (WMRO-DPMNE) – 44 mandaty. Obie partie na zmianę rządzą Macedonią od 1992 r.
Teoretycznie sprawa jest prosta. SDSM wspólnie z dotychczasowym koalicjantem, Demokratyczną Unią na rzecz Integracji (BDI), mają 61 mandatów i niewielką większość. W praktyce relacje między socjaldemokratami a największą partią albańską zaczęły się psuć w kampanii. BDI, która zwiększyła swoją parlamentarną reprezentację o połowę, zażądała dla siebie stanowiska premiera. Miała też pretensje, że SDSM zaprosiła do Koalicji Możemy konkurencyjne albańskie ugrupowanie Ruch Przysięgi. BDI współrządziła już wcześniej z WMRO-DPMNE, ale naturalniejszym partnerem dla Albańczyków jest centrolewica, bardziej skłonna realizować mniejszościowe postulaty.
Ewentualne przedłużenie koalicji SDSM-BDI oznaczałoby kontynuację kursu na integrację europejską. WMRO-DPMNE też jest jej zwolennikiem, ale podczas kampanii podważała sens umowy z Grecją. Zdarzały się też zapowiedzi wypowiedzenia układu, choć jest wątpliwe, by ewentualny rząd wspieranych przez Viktora Orbána konserwatystów się na to zdecydował, bo znów zablokowałoby to rozmowy z Brukselą. Sondaże wskazują przy tym, że nieznaczna większość etnicznych Macedończyków była przeciwna zmianie nazwy, za to decyzję masowo wsparli Albańczycy, stanowiących jedną czwartą ludności. O tym, jak silne są emocje wokół układu z Grecją, świadczy też start w wyborach listy Nigdy Północna, Zawsze Macedonia.
Kampania, która ze względu na przesunięcie terminu wyborów trwała de facto ponad pół roku, była brudna i agresywna. Zauważyli to obserwatorzy Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, którzy wytknęli „negatywną retorykę”. Demonizowanie konkurentów było na porządku dziennym. Prawica oskarżała rządzących o to, że zmieniając nazwę kraju, dopuścili się zdrady i skończą za to w więzieniu. Lewica rewanżowała się argumentem, że powrót do władzy konkurentów skończy się przywróceniem standardów premiera Nikoły Gruewskiego (2006–2016), który został skazany za nadużycie władzy, ale zbiegł na Węgry. W ruch poszły też kompromitujące rywali taśmy publikowane w mediach społecznościowych, a w dzień wyborów hakerzy zaatakowali stronę komisji wyborczej.
Albański sojusznik SDSM żąda dla siebie stanowiska szefa rządu