Jeżeli Przemysław Czarnek nie zostanie wyrzucony z PiS za stwierdzenie, że osoby z grupy LGBT "nie są równi ludziom normalnym", Jarosław Kaczyński weźmie na siebie współodpowiedzialność za te słowa - mówił w poniedziałek przewodniczący PO Borys Budka.

Poseł PiS Przemysław Czarnek powiedział w sobotę w TVP Info: "Brońmy rodziny przed tego rodzaju zepsuciem, deprawacją, absolutnie niemoralnym postępowaniem, brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka, czy o jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją".

Lider PO w wywiadzie dla Rp.pl apelował o wyrzucenie z PiS posła Przemysława Czarnka i przekonywał, że obecnie "Jarosław Kaczyński stoi przed testem, czy to on stoi za strategią dzielenia Polaków".

"Jeżeli Czarnek nie zostanie wyrzucony z PiS, nie zostanie zmuszony przez Jarosława Kaczyńskiego do odejścia, to Kaczyński bierze na siebie odpowiedzialność za słowa, które padły" - powiedział Budka.

"To nie chodzi o to, w stosunku do kogo one były sformułowane. Chodzi o sam styl, że może w umyśle człowieka, który ma reprezentować polskich wyborców, pojawić się pomysł na to, że są podludzie, ludzie, którzy nie mają miejsca we wspólnocie" - dodał.

Zwracał uwagę, że "nie tylko Czarnek, również pan (europoseł Joachim) Brudziński, prawa ręka prezesa (PiS) pisał o tym, że nie ma miejsca dla takich osób w Polsce".

"Powinniśmy się różnić w sposób pozytywny, a nie tak, żeby wykluczać kogokolwiek. Dziś Kaczyński stoi przed nie lada wyborem, czy bierze współodpowiedzialność za to, co robią jego parlamentarzyści czy europarlamentarzyści, czy też będzie potrafił się od tego odciąć" - przekonywał przewodniczący PO.(PAP)